Pojawiły się opinie, że w obecnym sporze o koniec kadencji prezes TK, jest drugie dno. A jej odejście teraz miałoby ułatwić wybór nowego prezesa, po myśli PiS. Teoria dość karkołomna z kilku powodów.
PiS, podobnie jak żadna inna partia polityczna, nie ma bezpośredniego wpływu na wybór prezesa TK (ani przez rząd, ani przez parlament). Mają ją sędziowie, którzy na Zgromadzeniu Ogólnym wybierają kandydatów, którzy następnie są przedstawieni prezydentowi. Może ich być maksymalnie trzech. To od siły możliwości budowania poparcia wewnątrz TK będzie zależało, kto zostanie wskazany, a nie od zewnętrznych wpływów politycznych. Zwłaszcza że TK już dawno przestał być monolitem, a powiązania części sędziów z obecną władzą okazały się bardzo wątłe. Oczywiście są też sędziowie, jednoznacznie politycznie ustosunkowani, jak prof. Krystyna Pawłowicz, czy Stanisław Piotrowicz, którzy trafili do sądu konstytucyjnego prosto z ław poselskich.
Przeciw takiej teorii mówią też terminy. Jeżeli Przyłębska nie zdecyduje się ustąpić teraz, będzie trwać na stanowisku do 3 grudnia 2024 roku. Kadencja prezydenta potrwa rok dłużej, do 2025 r. i to on będzie wskazywał nowego prezesa. Jeżeli za rok opozycja wygra wybory, trudno będzie jej coś zmienić, bo w TK kadencje sędziów wybranych przez PiS będą trwały.
Najwcześniej, bo 3 grudnia 2024 roku, w stan spoczynku odejdzie trójka. Poza Julią Przyłębską, będzie to Mariusz Muszyński i Piotr Pszczółkowski, który niemal od początku znajdował się w opozycji wobec głównego nurtu w TK. Zatem nawet, jeżeli opozycja wybierze trzech sędziów, nie zmieni to układu sił w Trybunale. Obecnie wszyscy (15) zasiadający w TK sędziowie zostali wybrani z poparcia PiS, bardzo trudno, mimo podziałów, będzie przełamać taką większość, jeżeli w ogóle zdążą uczestniczyć w głosowaniu. Procedura wyboru prezesa i wyłaniania kandydatów może być rozpisana wcześniej i może zacząć się z nim nowa trójka rozpocznie kadencję.
Paradoksalnie to osoba Julii Przyłębskiej może utrudnić taki wybór. Jeżeli jej przywództwo zostało zakwestionowane przez 6 sędziów, może zabraknąć quorum dla zwołania Zgromadzenie Ogólnego TK wskazującego kandydatów prezydentowi. Prawdziwa zmiana układu sił w TK, przy założeniu, że wybory wygra opozycja, może nastąpić dopiero w 2027 roku, do tego roku upłyną kadencje łącznie 8 sędziów, z 15 urzędujących.