Model procesu i dookreślająca go rola sądu są bez wątpienia uwarunkowane systemem ustrojowym. Niezależnie jednak od zmian ustrojowych, społecznych i politycznych, jakie się dokonały w Polsce po roku 1989, sąd miał i ma obowiązek sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy. Obecnie nakaz ten expressis verbis jest wyrażony w art. 45 ust. 1 konstytucji: każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpoznania jego sprawy przed właściwym, bezstronnym i niezależnym sądem. Konstytucyjny nakaz sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy powinien być dziś dla sądów drogowskazem w wymierzeniu sprawiedliwości.
Sąd paternalistyczny
Sąd okresu PRL cechował daleko posunięty paternalizm. Sąd miał obowiązek wykrycia prawdy obiektywnej oraz ochrony szczególnych kategorii podmiotów. Kodeks postępowania cywilnego z 1964 r. (do którego odnoszą się podawane przepisy) wprowadził kategorię tzw. roszczeń uprzywilejowanych. I tak w sprawach, w których powodem była jednostka gospodarki uspołecznionej (j. g. u.), w sprawach o roszczenia alimentacyjne, o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym sąd nie był związany zakresem żądania i orzekał o roszczeniach, jakie wynikały z faktów przytoczonych przez powoda także wówczas, gdy roszczenie to nie było objęte żądaniem lub było w nim zgłoszone w rozmiarze mniejszym niż usprawiedliwiony wynikiem postępowania (art. 321 § 2). Również w sprawach pracowniczych sąd orzekał o roszczeniach, które wynikały z faktów przytoczonych przez powoda (art. 475 § 1). W postępowaniu rewizyjnym sąd nie był związany granicami wniosków ani podstaw rewizji w sprawach, w których stroną skarżącą była j.g.u. oraz w sprawach o prawa niemajątkowe, o roszczenia alimentacyjne i o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym (art. 381 § 2).
Opiekuńczość sądu przejawiała się przede wszystkim w obowiązku udzielania stronom i uczestnikom procesu działającym bez pomocy profesjonalnych pełnomocników niezbędnych wskazówek co do czynności procesowych oraz pouczenia ich o skutkach prawnych i skutkach zaniedbań (art. 5, 212, 460). Pełne informowanie uczestników postępowania o nieznanych im obowiązkach i uprawnieniach miało się skutecznie przyczyniać do tego, aby wnosili oni do procesu to, co wnieść mogli i powinni oraz dokonywali czynności we właściwym czasie. Wyrazem opiekuńczej roli sądu był również obowiązek przewodniczącego dążenia do wyjaśnienia istotnych okoliczności sprawy, w tym rzeczywistej treści żądań stron, niezależnie od sposobu ich sformułowania (art. 212). Sąd miał nawet obowiązek wyjaśnić, czego w istocie domaga się strona, i pomóc w należytym sformułowaniu żądań.
W imię realizacji obiektywności orzeczenia sądowego na sędziego nałożony był również obowiązek wyrównywania faktycznej nierówności stron procesu. Instrumentem nie tylko wyrównywania faktycznej nierówności stron, ale i wspierania interesu gospodarki społecznej był obowiązek udzielania pomocy niektórym stronom i uczestnikom postępowania. Przepisy prawa procesowego uprzywilejowywały więc pewne kategorie roszczeń, przewodniczący miał obowiązek pouczania, doradzania stronie słabszej bądź działania z urzędu. Był to swoisty rodzaj opieki sądu nad podmiotami, które zdaniem ówczesnego ustawodawcy zasługiwały na tego rodzaju ochronę.
Po roku 1989 aktualne stało się pytanie, czy sąd dalej powinien być aż tak opiekuńczy. W doktrynie zaczęto podnosić, że współczesny sąd przestał być paternalistyczny, a państwo nie może przed sądem cywilnym prowadzić obywatela za rękę jako opiekun, który najlepiej wie, co jest dla niego dobre, a co złe. Sąd cywilny, inaczej aniżeli sąd karny, orzeka przede wszystkim o prywatnych prawach stron i uczestników postępowania, jeśli więc strony są zainteresowane sporem, powinny w aktywny sposób dbać o swoje prawa. Odrzucając paternalizm sądu naznaczony piętnem PRL, nie podjęto jednak ustawodawczego wysiłku dookreślania na nowo roli sądu w procesie cywilnym.