Gwiazdy kopią na pustyni. Arabia Saudyjska chce gonić Europę

Arabowie wymarzyli sobie jedną z najbogatszych lig świata i niestrudzenie prą do celu. Twarz rozgrywkom daje Cristiano Ronaldo, ale za chwilę może dołączyć do niego Leo Messi.

Publikacja: 13.05.2023 11:01

Leo Messi i Cristiano Ronaldo

Leo Messi i Cristiano Ronaldo

Foto: AFP

Argentyńczyk jest rozdarty między pieniędzmi i miłością. 36-latkowi nikt nie zapłaci za granie w piłkę więcej niż Saudyjczycy. Al-Hilal podbija stawkę, choć już pierwszym ofertom trudno było odmówić. Dziś na stole jest podobno miliard euro za dwa lata. Michael Jordan ma powody do obaw, bo dzięki petrodolarom to Messi niebawem może stać się najbogatszym człowiekiem w dziejach sportu.

Piłkarz wciąż ma sportowe ambicje. Chciałby pomóc za rok swojej reprezentacji drugi raz z rzędu wygrać Copa America, a niektórzy uważają, że wcale nie wymazał z horyzontu kolejnego mundialu. To cele, do których łatwiej przygotowywać się w Europie, gdzie poziom gry jest wyższy, a każdy mecz Ligi Mistrzów daje zastrzyk motywacji, choć Saudyjczycy robią wszystko, żeby Stary Kontynent gonić.

Wygrany szacunek

Największą gwiazdą tamtejszej ligi jest Ronaldo, któremu Al-Nassr płaci 200 mln dol. rocznie, choć niewykluczone, że po transferze Messiego dostanie podwyżkę. Portugalczyk kontrakt podpisał w styczniu i strzelił już dla nowej drużyny w 13 meczach 12 goli. Jest jednym z siedmiu – od kolejnego sezonu: ośmiu – obcokrajowców w składzie, bo na tylu pozwalają przepisy.

Czytaj więcej

Leo Messi zagra w Arabii Saudyjskiej? Saudyjczycy podbijają stawkę

Ten limit to dowód, że Saudyjczycy próbują dbać o dziedzictwo. Marzy im się gwiazdorska liga – prawa do transmisji meczów kupiła niedawno nawet Telewizja Polska – ale twarzami rozgrywek mają być także miejscowi. Są rozpieszczeni, zarabiają miliony, wyjazd oznaczałby dla nich opuszczenie strefy komfortu. Kopią więc u siebie i uczą się wielkiej piłki w coraz lepszym towarzystwie.

Efekty tego wzrostu widzieliśmy już podczas mundialu w Katarze. Saudyjczycy sensacyjnie ograli Argentyńczyków (2:1) i do ostatniej kolejki liczyli się w walce o awans, choć wcześniej kibice kojarzyli ich głównie z drużyną, która podczas wielkich imprez doznawała nie tyle porażek, ile klęsk: 0:4 z Francuzami (1998), 0:8 z Niemcami (2002), 0:4 z Ukraińcami (2006) czy 0:5 z Rosjanami (2018).

Natchnął ich do poważnego grania Herve Renard. Nie tylko nauczył kadrowiczów nowoczesnej piłki, ale także budował morale. Jeszcze przed meczem z Polakami opowiadał, że saudyjska liga to rozgrywki na wysokim poziomie, gdzie występuje wielu piłkarzy obdarzonych nieprzeciętną techniką, ale nie przystosowanych do kolektywnego wysiłku, nie nawykłych do gry zespołowej.

– Tamtejsze rozgrywki są mniej intensywne niż Premier League czy Serie A, ale poziom jest dobry, przeciętny piłkarz zaś z Francji zarobi lepiej niż w Ligue 1. Najlepsi mogą liczyć na 1–3 mln euro rocznie. Wiele stadionów jest w renowacji. Mecze ogląda średnio 10 tys. widzów, choć derby Rijadu potrafią przyciągną na trybuny sześć razy więcej – zapewnia dziś Renard w rozmowie z „L’Equipe”.

Rozgrywki trwają od sierpnia do maja, a przygotowania – gdy temperatura sięga 45 stopni – mogą być trudne, zwłaszcza dla piłkarzy z zagranicy. Mecze latem odbywają się więc późnym wieczorem. – Tamtejsi gracze wciąż przypominają nieco piłkarzy z Afryki. Mają dużo talentu, ale sporo do nadrobienia pod względem taktycznym – przyznaje były selekcjoner saudyjskiej reprezentacji.

Kuszą przyjaciół

Saudyjczycy podczas mundialu zdobyli szacunek. Zwycięstwo z Argentyną było nagrodą za pracę, finał klubowych mistrzostw świata kilka tygodni później już raczej kupili, choć też nie do końca. Al-Hilal wyeliminowało Wydad Casablanca i Flamengo, dopiero w walce o tytuł górą był Real Madryt (5:3). Argentyński trener Ramon Diaz w podstawowym składzie zmieścił wówczas sześciu Saudyjczyków.

Klub z Rijadu, który zagiął parol na Messiego, to 18-krotny mistrz kraju, ale w tym sezonie tytułu nie obroni. Zajmuje w tabeli czwarte miejsce, a liderujący rozgrywkom Al-Ittihad jest poza zasięgiem, choć Diaz ma w kadrze byłych oraz obecnych kadrowiczów Mali (Moussa Marega), Nigerii (Odion Ighalo), Peru (Andre Carrillo) i Korei Południowej (Jang Hyun-soo) oraz kilku czołowych Saudyjczyków.

Zespół Ronaldo jest w tabeli drugi, choć Portugalczykowi pomagają m.in. 21-krotny reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej Ghislain Konan, a przez pół sezonu – do momentu kontuzji – bramki bronił wybitny kolumbijski golkiper David Ospina. Kibice w kadrach saudyjskich drużyn znajdą także inne nazwiska znane z występów na Starym Kontynencie, choć wielu to już niemal emeryci. Jest wśród nich Grzegorz Krychowiak, którego Al-Shabab (grają tam także były gwiazdor Argentyny i czołowy piłkarz hiszpańskiej LaLiga Ever Banega oraz 71-krotny reprezentant Korei Południowej Kim Seung-gyu) jest trzeci w tabeli. Gwiazdą Abhy jest Ekwadorczyk Felipe Caicedo, a Al-Fayhi – Macedończyk Aleksandar Trajkovski. Jedna piąta obcokrajowców w lidze to Brazylijczycy.

Poprzeczka dla piłkarzy z obcym paszportem nie zawsze wisi wysoko, skoro swoje miejsce w saudyjskich klubach odnaleźli zawodnicy z przeszłością w ekstraklasie: Hiszpan Fran Velez (Wisła Kraków), Słoweniec David Tijanić (Raków Częstochowa) czy Chorwat Domagoj Antolić (Legia Warszawa). Trenerem Al-Adalah jest Martin Sevela, który pracował kiedyś w Zagłębiu Lubin.

Saudyjczycy chcą oczywiście więcej. Messiego kuszą nie tylko petrodolarami, chcą mu kupić także przyjaciół. Argentyńczyk powinien czuć się w Rijadzie jak w domu, więc tamtejsze kluby – nie tylko Al-Hilal – interesują się m.in. Sergio Busquetsem, Jordim Albą, Sergio Ramosem, Angelem di Marią czy Leandro Paredesem, a więc jego kolegami oraz byłymi kompanami z boiska.

Barcelona spina budżet

Ambicja Messiego oraz uczucie, jakim darzy Katalonię, to wciąż nadzieja Barcelony. Przyszli mistrzowie Hiszpanii nie zapłacą Argentyńczykowi tyle co Al-Hilal. Mówi się, że piłkarz mógłby liczyć na 23 mln euro rocznie, wzbogacone zapewne o kreatywne bonusy. Katalończycy najpierw muszą jednak dopiąć budżet, żeby zmieścić się w wyznaczonym przez przepisy LaLiga limicie wynagrodzeń.

Leo Messi w Paris Saint-Germain nie zostanie. Kuwejccy szejkowie nie mają szans w walce z Saudyjczyk

Leo Messi w Paris Saint-Germain nie zostanie. Kuwejccy szejkowie nie mają szans w walce z Saudyjczykami, dającymi podobno miliard euro za dwa lata gry. Oferta Barcelony to tylko 23 mln euro rocznie. Fot. DAMIEN MEYER/AFP

DAMIEN MEYER

Chodzi o to, aby kluby nie wydawały na pensje zawodników więcej niż 70 proc. dochodów. Budżet płacowy Barcelony, obliczony także na podstawie zadłużenia, wyniósł w lutym 648 mln euro, ale latem na pewno spadnie – prawdopodobnie w okolice 470 mln euro. To oznacza wyprzedaż, która musi się wydarzyć niezależnie od Messiego. Zmienną pozostaje jedynie jej skala.

Wiadomo już, że po sezonie z klubem pożegna się Busquets, co pozwoli zaoszczędzić blisko 40 mln euro. Rezerwowy Alba odejdzie, jeśli nie zgodzi się na obniżkę kontraktu. 24 mln euro uwolni kończąca się amortyzacja transferu Antoine’a Griezmanna – koszt transferów przychodzących kluby rozkładają w bilansie finansowym na czas trwania kontraktu piłkarza.

Wśród kandydatów do odejścia są też Franck Kessie oraz Ansu Fati. To dowód, jak na politykę transferową wpływają dziś księgowi. Pierwszy trafił do klubu za darmo, a drugi jest wychowankiem Barcelony, więc klub nie musiał ich amortyzować. Księgowo zyska więcej. Newcastle United i Chelsea Londyn spoglądają łakomo na Raphinhę, za którego Katalończycy mogliby dostać nawet 80 mln euro.

Fani Barcelony wierzą, że sprawa Messiego nie jest jeszcze stracona, choć AFP – czerpiąc z anonimowego źródła – przedstawiła jego transfer do Al-Hilal niemal jako dokonany. Doniesienia agencji zdementował ojciec piłkarza Jorge. Mistrz świata żadnej decyzji jeszcze nie podjął i podobno wciąż rozważa dostępne opcje. Wszystko wyjaśni się dopiero po zakończeniu sezonu.

Argentyńczyk jest rozdarty między pieniędzmi i miłością. 36-latkowi nikt nie zapłaci za granie w piłkę więcej niż Saudyjczycy. Al-Hilal podbija stawkę, choć już pierwszym ofertom trudno było odmówić. Dziś na stole jest podobno miliard euro za dwa lata. Michael Jordan ma powody do obaw, bo dzięki petrodolarom to Messi niebawem może stać się najbogatszym człowiekiem w dziejach sportu.

Piłkarz wciąż ma sportowe ambicje. Chciałby pomóc za rok swojej reprezentacji drugi raz z rzędu wygrać Copa America, a niektórzy uważają, że wcale nie wymazał z horyzontu kolejnego mundialu. To cele, do których łatwiej przygotowywać się w Europie, gdzie poziom gry jest wyższy, a każdy mecz Ligi Mistrzów daje zastrzyk motywacji, choć Saudyjczycy robią wszystko, żeby Stary Kontynent gonić.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Kylian Mbappe po siedmiu latach żegna się z Paryżem. Transfer do Realu coraz bliżej
Piłka nożna
Poznaliśmy finalistów. Kto zagra o puchary Ligi Europy i Ligi Konferencji?
Piłka nożna
Trzy minuty szaleństwa. Echa meczu Bayern-Real
Piłka nożna
Real - Bayern. Czy Szymon Marciniak popełnił błąd? Były sędzia Marcin Borski wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Piłka nożna
Maciej Rybus uczcił w Rosji Dzień Zwycięstwa. Były reprezentant pojawił się z symbolem wojskowym