Reklama

Anna Wojda: Bezpaństwowcy chcą być widzialni

Mogę pójść do urzędu i wyrobić paszport, mam prawo do opieki medycznej, uczestniczę w życiu publicznym.

Publikacja: 03.10.2014 23:16

Anna Wojda

Anna Wojda

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

I aż boję się pomyśleć, jakie byłoby moje życie, gdyby – jak w przypadku, który dziś opisujemy – moja matka była Ukrainką bez paszportu, a ojciec Polakiem, który nie zdążył przed śmiercią uznać mnie za swoje dziecko. Byłabym niewidzialna!

Nie chodzi jednak o pelerynkę niewidkę, którą miał Harry Potter, bo wtedy zabawa byłaby przednia, a pelerynki wszyscy by mi zazdrościli. Sprawa jest dużo poważniejsza. Chodzi o bezpaństwowców, czyli ludzi żyjących w próżni prawnej – bez szans na legalną pracę, zawarcie związku małżeńskiego czy korzystanie z pomocy socjalnej. Sytuacja nie do pozazdroszczenia.

Migracja i bezpaństwowcy to nie tylko polski problem. U nas jednak komplikują go procedury legalizacji pobytu, a w zasadzie ich brak. Jako jedno z nielicznych państw unijnych nie przystąpiliśmy bowiem do konwencji ONZ, która określa odpowiednie procedury dotyczące bezpaństwowców, choć od jej uchwalenia mija właśnie 60 lat. Poza nami nie podpisały jej tylko Cypr, Malta i Estonia.

Legalizacja pobytu jest więc u nas taka sama dla wszystkich. Jeśli są jakieś wyjątki, to nie dla bezpaństwowców. Przykłady? Proszę bardzo. Od uchodźcy nie wymaga się paszportu, od bezpaństwowca zawsze. On jednak z reguły takiego dokumentu nie ma, podobnie jak szans na jego zdobycie. A nawet jeśli ma, nie chce go ujawniać. I zaczynają się problemy. Urzędnicy mogą wprawdzie poprzestać na innych dokumentach, rzadko jednak się na to decydują. W grę musi wchodzić szczególnie uzasadniony przypadek. A że urzędnicy jakoś takich nie widzą, nikogo już chyba nie dziwi.

Problem komplikuje też to, że u nas nie obowiązuje zasada prawa ziemi (czyli uzyskania obywatelstwa miejsca urodzenia), ale prawa krwi (obywatelstwo zależne od tego, jakie mają rodzice).

Reklama
Reklama

Bezpaństwowców przybywa. Może warto wreszcie o nich pomyśleć. Bo jakieś wyjście jest potrzebne. Może być nawet awaryjne.

I aż boję się pomyśleć, jakie byłoby moje życie, gdyby – jak w przypadku, który dziś opisujemy – moja matka była Ukrainką bez paszportu, a ojciec Polakiem, który nie zdążył przed śmiercią uznać mnie za swoje dziecko. Byłabym niewidzialna!

Nie chodzi jednak o pelerynkę niewidkę, którą miał Harry Potter, bo wtedy zabawa byłaby przednia, a pelerynki wszyscy by mi zazdrościli. Sprawa jest dużo poważniejsza. Chodzi o bezpaństwowców, czyli ludzi żyjących w próżni prawnej – bez szans na legalną pracę, zawarcie związku małżeńskiego czy korzystanie z pomocy socjalnej. Sytuacja nie do pozazdroszczenia.

Reklama
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Kompromis legislacyjny czy pozaustawowa konfrontacja?
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Panie prezydencie, nie tędy droga
Opinie Prawne
Szymański, Kałęka: Czego karniści oczekują od nowego ministra sprawiedliwości?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Praworządność à rebours
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Koniec swawoli, która psuje wizerunek państwa
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama