Irytujący system bezgwarancyjny

Aktualizacja: 26.02.2014 12:13 Publikacja: 26.02.2014 05:25

Red

W marcu kilka tysięcy aplikantów adwokackich i radcowskich przystąpi do egzaminu zawodowego. Jako że jest on łatwiejszy niż poprzednio, bo bez części testowej, egzamin zda zapewne więcej niż w latach ubiegłych i ponad 75 proc. zdających wpisze się na listy adwokatów i radców prawnych. Większość z nich rozpocznie praktykę na własny rachunek... Taki start w samodzielne życie zawodowe to jeden z najpiękniejszych momentów dla każdego egzaminowanego aplikanta. Adwokat Henryk Nowogródzki, który swój egzamin złożył jeszcze w międzywojniu, tak entuzjastycznie wspominał: „Pierwsze dni, pierwsze tygodnie, pierwsze miesiące z togą na ramionach – cóż to za szczęście! Jak gdyby skrzydła wyrastały z ramion. [...] Pierwsza czapka uczniowska, pierwsze długie spodnie i po raz pierwszy włożona toga – to radości jedyne i niezapomniane". („Ze wspomnień warszawskiego adwokata", Warszawa 1986, s. 20).

Trzeba życzyć tegorocznym egzaminowanym entuzjazmu i sukcesów na miarę Henryka Nowogródzkiego, ale zazdrościć im nie ma czego. Są bowiem „beneficjentami" wykreowanego przez ustawodawcę systemu, który nazywam bezgwarancyjnym, bo uprawnienia zawodowe niczego już nie zapewniają – ani godziwego zarobku adwokatom i radcom, ani wysokiego poziomu usług prawnych usługobiorcom. Politycznym decydentom i ministerialnym urzędnikom dedykuję sarkastyczny dowcip, który krąży wśród najmłodszych kolegów: „Czym różni się adwokat od balkonu? Ano tym, że balkon może utrzymać rodzinę". Sytuację poprawiłoby wprowadzenie przymusu adwokackiego-radcowskiego w sądach powszechnych od sądu okręgowego w górę i poszerzenie obszarów adwokackiej aktywności zawodowej, ale raczej się na to nie zanosi, bo władze państwowe pokazują puste kieszenie, a władze obu samorządów zawodowych ze zrozumieniem kiwają głowami. Doraźnie może zatem pomóc, choć problemu to nie rozwiąże, zmiana modelu egzaminu adwokackiego w kierunku szerszego sprawdzenia wiedzy prawniczej i umiejętności ustnej wypowiedzi.

Warto pamiętać, że pod hasłem merytokracji wprowadzono system, w którym przyszły pełnomocnik może aż po wpis na zawodową listę uniknąć publicznych wystąpień, nie mieć ustnych egzaminów, a w sądzie spędzić tylko kilkanaście dni na tzw. praktykach. Tajemnicą poliszynela jest, że w skrajnym przypadku może uzyskać uprawnienia zawodowe, choćby ani razu nie stawał przed sądem.

W adwokaturze przez lata popularne było powiedzenie, że najszerszą i najlepiej uporządkowaną wiedzę ma się właśnie przystępując do egzaminu zawodowego. Wyłączność pisemnej formy tego egzaminu podważyło zasadność tej tezy, a rezygnacja z testu ostatecznie zasadność tę przekreśliła. Przygotowania do egzaminu służą obecnie sprawnemu wykonaniu wielu typowych zadań (sporządzenie apelacji, umowy i skargi do WSA), ale już nie poszerzeniu i uporządkowaniu wiedzy potrzebnej do wykonywania zawodu.

Truizmem jest stwierdzenie, że można być dobrym prawnikiem i słabym adwokatem. Bo wiedza niejednokrotnie nie wystarcza do sprawnego działania, a tym bardziej do osiągnięcia zawodowego sukcesu. Wobec znacznej podaży usług i ostrej konkurencji nie do przecenienia są tzw. umiejętności miękkie, które można nabyć w praktyce. Dla przykładu, jakże ważne są: sposób rozmowy prowadzący do uzyskania informacji potrzebnych do prowadzenia sprawy i budowania zaufania między mocodawcą i pełnomocnikiem, komunikatywność. A metodyka przygotowywania się do rozprawy, porządkowania informacji i dokumentów, wybór i weryfikacja taktyki w procesie, wreszcie umiejętność argumentowania i prowadzenia negocjacji? Bez choćby podstawowego doświadczenia na tych polach trudno mówić o profesjonalizmie. Problem w tym, że współcześni aplikanci rzadko mają możliwość nabycia tych umiejętności. Dlaczego? Po pierwsze, bo dla aż tylu uczniów po prostu brakuje doświadczonych mistrzów (patronów,  starszych kolegów), którzy podzieliliby się swoim warsztatem. Po drugie, bo masowość szkolenia nie sprzyja praktycznej nauce zawodu. Przekazuje się przede wszystkim wiedzę łatwą do zweryfikowania poprzez testy, a umiejętności miękkie tak prostej weryfikacji się nie poddają.

Na pierwszych zajęciach z aplikantami pytam ich zwykle, jak wybrnęliby z następującej sytuacji: jestem pełnomocnikiem w procesie cywilnym. Dziś o północy upłynie mi termin do wniesienia apelacji, a jest już wieczór i na skutek niespodziewanych, acz prozaicznych wydarzeń (awaria komputera,  choroba współmałżonka) nie dam rady jej skończyć. Co zrobić, aby nie stracić terminu i nie narazić na szwank interesów mego mocodawcy? Sytuacja wyjątkowa, ale rozwiązanie problemu podpowiada orzecznictwo, wynika też ono z warsztatowej wiedzy przekazywanej przez pokolenia kolejnych patronów. Niestety,  rzadko otrzymuję prawidłową odpowiedź.

Szkolenie aplikantów powinno znacznie bardziej uwzględniać potrzebę umiejętności miękkich. Skoro tak trudno o praktyczną naukę u patrona, to należy położyć nacisk na organizację warsztatów, najlepiej autorskich, w systemie tutorskim dla małych grup, w ramach szkolenia zawodowego. Jeśli to się nie powiedzie, nie tylko poziom usług prawnych będzie spadał, ale i trudno będzie mówić o zadowoleniu z wykonywania zawodu. Utrzymywanie systemu bezgwarancyjnego nie tylko irytuje, ale nikomu nie służy.

Autor jest adwokatem. W latach 2008–2013 był wicedziekanem warszawskiej Rady Adwokackiej

W marcu kilka tysięcy aplikantów adwokackich i radcowskich przystąpi do egzaminu zawodowego. Jako że jest on łatwiejszy niż poprzednio, bo bez części testowej, egzamin zda zapewne więcej niż w latach ubiegłych i ponad 75 proc. zdających wpisze się na listy adwokatów i radców prawnych. Większość z nich rozpocznie praktykę na własny rachunek... Taki start w samodzielne życie zawodowe to jeden z najpiękniejszych momentów dla każdego egzaminowanego aplikanta. Adwokat Henryk Nowogródzki, który swój egzamin złożył jeszcze w międzywojniu, tak entuzjastycznie wspominał: „Pierwsze dni, pierwsze tygodnie, pierwsze miesiące z togą na ramionach – cóż to za szczęście! Jak gdyby skrzydła wyrastały z ramion. [...] Pierwsza czapka uczniowska, pierwsze długie spodnie i po raz pierwszy włożona toga – to radości jedyne i niezapomniane". („Ze wspomnień warszawskiego adwokata", Warszawa 1986, s. 20).

Pozostało 83% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"