Tak się złożyło, że aplikant zauważył błąd tego samego dnia w aktach, ale podpisanego wyroku nie można zmienić. Po trzech dniach pełnomocnik pozwanej: Firmy Budowlanej Arkadia, złożył sprzeciw od wyroku i wniósł o wstrzymanie egzekucji, ale komornik zajął już konto spółki i grubo ponad milion złotych. Pełnomocnik uzyskał tyle, że pieniądze trafiły nie do rąk wierzyciela, ale do depozytu.
Nie ma klarownych przesłanek wyrównywania szkód z powodu wadliwego wyroku
– Niespodziewanie, w przeddzień Wielkanocy, opróżniono konto firmy liczącej 150 pracowników. Musiała zaciągać ekstrakredyt, odstąpić od przetargów i tylko dzięki ogromnej zapobiegliwości szefów została uratowana przed bankructwem – mówił przed SN jej pełnomocnik mec. Artur Kosturek.
To nie przyczyna
Sądy niższych instancji zajęły rozbieżne stanowiska: Sąd Okręgowy w Rzeszowie zasądził spółce 1,1 mln zł, uznając, że tak rażący błąd sądu powinien skutkować odszkodowaniem Skarbu Państwa, ale apelacyjny oddalił pozew, wskazując m.in., że pełnomocnik mógł jeszcze sprawniej blokować akcję komornika, z czym z kolei ten mocno polemizował. Wskazywał, że SA stosuje nierówną miarę: wybacza sędziemu ewidentny błąd, a od pełnomocnika oczekuje niemożliwego. Nie mógł on złożyć sprzeciwu tego samego dnia, ponieważ to wymagało zebrania 100 tys. zł na wpis, a konta były zablokowane.
Mikołaj Wild, radca Prokuratorii Generalnej, mówił z kolei, że samo nawet rażąco bezprawne działanie sądu nie wystarcza do obciążenia Skarbu Państwa, a z zachowania pełnomocnika wynikało, że odpowiedź na pozew złożyłby i tak po terminie, więc wyrok zaoczny i tak by zapadł.
Sąd Najwyższy nie szukał „win" pełnomocnika, gdyż jego zachowanie nie mogło wpłynąć na wyrok zaoczny i jego skutki. Mimo to utrzymał odmowę odszkodowania, uznając, że nie ma adekwatnego związku przyczynowego między zbyt wczesnym wydaniem wyroku a szkodą.