Niezwykle silny błysk i potworny podmuch parzącego powietrza. A potem nieopisane cierpienia tych, którzy przeżyli pierwsze uderzenie. I bezkres pożarów domów obróconych w ruiny. Wspomnienia tych, którzy przeżyli amerykański atak jądrowy na Hiroszimę 6 sierpnia i Nagasaki trzy dni później różnią się w szczegółach, ale zawsze podkreślają horror tamtych dni.
Obie bomby zabiły łącznie około 200 tys. osób, bezpośrednio oraz w wyniku ran i chorób popromiennych. Do naszych dni przy życiu pozostało 100 tys. świadków tragedii. Szok w Japonii był tak wielki, że już 2 września 1945 roku kraj zdecydował się na bezwarunkową kapitulację. W tamtym czasie, jak wynika z sondażu Gallupa, 85 proc. Amerykanów uznało użycie broni jądrowej za uzasadnione. Dziś, jak ustalił waszyngtoński instytut Pew, wątpliwości wśród respondentów w USA są znacznie większe: już tylko 35 proc. uznaje decyzję o zrzuceniu bomb atomowych za uzasadnioną, podczas gdy 31 proc. nie widzi dla niej usprawiedliwienia.