Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zamierza pracować nad zmianami w wynagradzaniu na chorobowym dla służb mundurowych. Chodzi o to, by płacić tym, którzy są na zwolnieniu lekarskim, 100 proc., a nie 80 proc. wynagrodzenia.

Przez lata służby mundurowe, podobnie zresztą jak sędziowie i prokuratorzy, dostawali owe 100 proc. A to oznacza, że byli traktowani inaczej, lepiej niż zwykli pracownicy. Ci bowiem na L-4 tracili 20 proc. uposażenia. Dwa lata temu poprzedni rząd zmniejszył wynagrodzenie za czas choroby także tym uprzywilejowanym.

Teraz nowy rząd zamierza wrócić do preferencyjnych stawek, czyli 100 proc. dla funkcjonariuszy. Nie tracąc czasu, sędziowie już teraz postanowili się upomnieć o swoje. Sędziowie nigdy nie nadużywali zwolnień lekarskich i wejście w życie nowych regulacji nie spowodowało zauważalnych zmian w liczbie zwolnień – uzasadniają apel o powrót do korzystniejszych warunków. Przypominają też, że zakres obowiązków sędziego nieobecnego z powodu choroby bynajmniej się nie zmniejsza. Po powrocie do pracy musi bowiem wykonać wszystkie swoje obowiązki – i te zaległe, i te bieżące.

W efekcie, żeby nadrobić zaległości, poświęca czas wolny, często weekendy. Przywrócenie pełnopłatnych zwolnień lekarskich będzie rodzajem rekompensaty za brak prawa do wynagrodzenia za pracę w nadgodzinach – piszą sędziowie ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.

I trudno nie przyznać im racji. Jest jednak jeden problem. Coraz więcej jest bowiem różnych od etatu form zatrudniania pracowników, wiele jest też zawodów, w których powracający po chorobie pracownicy muszą się uporać z zaległościami. Skoro więc zmiana systemu wynagradzania za czas L-4 już weszła w życie i zrównała wszystkich pracowników, to może lepiej nie wracać do poprzednich zasad względem żadnej grupy.