Podwładny, który nabroił, naprawia szkodę

Kierowca złapany na przewozie nielegalnych imigrantów, który przeszedł szkolenie, nie wybroni się tym, że auto nie miało odpowiedniego zabezpieczenia przed dostępem z zewnątrz

Aktualizacja: 30.10.2009 06:50 Publikacja: 30.10.2009 04:58

Podwładny, który nabroił, naprawia szkodę

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Ma obowiązek naprawić szkodę, jaką wyrządził w tej sytuacji pracodawca. Dopuścił się bowiem przynajmniej winy nieumyślnej – wynika z [b]wyroku Sądu Najwyższego z 23 czerwca 2009 r. (III PK 15/09).[/b]

[srodtytul]W czym problem[/srodtytul]

Przekonał się o tym Eugeniusz S., który był etatowym kierowcą ciągnika siodłowego w polskim przedsiębiorstwie Euros, świadczącym m.in. usługi transportowe. Pracodawca ten współpracował na stałe z belgijską firmą Delta Transport Serwis, użyczając jej odpłatnie własny ciągnik wraz z kierowcą do przewozu towarów w naczepie. A że trasy miały charakter międzynarodowy, pracownik przeszedł szkolenia m.in. z przepisów antyimigracyjnych w Polsce i Belgii oraz kilkudniowy test praktyczny.

Podczas jednego z takich przewozów z udziałem Eugeniusza S. jako prowadzącego, w październiku 2006 r., angielskie służby wykryły trzech nielegalnych imigrantów. Szef pozwał go do sądu o odszkodowanie za straty, jakie poniósł z tego powodu. Do szkód tych zaliczył m.in. kary nałożone przez angielskie władze na niego, Deltę i samego kierowcę. Wszystkie uiścił Euros, w tym za belgijskiego kontrahenta, aby nie popsuć sobie z nim kontaktów handlowych, oraz za Eugeniusza S., bo tylko tak mógł odzyskać pojazd. Zwrócił również Delcie wydatki na prawnika, jakiego zatrudniła do zajęcia się tą sprawą.

[srodtytul]Niedbały płaci[/srodtytul]

Sądy I i II instancji przyznały rację pracodawcy w stu procentach. Nie pomogły tłumaczenia pracownika, że ciągnik nie miał stosownych zabezpieczeń przed dostępem niepowołanych osób. To żaden argument – uznały sądy – zwłaszcza w rękach zatrudnionego, który odbył wymagane szkolenia i nie wykonał podstawowego obowiązku służbowego, tj. sprawdzenia ładowni pojazdu.

Niedbalstwo nie usprawiedliwia – uznały sądy i potwierdziły, że Eugeniusz S. wyrządził szkodę z winy nieumyślnej i wobec tego jest zobowiązany do jej pokrycia w wartości rzeczywistej, nie wyższej jednak niż trzymiesięczne wynagrodzenia pracownika (art. 114, 115 i 119 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=AE89BF528781D2C42167CAF23691862B?id=76037]kodeksu pracy[/link]). Stanowisko to w pełni podzielił SN we wskazanym wyroku.

[srodtytul]Szantaż z winy umyślnej[/srodtytul]

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że po wpadce z imigrantami pracownik nie wykonał polecenia szefa, aby zostawić ciągnik w siedzibie Delty wraz z kluczykami i niezbędnymi dokumentami, lecz wrócił do Polski. Owszem, do kraju wrócił, ale kluczyki i dokumenty auta oddał pracodawcy dopiero, kiedy ten wypłacił mu zaliczkę na poczet pensji. W ten sposób spowodował kolejne straty: nieuzyskanie przez Euros wynagrodzenia za usługi świadczone dla Delty.

Do tych szkód zatrudniony doprowadził z winy umyślnej – uznały sądy I i II instancji, i kazały mu je pokryć w pełnej wysokości na podstawie art. 122 k.p. SN znowu całkowicie je poparł.

Ma obowiązek naprawić szkodę, jaką wyrządził w tej sytuacji pracodawca. Dopuścił się bowiem przynajmniej winy nieumyślnej – wynika z [b]wyroku Sądu Najwyższego z 23 czerwca 2009 r. (III PK 15/09).[/b]

[srodtytul]W czym problem[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Matura i egzamin ósmoklasisty
Egzamin 8-klasisty: język polski. Odpowiedzi eksperta WSiP
Prawo rodzinne
Rozwód tam, gdzie ślub. Szybciej, bliżej domu i niedrogo
Nieruchomości
Czy dziecko może dostać grunt obciążony służebnością? Wyrok SN
Prawo w Polsce
Jak zmienić miejsce głosowania w wyborach prezydenckich 2025?
Prawo drogowe
Ważny wyrok dla kierowców i rowerzystów. Chodzi o pierwszeństwo