Zastanawiając się, dlaczego „udział w zorganizowanej grupie przestępczej” stał się tak „popularny” trudno oprzeć się wrażeniu, że instytucja prawna, która pojawiła się w istocie wraz z wejściem w życie obecnie obowiązującego Kodeksu karnego stanowi doskonały instrument ścigania nie tylko przestępców dopuszczających się zwykłej „bandyterki”: kradzieży, porwań, handlu narkotykami itp., ale także osób z jakichś powodów niewygodnych dla władzy politycznej.
Można zaryzykować twierdzenie, że w czasach, gdy trwały dyskusje nad poszerzeniem penalizacji określonych zachowań, nikomu nie przychodziło do głowy, że przepis ten może zrobić tak ogromną karierę i to trzy dekady później.
Miało być to remedium na problemy z dowodzeniem przestępstw popełnianych przez osoby stojące na szczycie struktur o charakterze mafijnym
A przecież art. 258 k.k., bo o nim mowa, został pomyślany jako swego rodzaju remedium na problemy z dowodzeniem przestępstw popełnianych przez osoby stojące na szczycie struktur o charakterze mafijnym. Oczywiście w zamyśle jego twórców zakres penalizacji miał obejmować jak najszersze grono uczestników zmowy przestępczej o znamionach wyrażonych w art. 258 k.k.
Czytaj więcej
Prokurator generalny Waldemar Żurek wystąpił z wnioskiem o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobr...
Rzecz w tym, że „wciśnięcie” tego przepisu do części ogólnej Kodeksu karnego „rozbiło” w miarę spójną konstrukcję przepisów części ogólnej kodeksu służącą penalizacji form zjawiskowych (podżeganie, pomocnictwo) oraz stadialnych (przygotowanie i usiłowanie), nie mówiąc o trudnościach z odseparowaniem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej od rozbudowanych w naszym kodeksie karnym form współdziałania przestępczego.