Tomasz Pietryga: Mission Impossible w prokuraturze krajowej. Czy Dariusz Korneluk to właściwy kandydat?

Dariuszowi Kornelukowi nie można odmówić doświadczenia w zarządzaniu prokuraturą. Jednak jego powrót na szczyty struktury po latach banicji może być wykorzystany do porachunków i wyrównania krzywd, bardziej niż na budowaniu lepszej prokuratury.

Publikacja: 27.02.2024 15:36

prok. Dariusz Korneluk podczas wysłuchania obywatelskiego kandydatów na Prokuratora Krajowego w Domu

prok. Dariusz Korneluk podczas wysłuchania obywatelskiego kandydatów na Prokuratora Krajowego w Domu Braci Jabłkowskich w Warszawie

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Poniedziałkowe rozstrzygnięcie komisji konkursowej, która wskazała Dariusza Korneluka jako kandydata na Prokuratora Krajowego, nie jest zaskoczeniem. Spośród aspirujących do tej funkcji był on postacią mogącą cieszyć się największym zaufaniem władzy politycznej, z którą prokuratura jest sprzężona. Nie zaliczał się ani do grona frontowych bojowników w walce o praworządność, ani też nie był skażony grzechem współpracy z poprzednią władzą, co byłoby czynnikiem obecnie dyskwalifikującym. Jego umiarkowana postawa połączona z kompetencjami zarządczymi okazała się największym atutem.

Konkurs na Prokuratora Krajowego był ucieczką do przodu

Korneluk jest doświadczonym prokuratorem, który sprawował funkcje kierownicze praktycznie na wszystkich szczeblach prokuratury. Po dojściu do władzy przez PiS w 2015 r., został zdegradowany i pracował jako prokurator liniowy w prokuraturze najniższego szczebla (w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście). Było to z pewnością upokorzeniem dla prokuratora z ponad 20-letnim stażem.

Teraz Dariusz Korneluk zostanie przedstawiony Donaldowi Tuskowi i raczej nie ma wątpliwości, że jest blisko nominacji. Premier nie może zwlekać, bo musi wyrwać prokuraturę z impasu, w którym się znalazła. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar, jako zarazem Prokurator Generalny, jest oskarżany o złamanie prawa przy pozbyciu się Dariusza Barskiego, szefa PK, mianowanego wcześniej przez PiS. Część środowiska prokuratorskiego nie uznaje tego odwołania, a spór o to coraz mocniej rozwija się na drodze prawnej.

Prokuratorowi Generalnemu zarzuca się też, że nie miał podstawy prawnej do zorganizowania takiego konkursu na nowego szefa PK. Nóż w plecy Bodnarowi wbiła nawet adwokatura, która z uwagi na powyższe niejasności odmówiła udział swoich przedstawicieli w komisji konkursowej. Co pozostało rządowi? Ucieczka do przodu za pomocą polityki faktów dokonanych – zainstalowanie nowego Prokuratora Krajowego bez względu na wszystko, który przejmie dalszy ciężar kierowania prokuraturą i będzie zarządzał toczącym się sporem w jej środku.

Czytaj więcej

Odwołani przez Bodnara i Bilewicza prokuratorzy składają pozwy do sądu

Dariusz Korneluk: budowanie lepszej prokuratury czy zemsta i porachunki?

Kornelukowi nie można odmówić doświadczenia. Jednak jego powrót na szczyty po latach banicji może być wykorzystany do porachunków i wyrównania krzywd, bardziej niż na budowanie lepszej prokuratury.

Wybór zależy od niego. Czy wejdzie na ścieżkę dialogu, szukając kompromisów z podzielonym środowiskiem, czy też będzie przedstawicielem tylko jednej strony sporu o praworządność. Mowa tu o stowarzyszeniu Lex Super Omnia, które wyrosło na proteście przeciwko polityce Zbigniewa Ziobry, a którego Korneluk jest członkiem. Członkowie tej organizacji, nazywani są złośliwie przez opozycyjną część prokuratury „szarańczą”, gdyż całkowicie osaczyli ministra Bodnara i mają monopol doradczy na podejmowane przez niego decyzje dotyczące prokuratury.

Szukanie kompromisu w sytuacji, gdy samemu jest się do pewnego stopnia nieuznawanym, na dodatek pała się żądzą zemsty, może być zatem trudne. Czy Donald Tusk weźmie pod uwagę i tę perspektywę?

Poniedziałkowe rozstrzygnięcie komisji konkursowej, która wskazała Dariusza Korneluka jako kandydata na Prokuratora Krajowego, nie jest zaskoczeniem. Spośród aspirujących do tej funkcji był on postacią mogącą cieszyć się największym zaufaniem władzy politycznej, z którą prokuratura jest sprzężona. Nie zaliczał się ani do grona frontowych bojowników w walce o praworządność, ani też nie był skażony grzechem współpracy z poprzednią władzą, co byłoby czynnikiem obecnie dyskwalifikującym. Jego umiarkowana postawa połączona z kompetencjami zarządczymi okazała się największym atutem.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Isański: Wybory kopertowe, czyli „prawo” państwa kontra prawa obywatela
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego