Trump poinformował w nocy za pośrednictwem platformy Truth Social, że upoważnił do takich działań Federalne Biuro Więziennictwa, FBI oraz Departamenty Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa Krajowego. Czy wspomniał o kosztach? Albo o przyczynach zamknięcia Alcatraz w 1963 roku? Ani słowem. Dlatego, że szuka symboli, a nie realnych środków do walki z przestępczością. Każdy, kto widział Alcatraz świetnie wie, że po niecałych trzydziestu latach funkcjonowania tego więzienia (1934 – 1963) jest barwną, symboliczną, ale jednak ruiną. Dlatego zresztą je zamknięto.
Już w latach 60. zwracano uwagą na błędy w planowaniu tego ośrodka odosobnienia i spowodowaną wpływem oceanu jego szybką degradację. Klimat Zatoki San Francisco, wilgotność, wiatry, uderzenia fal powodowały niszczenie betonu. Także koszty obsługi więzienia przekroczyły ówczesne możliwości służby więziennictwa. Do więzienia dostęp był i wciąż jest możliwy tylko dzięki silnym motorówkom (mocne prądy w zatoce) albo z powietrza.
Czym jest dziś więzienie Alcatraz?
Także efektywność tego więzienia była niewielka; w niemal czterystu celach mogło w tym samym czasie przebywać niewiele ponad 300 więźniów. Ostatecznie, mimo niewątpliwej i raczej ponurej sławy więzienia zdecydowano o jego zamknięciu. Dziś ma walory głównie muzealne i turystyczne. Jego wnętrza nie były remontowane od ponad 60 lat i są więzienniczym zabytkiem. Odnowienie tego ośrodka, dostosowanie do współczesnych standardów to wydatek rządu wielu miliardów dolarów. Czy Amerykę na to stać? Według Trumpa wyraźnie tak, niemniej zapewne szybko dowie się on, że dużo łatwiej byłoby poszerzyć możliwości innych istniejących już zakładów karnych. Czy to go przekona? Należy wątpić, bo 47. prezydent USA szuka symboli.
Po co Trump chce odnowić Alcatraz?
Mają – w jego przekonaniu – wystraszyć panoszące się w USA gangi, spowodować, że poddadzą się one, rozbroją, a ich członkowie, wystraszeni perspektywą odsiadki w Alcatraz czy Guantanamo powrócą na łono konserwatywnych wartości. Ile w tym naiwności – rozumie zapewne wielu Amerykanów, nawet tych, którzy zapatrzeni w ikonę Donalda Trumpa wstrzymują się z jego krytyką. Dla mnie to dowód coraz większej desperacji prezydenta, który chwyta się brzytwy, by przekonać wyborców do, coraz szybciej gasnącej, idei MAGA.