Polski [b]Sąd Najwyższy uznał 3 marca (sygn. akt I KZP 30/08)[/b], że brytyjski wyrok dożywocia dla Jakuba Tomczaka (za gwałt) nie podlega dostosowaniu do polskiego prawa. Polak będzie się jednak mógł ubiegać o warunkowe przedterminowe zwolnienie po dziewięciu latach, a więc tak jak chciał sąd brytyjski. O tym jednak, czy skorzysta z tego dobrodziejstwa, zdecyduje już polski sąd penitencjarny, który oceni zachowanie skazanego według naszego prawa. Co wtorkowy wyrok SN oznacza dla wszystkich innych rodaków, którzy popadli w konflikt z prawem za granicą?
[srodtytul]Sąd tylko wykonuje[/srodtytul]
W grę mogą wchodzić dwie sytuacje. Po pierwsze wydanie Polaka za granicę w trybie europejskiego nakazu aresztowania, po drugie – przejęcie do wykonania kary orzeczonej przez zagraniczny sąd (bez uprzedniego wydania do skazania)
Pierwsza sytuacja to właśnie przypadek Jakuba Tomczaka. W sprawach jej podobnych kluczowe znaczenie ma art. 607s § 4 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=75001]kodeksu postępowania karnego[/link]. Stanowi on wprawdzie, że w postanowieniu o dostosowaniu wyroku zagranicznego do prawa polskiego sąd (polski) określa kwalifikację prawną czynu według prawa polskiego. Pojawia się jednak następne zdanie, na mocy którego nasz sąd jest związany wymiarem orzeczonej przez zagraniczny sąd kary.
– To ostatnie stwierdzenie nie może budzić najmniejszych wątpliwości – przesądził wczoraj SN.