Kampania wyborcza Grzegorza Napieralskiego - Mazurek

Przedłużona kampania prezydencka szefa SLD była rozpaczliwym krzykiem chłopca, któremu raz w życiu się udało. „Trwaj, chwilo, trwaj!”, czarował rzeczywistość – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej

Publikacja: 07.10.2011 01:32

Robert Mazurek

Robert Mazurek

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Nigdy nie miał dobrej prasy, ale grillowanie, jakie właśnie fundują mu media, dotychczas zarezerwowane było tylko dla Kaczyńskiego i prawicowych oszołomów. Grzegorz Napieralski ma twardą skórę, ale mu to nie pomoże. Jest największym przegranym tej kampanii.

Akty rozpaczy

Nie przesądzam wyników, myślę nawet, że mogą być dla SLD korzystniejsze niż najczarniejsze sondaże. W końcu stary, sprawdzony postpezetpeerowski elektorat może się zawahać. Czy naprawdę proponowani tym wyborcom przez Palikota lokalni biznesmeni, faceci z kryminalną przeszłością, obfitość gejów oraz transseksualista, transwestyta czy jakakolwiek inna Transylwania to jest to, czego oczekują? Oczywiście starzy wyborcy mogą na wybory nie iść, dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby w ostatnim tygodniu kampanii, w akcie rozpaczy, Napieralski uśmiechnął się do peerelowskich weteranów. Tyle że teraz tylko takie akty rozpaczy mu zostały.

Na równię pochyłą Grzegorz Napieralski nie tyle wkroczył, ile został wepchnięty przez tandem Tusk – Arłukowicz. Podebranie przez Platformę popularnego posła było dla SLD ciosem, po którym jednak partia mogła się podnieść, ale jej lider zareagował nerwowo, by nie powiedzieć histerycznie. Zaczął chuchać i dmuchać na wszystkie swoje rozkapryszone gwiazdki i gwiazdeczki, a one zaczęły ciosać mu kołki na głowie. I Ryszard Kalisz, i Katarzyna Piekarska nie pozwoliliby sobie na te publiczne przytyki wobec Napieralskiego, gdyby ten był choć trochę twardszy.

Jednak przerażony dalszą erozją partii Napieralski fatalnie ułożył listy do Sejmu, idąc przy tym na mnóstwo koncesji. Doprawdy trudno orzec, czy ławka Sojuszu jest tak krótka, czy też wzrok Napieralskiego tak słaby, że za młodych gniewnych robią tam ludzie pokroju Łukasza Naczasa wzbudzającego raczej salwy śmiechu niż respekt. I to jest opis, nie opinia, proszę sobie rzucić okiem na internetowe portale społecznościowe.

Być może Roman Giertych w 2005 roku przesadził, wpychając na listy LPR samych chłopaczków z Młodzieży Wszechpolskiej, ale gdyby tamta kadencja potoczyła się inaczej, to z gromady nieopierzonych młokosów mogłaby się zrodzić drużyna młodych, sprawnych i otrzaskanych polityków. Napieralski, zamiast zaryzykować i pójść w jego ślady, wybrał kompromis, który nie zadowoli nikogo. W efekcie, jeśli przegra, zawdzięczający mu karierę młodzi będą zbyt słabi, by go wybronić. A starzy i tak czują się upokorzeni antyszambrowaniem u drzwi lidera i chętnie wymienią go na silniejszego.

Chłopak z sąsiedztwa

Przejście Arłukowicza było zwiastunem ostatecznej klęski, jednak na drogę porażki wkroczył Napieralski wcześniej, równo rok temu. Pamiętacie państwo końcówkę zeszłorocznej kampanii prezydenckiej? Wszyscy już zwinęli sprzęt, wygasili światła, tylko uskrzydlony świetnym wynikiem Napieralski wciąż podróżował po kraju, spotykał się z ludźmi, wzbudzał sympatię. Wtedy można było myśleć, że jesteśmy świadkami narodzin lidera, polityka dużego formatu, który rozpoczyna kampanię o bardzo dobry wynik w wyborach parlamentarnych 2011.

Efekt? Trzecie miejsce w rankingu najbardziej lubianych polityków. Teraz brzmi to jak ponury żart, ale wtedy niektórzy snuli wręcz marzenia o podwójnym sukcesie w 2015 roku! Dziś wygląda na to, że ta przedłużona kampania była raczej rozpaczliwym krzykiem chłopca, któremu raz w życiu się udało.  „Trwaj, chwilo, trwaj!", czarował rzeczywistość. Ale dalej było już tylko gorzej.

Przerażony dalszą erozją partii Grzegorz Napieralski fatalnie ułożył listy do Sejmu, idąc przy tym na mnóstwo koncesji

Zwiastunem porażki było to, że Napieralski nie wiedział i do dziś nie wie, czemu wtedy zyskał tak wiele. Nie wiedzieć czemu nie przyszło mu do głowy wyjaśnienie najprostsze: że powodem sukcesu była kampania i znakomite pozycjonowanie się lidera SLD. To on był młody, rzutki, nieobciążony historycznymi waśniami. On jeden był chłopakiem z sąsiedztwa, to on był nową twarzą, bo choćby Donald Tusk nie wiem jak się starał być równiachą, to przecież jest w polityce od 20 lat.

Napieralski rozumiał problemy Polaków – podczas potwornie nudnej debaty czterech kandydatów padło pytanie o silne państwo. Trzech dżentelmenów międliło frazesy. Napieralski opowiedział, jak to próbował kilka dni wcześniej zarejestrować samochód, ile czasu zmarnował i jaka to była droga przez mękę. Ech, gdybym go nie znał, sam bym wtedy na niego zagłosował!

Pewnie sporo go to kosztowało, ale w czasie całej kampanii zignorował tradycyjne recepty SLD, a więc nie atakował Kościoła i nie wspominał ciepło PRL. Zwłaszcza to ostatnie było zdumiewające, bo początkiem kampanii wyborczej miała być wielka majówka we Wrocławiu z udziałem pezetpeerowskich dinozaurów i przemówieniem Jaruzelskiego. Jednak zamiast odwoływania się do żelaznego elektoratu Napieralski zaryzykował i zdobył sympatię młodych. Tylko, że zaraz po kampanii o nich zapomniał, porzucił ich. Trudno się dziwić, że teraz oni nie palą się do głosowania na lewicę.

Fatalne listy

Jest jeszcze jeden czynnik. – Im bardziej krytykowała nas „Gazeta Wyborcza", tym lepiej nam szło. Teraz Grzegorz przygarnia Kalisza i tańczy, tak jak mu na Czerskiej zagrają – boczy się półżartem jeden ze współpracowników Napieralskiego. I trudno nie przyznać mu racji. Cała kampania SLD, zwłaszcza ta, której twarzą jest popularny Kalisz, wymierzona została w PiS. Lewica stała się więc częścią wielkiego establishmentowego frontu antypisowskiego, ale nie jest w tym froncie ani najsilniejsza, ani najbardziej wiarygodna.

Na sojuszu całego świata przeciw PiS zyskać może tylko Platforma (i partia Kaczyńskiego oczywiście), a nie małe SLD. Ale to argument drugorzędny – podstawowy powinien być wniosek z przepływu elektoratów. Jeśli lewica chciałaby gdzieś poszukać nowych wyborców, to raczej wśród zwolenników Platformy i Palikota. Doprawdy trudno sobie wyobrazić masowy odpływ postsmoleńskich wyborców od PiS i przejście ich do obozu SLD.

Napieralski nie wiedział, czemu zawdzięczał swój sukces sprzed roku, toteż nie mógł wyciągnąć z niego właściwych wniosków. Pogrążony w wewnętrznych sporach skonstruował fatalne listy, a tegoroczną kampanię zaczął za późno i zupełnie bez animuszu. Trudno nie odnieść wrażenia, że zupełnie nie wie, do kogo przemawia i co chce mu powiedzieć. I wreszcie, last but not least, tak żenującej amatorszczyzny świat nie widział dawno.

YouTube stał się kopalnią co bardziej obciachowych spotów kandydatów SLD, sam lider sztywny jak kołek, gładząc po ręku starszą panią, odbiera sobie resztki powagi. Jeśli tylko na to go stać, to po co na niego głosować? Od głaskania po rękach i pocieszania płaczących niewiast jest ksiądz proboszcz, a nie lider nowoczesnej lewicy.

Nadchodzą dożynki

Rachunek za to wszystko wystawią Napieralskiemu nie tylko wyborcy, ale i sfrustrowani koledzy. Zwłaszcza ci ostatni będą bezlitośni. Kalisz czy Siwiec mówią o tym już teraz. Być może to nie sezon, ale partyjne dożynki w SLD już wkrótce.

Nigdy nie miał dobrej prasy, ale grillowanie, jakie właśnie fundują mu media, dotychczas zarezerwowane było tylko dla Kaczyńskiego i prawicowych oszołomów. Grzegorz Napieralski ma twardą skórę, ale mu to nie pomoże. Jest największym przegranym tej kampanii.

Akty rozpaczy

Pozostało 96% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: PSL nie musiał poprzeć Hołowni. Trzecia Droga powinna wreszcie wziąć rozwód
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA