Zamknięcie firmy nie ratuje przed zaległościami w ZUS

Prezesi, którzy zbyt późno zdecydowali się na likwidację spółki, odpowiadają za zaległe składki na ubezpieczenia społeczne całym swoim majątkiem, nawet po wykreśleniu jej z rejestru

Aktualizacja: 09.12.2008 06:30 Publikacja: 09.12.2008 00:30

Zamknięcie firmy nie ratuje przed zaległościami w ZUS

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

[b]Tak zdecydował Sąd Najwyższy w uchwale z grudnia 2008 r. (sygn. II UZP 6/08)[/b], rozwiewając tym samym nadzieje prezesów i członków zarządów wielu firm, którzy zamykając zadłużone spółki, chcą uniknąć odpowiedzialności finansowej.

Historia członków zarządu warszawskiej spółki poligraficznej współpracującej z FSO powinna być obecnie przestrogą dla wszystkich przedsiębiorców. [b]Cztery lata po likwidacji spółki przyjdzie im bowiem oddać ZUS ponad 300 tys. zł z własnej kieszeni. To zaległe składki, których firma nie zapłaciła w okresie, gdy chyliła się już ku upadkowi[/b].

[srodtytul]Poprzedni kryzys[/srodtytul]

Na początku nikt nie przewidywał, że w ciągu kilku lat firma wpadnie w milionowe długi. Po tym, gdy FSO stała się jej głównym udziałowcem, w 1999 r. zaciągnięto kredyt na zakup nowych maszyn poligraficznych (prawie 2 mln zł). Od połowy 2000 r. zapotrzebowanie FSO na usługi poligraficzne znacznie jednak spadło. Po całkowitym załamaniu sprzedaży samochodów we wrześniu 2001 r. sytuacja spółki była tak zła, że członkowie zarządu rozpoczęli negocjacje z wierzycielami i bankiem, który udzielił kredytu. Dwa lata później długi przewyższały majątek spółki, więc zdecydowali się na ogłoszenie upadłości.

[srodtytul]Spóźniona upadłość[/srodtytul]

Jednym z wierzycieli był ZUS, który wystąpił wtedy o zapłatę przeszło 300 tys. zł składek na ubezpieczenia społeczne, których firma nie zapłaciła od wynagrodzeń swoich pracowników. Po spłacie przez syndyka wierzytelności zabezpieczonych hipoteką, a następnie zaległych wynagrodzeń załogi, z majątku spółki nie została już ani złotówka na pokrycie zaległych składek ZUS (które zgodnie z prawem układowym spłaca się w trzeciej kolejności).

Prawie dwa lata po wykreśleniu firmy z Krajowego Rejestru Spółek ZUS wystąpił do członków zarządu o zapłatę tych zaległych składek. Stwierdził bowiem, że [b]spółka już w 2001 r., czyli ponad dwa lata przed ogłoszeniem upadłości, miała kłopoty z regulowaniem należności[/b]. Wtedy też powstały zaległości składkowe. Wówczas, w myśl prawa upadłościowego, powinni za nie odpowiadać członkowie zarządu całym swoim majątkiem.

Gdy sprawa trafiła do sądu, ten nabrał wątpliwości, [b]czy ZUS może ściągać zaległe składki od członków zarządu firmy, która już nie istnieje[/b]. Skierował więc pytanie prawne w tej sprawie do Sądu Najwyższego.

Z uchwały SN z 4 grudnia wynika, że [b]w takiej sytuacji nie ma przeszkód, by zaległości ściągnąć od członków zarządu[/b] na podstawie art. 108 § 1 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=176376]ordynacji podatkowej[/link] (art. 31 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=184677]ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych[/link], regulujący egzekucję składek, w odesłaniu do ordynacji podatkowej pomija bowiem art. 108 § 2 i 3).

– [b]Oznacza to, że przedsiębiorcy nie unikną odpowiedzialności, wykreślając spółkę z rejestru[/b] – zauważa Anna Misiak, doradca ds. PIT i ZUS w kancelarii MDDP.

[b]Warunkiem wszczęcia egzekucji wobec członków zarządu jest więc ich wina za powstanie zaległości i nieskuteczne dochodzenie zapłaty od zamkniętej spółki.[/b] ZUS nie musi wtedy wydawać kolejnej decyzji skierowanej bezpośrednio do tych osób. Zdaniem SN możliwości wygaśnięcia zaległości przewiduje art. 59 ordynacji, a tam nie została wymieniona powyższa sytuacja.

[ramka][b]Komentuje Piotr Zimmerman, radca prawny z kancelarii Wardyński i Wspólnicy[/b]

Coraz liczniejsze są sprawy, w których ZUS dochodzi roszczeń, a następnie prowadzi egzekucję wobec członków zarządu niewypłacalnych spółek. Jedynym sposobem obrony przed taką odpowiedzialnością jest udowodnienie, że wniosek o ogłoszenie upadłości został złożony w terminie, czyli nie później niż 14 dni od chwili powstania niewypłacalności. W czasach ryzykownych, gdy niewypłacalność może dotknąć zupełnie niespodziewanie nawet zdrowego podmiotu gospodarczego, świadomość konsekwencji powinna dopingować zarządy do bieżącej kontroli stanu spółki i składania wniosku o upadłość w wymaganym przez prawo czasie. Uchwała Sądu Najwyższego potwierdza bowiem dotychczasowe orzecznictwo zmierzające w stronę jak najszerszej odpowiedzialności członków zarządu za ich zobowiązania podatkowe i względem ZUS. [/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=m.rzemek@rp.pl]m.rzemek@rp.pl[/mail][/i]

[b]Tak zdecydował Sąd Najwyższy w uchwale z grudnia 2008 r. (sygn. II UZP 6/08)[/b], rozwiewając tym samym nadzieje prezesów i członków zarządów wielu firm, którzy zamykając zadłużone spółki, chcą uniknąć odpowiedzialności finansowej.

Historia członków zarządu warszawskiej spółki poligraficznej współpracującej z FSO powinna być obecnie przestrogą dla wszystkich przedsiębiorców. [b]Cztery lata po likwidacji spółki przyjdzie im bowiem oddać ZUS ponad 300 tys. zł z własnej kieszeni. To zaległe składki, których firma nie zapłaciła w okresie, gdy chyliła się już ku upadkowi[/b].

Pozostało 86% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara