Z gmachu sądów niknęły tablice z dziesięcioma przykazaniami, dobrowolne czytanie Pisma Świętego zostało uznane za sprzeczne z konstytucją. W 1992 roku zakazano jakichkolwiek modlitw podczas matur. W 2000 roku studentom zakazano odmawiania modlitwy przed futbolowymi rozgrywkami. Jeden z największych prezydentów kraju – George Washington (właściciel niewolników) – stał się słowem-katapultą.
W 1992 roku opracowano nowe standardy nauczania dzieci w klasach os piątej do 12. Stworzono obowiązującą do dziś listę zakazanych ilustracji, których w publikacjach szkolnych należy unikać: czarne sprzątaczki, Indianie z pióropuszami na głowach, Meksykanie na osłach, Chińczycy na polach ryżowych, Japończycy z aparatami fotograficznymi. Azjaci nie mogą mieć na rysunkach skośnych oczu bądź pojawiać się z widokiem pralni w tle. Żydzi nie powinni być pokazywani jako złotnicy, dentyści, prawnicy, kupcy. Itd.
Baby boomers podważyli także amerykańską tradycję literacką. „Przygody Huckleberry Finna”, książka Marka Twaina, o której Hemingway powiedział, że wywodzi się z niej „cała współczesna literatura Ameryki”, znika dziś z lektur szkolnych w Ameryce. Powodem jest postać Jima, Murzyna, niewolnika zbiega. „Każdy nauczyciel próbujący użyć tego śmiecia na naszych dzieciach powinien być wyrzucony z pracy na miejscu” – powiedział o dziele czarny pedagog John Wallace („New York Times”, 1996).
[srodtytul]I nie będzie już nikogo[/srodtytul]
Mark Twain posłużył się w książce klasycznym językiem Missisipi lat 40. XIX wieku. Rasowy termin „Nigger” (czarnuch, z łac. niger, czarny) sypie się tam często, choć w czasach Twaina nie miał jeszcze konotacji, jaką ma dziś. Amerykańska proweniencja słowa „Nigger” ma te same źródła co rasistowski endonim „Polack”, będąc fonetycznym zapisem błędnie wypowiadanego słowa, powszechnie używanego przez białe południe Ameryki – „Negro”, na określenie Murzynów, słowa używanego także przez Martina Luthera Kinga.
„Czarnuch” pojawiał się u Dickensa i Conrada („The Nigger of the Narcissus”, 1897). Jest też u Agathy Christie – „Ten Little Niggers” w Polsce ocenzurowanych w tytule do „Dziesięcioro Murzyniątek”, choć powinno być właściwie: „Dziesięcioro czarnuszków”. Tytuł, zaczerpnięty z dziecięcej wyliczanki XIX-wiecznego Tuwima Ameryki Septimusa Winnera „Dziesięciu Indiańców”, wypiekał się w liberalnym piecu długo, ewoluując od czarnuchów, Indian, poprzez żołnierzyków, kończąc na bezpiecznym, choć nieprawdziwym historycznie tytule: „I nie było już nikogo” (And Then There Were None), stanowiącym nomen omen ostatnią zwrotkę wyliczanki, w której bohaterowie unicestwiają sami siebie.
„Czarnuch” Twaina katapultował wspaniałe dzieła „ojca amerykańskiej literatury”, jak mówił o nim Faulkner, na czarną (nomen omen) listę cenzury. Jak podaje zestawienie American Library Association, „Przygody Hucka Finna” jest dziś w czołówce najczęściej atakowanych książek w Ameryce. (obok: „1984” Orwella, „Przeminęło z wiatrem” Mitchell i „Przygód Tomka Sawyera” tegoż Twaina).
W 2007 roku rada miejska Nowego Jorku wydała rezolucję (na razie symboliczną) zakazującą użycia słowa „Nigger” (czarnuch) w metropolii nowojorskiej. Rezolucja proponuje także, aby utwory muzyczne używające tego słowa zostały wyłączone z pretendowania do nagród Grammy. Zalecenie eliminuje praktycznie 90 procent dzieł raperów, dla których „czarnuch” jest powszechnie stosowanym przecinkiem uwielbianym przez rzesze białej młodzieży pokolenia X (dzieci baby boomers), aspirujące do rapowej popkultury choćby narzuconym sobie dobrowolnie przydomkiem „Wiggers” (White Niggers – Białe Czarnuchy).
Kulturowy marksizm zakładał, że tak jak zachodnia kultura stworzyła kapitalizm, tak upadek zachodniej kultury obali kapitalizm. Najistotniejszą misją socjalizmu – pisał Gramsci – jest „przejęcie kultury”. 50 lat później w Ameryce, niepostrzeżenie, ów akt się wypełnia. Milan Kundera w „Księdze śmiechu i zapomnienia” pisze, że pierwszy stopień w likwidacji mas ludzkich to wymazanie ich pamięci. Bambo Tuwima czy Czarnuch Jim Twaina to niejedyne klejnoty wymazywane ze zbiorowej pamięci narodów.
Tak jak w ideologii komunizmu-socjalizmu Murzyn służył do ekspansji politycznej, tak w ideologii liberalnej Pan Murzyn staje się z pozoru nieistotnym trybikiem maszyny, której mechanizm rabuje narody z przeszłości jak złodziej ogałacający o zmierzchu wnętrze katedry – kradnie po cichu tradycje, wiarę, krzywdy, grzechy, prawdy, zwyczaje, historię, religie i to, co każdy naród ma najcenniejsze: pamięć. A kiedy ona zniknie, to – trawestując Agatę Christie – „nie będzie już niczego”. Pan Murzyn zrobił swoje. Może odejść.