Pomoże to z pewnością w walce z wyłudzeniami VAT, a jeśli wierzyć w zapewnienia Ministerstwa Finansów, zapewni również spokojny sen uczciwym podatnikom. Do tej bowiem pory wielu nieświadomie wplątywało się w łańcuch transakcji służących wyłudzeniu podatku. Efekt był taki, że choć zapłacili kontrahentowi należność z VAT, on podatku nie odprowadzał i znikał z pieniędzmi. A oni, często po latach, musieli płacić jeszcze raz, i to z odsetkami. Nie pomagały wyjaśnienia, że o przestępczym procederze nic nie wiedzieli, a kontrahenta nie było jak sprawdzić.

Przedsiębiorcy pewnie się teraz zastanawiają, czy po zmianie przepisów fiskus będzie szukał winnych tylko tam, gdzie należy. Wiceminister finansów w rozmowie z „Rzeczpospolitą" deklaruje, że uczciwi dostaną gwarancję, że nie będą mieli problemów z rozliczeniem.

Może i tak. Za to będą mieli problemy z płynnością finansową. W końcu pieniądze na specjalnym koncie będą mogły być przeznaczone tylko na spłatę podatku, nie będzie już można się z nich kredytować. A firmy tak robią, zwłaszcza te, które rozliczają się kwartalnie.

Nie przekonują mnie deklaracje ministerstwa, że przy okazji zmian w VAT chce zrekompensować firmom trudności z płynnością finansową poprzez zmianę przepisów o zatorach płatniczych. Urzędnicy oświadczają, że poszli po rozum do głowy. Szczere gratulacje, doradzam pozostanie w tym kontakcie. Przypomnę tylko, że już raz wprowadzono podobne przepisy. Była to niedźwiedzia przysługa. Nie dość, że zatory w płatnościach nie zniknęły, to pojawiła się jeszcze konieczność korygowania co chwila kosztów. Po trzech latach skarg i narzekań przepisy zmieniono. Oby tym razem nie było podobnie.