Tomasz Pietryga: Polityczna gra sądami

Zbigniew Ziobro przedstawił plan reformy sądów. Można by było patrzeć na te propozycje z nadzieją, gdyby nie wątpliwości, czy nie są one tylko elementem taktycznej rozgrywki ze zbuntowanymi sędziami, Brukselą i TSUE.

Aktualizacja: 16.11.2021 09:47 Publikacja: 15.11.2021 20:26

Tomasz Pietryga: Polityczna gra sądami

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Kiedy PiS zabierał się sześć lat temu za reformowanie sądów, polityczny plan był prosty. Najpierw reset kadrowy, tak aby wyrzucić za burtę tych, którzy rządowe plany będą sabotować. Za tym miała iść strukturalna reforma, którą wdrażaliby sędziowie otwarci na zmiany. Plan się nie udał. Desant nowych sędziowskich elit nie wprowadził nowej jakości.

Ziobro zamknął projekty w szufladzie, przez lata czekając na zielone światło z Nowogrodzkiej. I dopiero kryzys wywołany przez Izbę Dyscyplinarną i orzeczenia TSUE odmroziły cały proces. Wpuszczenie nowej reformy do politycznego obiegu ma dziś rozwodnić ustępstwa wobec Brukseli w kwestii ID. PiS uzasadnia, że jej likwidacja to nie efekt presji UE, ale szerszej operacji planowanej wcześniej.

Czytaj więcej

Ma być więcej sędziów do wydawania wyroków

Na konferencji minister kluczył przy pytaniu, czy reorganizacja sądów będzie wiązać się z ponowną weryfikacją sędziów przed KRS. Odpowiedź twierdząca byłaby pewnie najważniejszym przekazem medialnym. A tego minister starał się uniknąć, eksponując inne elementy reformy. O możliwości weryfikacji sędziów mówił natomiast przed kilkoma tygodniami Jarosław Kaczyński. Wskazując „na ciężkie przypadki dyscyplinarne". Niewątpliwie będzie nimi kwestionowanie ostatniego wyroku Trybunału Konstytucyjnego.

Ziobro, prezentując projekt, próbuje też zjednać sobie środowisko sędziowskie. Na zmianach skorzysta nawet 70 proc. sędziów, głównie rejonowych. Ujednolicenie statusu sędziowskiego nie tylko podniesie ich prestiż zawodowy, ale oznacza też podwyżki, dla niektórych nawet o 4 tys. zł. To spora pokusa dla często sfrustrowanych sędziów niższego szczebla.

Minister gra też sędziami pokoju. Pojawienie się świeżego pomysłu punktów sądowych w każdej gminie stoi w kontrze do propozycji prezydenta. Być może chodzi o polityczny deal, w sytuacji gdy Andrzej Duda sprzeciwia się planom stworzenia kieszonkowego Sądu Najwyższego, lansowanym m.in. przez Ziobrę.

W dyskusji o zmianach w sądach doszliśmy do momentu, w którym trudno ocenić ich merytoryczną wartość. Łatwiej wyczytać intencje i ruchy na politycznej szachownicy. Tylko czy to ma coś jeszcze wspólnego z reformami.

Czytaj więcej

Zbigniew Ziobro ogłasza rewolucyjne zmiany w sądach

Kiedy PiS zabierał się sześć lat temu za reformowanie sądów, polityczny plan był prosty. Najpierw reset kadrowy, tak aby wyrzucić za burtę tych, którzy rządowe plany będą sabotować. Za tym miała iść strukturalna reforma, którą wdrażaliby sędziowie otwarci na zmiany. Plan się nie udał. Desant nowych sędziowskich elit nie wprowadził nowej jakości.

Ziobro zamknął projekty w szufladzie, przez lata czekając na zielone światło z Nowogrodzkiej. I dopiero kryzys wywołany przez Izbę Dyscyplinarną i orzeczenia TSUE odmroziły cały proces. Wpuszczenie nowej reformy do politycznego obiegu ma dziś rozwodnić ustępstwa wobec Brukseli w kwestii ID. PiS uzasadnia, że jej likwidacja to nie efekt presji UE, ale szerszej operacji planowanej wcześniej.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem