Obowiązek wprowadzenia jednej tygodniowo „godziny dostępności” – wdrożony na mocy reformy przeprowadzonej przez byłego ministra edukacji Przemysława Czarnka – zostanie zniesiony na fali przetaczającej się przez kolejne obszary działalności państwa deregulacji. Zgodnie z dotychczasowymi zasadami, nauczyciel musiał dyżurować w szkole w określonym dniu i czasie, w oczekiwaniu na ewentualną wizytę ucznia lub rodzica. We wtorek rząd przyjął projekt nowelizacji Karty Nauczyciela, która ten obowiązek zniesie od 1 września bieżącego roku.
„Godziny czarnkowe” znikną z harmonogramu nauczycieli. Dyrektorka szkoły: to sztuczny twór, nie rozumieliśmy, po co zostały wprowadzone
Część samych zainteresowanych negatywnie oceniała „godziny czarnkowe”, postrzegając je jako odgórne regulacje i podkreślając, że w razie potrzeby od pedagogów i tak wymagana jest ogromna elastyczność i dostępność, której nie da się uchwycić w określonych ramach.
Godziny do „wysiadywania” ekspertka określała mianem „sztucznego tworu” i zwracała uwagę, że w życiu szkoły zdarzają się zarówno okresy, kiedy rodzice nie potrzebują częstego kontaktu z nauczycielami, jak i takie, kiedy jego aktywność jest niezbędna, np. wtedy, kiedy dochodzi do cyberprzemocy. A wtedy już nad problemem nie da się pracować podczas jednej godziny.
Czytaj więcej
Nauczyciele doczekali się konkretów w sprawie likwidacji „godzin czarnkowych”, które – zdaniem cz...