Notoryczne telefonowanie, wysyłanie e-maili czy nachodzenie w pracy lub w domu, jeżeli wzbudza poczucie zagrożenia lub w istotny sposób narusza prywatność ofiary, od 6 czerwca jest przestępstwem (art. 190a kodeksu karnego).
Trochę historii
Jako poważne zjawisko społeczne stalking (stalk – z ang. śledzić, tropić) zaczął być dostrzegany przez prawodawców w latach 80. ubiegłego wieku. Skutki działalności stalkerów, niekiedy tragiczne, dotykały nie tylko zwykłych obywateli, ale także osób powszechnie znanych, np. Johna Lennona, Jodie Foster czy Ronalda Reagana.
Pierwsze ustawodawstwo antystalkingowe zostało wprowadzone w Kalifornii w 1990 r., a po pewnym czasie również w innych, w tym wielu europejskich, państwach. W Polsce bodaj najbardziej znanymi ofiarami stalkingu są warszawska stomatolog Andżelika Krupska, którą przez wiele miesięcy nachodził jej były pacjent, a także zamordowana przez chorobliwie „zakochanego" mężczyznę Miss Polski z 1991 r. Agnieszka Kotlarska.
Pierwsze ustawodawstwo antystalkingowe zostało wprowadzone w Kalifornii w 1990 r.
Rosnący problem uporczywego nękania przez lata nie znalazł odpowiedniego odzwierciedlenia w naszym prawie. Przepisy, które pozwalałyby na pociągnięcie sprawcy do odpowiedzialności karnej, były rozproszone. Jedynym wyjściem było analizowanie pod kątem prawnokarnym poszczególnych zachowań stalkera, które mogły być kwalifikowane jako wykroczenia (np. art. 107 k. w. – złośliwe niepokojenie) czy przestępstwa (np. art. 190 § 1 k. k. – groźba karalna, art. 288 § 1 k.k. – niszczenie lub uszkodzenie mienia, art. 207 k.k. – znęcanie). Niektóre z nich, np. wysyłanie esemesów czy listów, stanie pod domem, były niestety wręcz bezkarne.