"Krytyka Polityczna" postanowiła uczcić beatyfikację Jana Pawła II pamfletem o nim. Jego promocji w Nowym Wspaniałym Świecie nadano rangę wydarzenia. "Tomasz Piątek z brawurą pisarza i felietonisty, a jednocześnie z zaangażowaniem wierzącego protestanta atakuje nauczanie polskiego papieża i medialny spektakl wokół jego osoby. Czy w Polsce można już krytykować Jana Pawła II?" – to anons z okładki książki "Antypapież".
Jak widać, można. Z dawnych czasów zachował się dowcip o Panu Bogu, który powiedział pobożnemu malarzowi religijnemu Janowi Styce: "Ty mnie nie maluj na kolanach, ty mnie maluj dobrze". Możliwe, że Piątkowi i promotorom jego dziełka powinien się ukazać błogosławiony Karol Wojtyła i powiedzieć: "Skoro musicie się sprzeciwiać, spróbujcie, proszę, inteligentnie, z intelektualnym rozmachem, głęboko".
Pamflet licealisty
Bo co dostajemy? Rozważania na poziomie inteligentnego licealisty dokonującego przeglądu negatywnych stereotypów dotyczących Jana Pawła II. A ponieważ to może się jeszcze nie sprzedać, okraszającego pamflet pseudomłodzieżowym lekceważeniem, w założeniu obrazoburczym.
"Drogi czytelniku, niezależnie czy masz sentyment do tej postaci czy też nie, zapewne nieco znużony/znużona jesteś nieustannym odmienianiem przez wszystkie przypadki imienia Jana Pawła Drugiego i tytułu Ojca Świętego. Rozumiem cię doskonale. Ja też mam dosyć, do tego stopnia, że nieraz mam w oczach walizki, a w sercu emigrację. I nie mam już siły gadać, argumentować... Kiedy ktoś mówi mi "Marek Jurek", pytam: "To w końcu Marek czy Jurek? "Kiedy ktoś mówi mi: "Jan Paweł Drugi", odpowiadam: "chyba Jan pierwszy, a Paweł drugi, skoro ich było dwóch". O wiele chętniej pisałbym tutaj o moich kotach, Ciri i Jaskrze, z których jeden jest biały, a drugi szary, jeden jest kotką, a drugi kocurem, jeden próbuje naśladować ludzką mowę, co daje efekt podobny do skrzypienia zardzewiałej huśtawki, a drugi sika nam czasem w łóżko" – tak sam autor wyjaśnia zamiar zajęcia się tematem.
Gdyby chcieć odpowiedzieć Piątkowi podobnym językiem, wystarczyłoby zauważyć, że intelektu starczy mu tylko na dogłębne skreślenie portretów kocich ulubieńców, niekoniecznie na tego czy innego papieża. I można by się zwolnić z recenzowania wygłupu. Ale współczesny świat coraz częściej do wygłupu się ogranicza. Przeintelektualizowana niedawno "Krytyka Polityczna" na nic więcej się przy tej okazji nie zdobyła. Więc musimy do niepoważnych rzeczy podejść choć trochę poważnie.