Wśród różnych uszczypliwości i dowcipów krążących o adwokatach i innych podobnych zawodach bywa też i ten, że prawnicy nie znają się na matematyce, chyba że chodzi o liczenie wpływów od swoich klientów. To bywa czasami celną uwagą, bo wielu prawników ostatni raz miało do czynienia z matematyką w szkole średniej. Ale nasze poczucie humoru kończy się, gdy obserwujemy manipulowanie liczbami, by udowodnić nam konieczność „cudownego” rozmnożenia naszych szeregów. Przyjrzyjmy się zatem, ilu naprawdę jest nas obecnie w Polsce, bo ostatnie lata i miesiące, a wręcz tygodnie, przynoszą dynamiczne zmiany.
[srodtytul]Jest nas wielu[/srodtytul]
Pytanie zadane przez Marka Domagalskiego („[link=http://www.rp.pl/artykul/430770.html]Ilu w Polsce mamy prawników[/link]” – „Rz” z 8 lutego) jest dziś niezwykle aktualne. Wśród argumentów wysuwanych przez autorów projektów ustaw zmieniających system świadczenia pomocy prawnej jak mantrę powtarza się bowiem tezę, jakoby było nas w Polsce za mało. Niestety, przytaczane są dane statystyczne sprzed kilku lat, które nijak się mają do rzeczywistości roku 2010.
Od 2005 r. do dziś liczba adwokatów wzrosła o 1/3. Wtedy było nas niecałe 8 tysięcy, dziś – około 10,5 tysiąca. W okręgowych radach adwokackich odbywają się właśnie ślubowania grupy ponad 800 adeptów palestry, którzy pod koniec ubiegłego roku zdali egzaminy zawodowe. Takiego przyrostu jeszcze w historii adwokatury nie było. Zresztą liczebność radców prawnych wzrosła podobnie. W efekcie mamy w kraju około 37 700 kwalifikowanych prawników (biorąc pod uwagę jedynie adwokatów i radców prawnych). Oznacza to, że na 100 tys. mieszkańców Polski przypada ich 99. Tymczasem w rządowych i poselskich projektach uparcie przytacza się dane – i to nie do końca rzetelne – z przeszłości, podając ten wskaźnik jako 68. To zbyt duża różnica, by jej nie zauważać.
Z przymrużeniem oka można traktować propagandę niektórych lobbujących organizacji powołujących się na prawniczy rodowód, które twierdzą, jakoby dostęp do prawników był w Polsce kilkadziesiąt razy trudniejszy niż w państwach Europy Zachodniej. Jednak od takich instytucji jak Ministerstwo Sprawiedliwości czy od posłów mamy prawo wymagać poważniejszego podejścia i uwzględnienia aktualnych danych. A te zbliżają nas do europejskiej czołówki. Mamy większe zagęszczenie prawników niż Francja, Austria czy kraje skandynawskie. U nas jeden prawnik (radca lub adwokat) przypada dziś na 1012 obywateli, we Francji – na 1335, w Austrii – na 1337. Wszystko wskazuje na to, że prawników będzie nam systematycznie przybywało, zważywszy na bardzo liczny napływ absolwentów studiów prawniczych na aplikacje.