Nie musimy być okrutni

Liberalna demokracja nie może się zgadzać na to, by jakaś wspólnota ograniczała podstawowe prawa człowieka, tylko w imię tego, że wierzy w jakąś prawdę objawioną.

Aktualizacja: 17.07.2013 01:08 Publikacja: 17.07.2013 01:02

Leszek Jażdżewski

Leszek Jażdżewski

Foto: materiały prasowe

Red

Tradycja i obyczaje są fundamentem, na którym opierają się religie. Możliwość przestrzegania własnych obyczajów powinna więc być w naszym świecie czymś zupełnie naturalnym. To właśnie bowiem odróżnia świat liberalnej demokracji od tego świata, w którym panuje wyznaniowy reżim, gdzie można kultywować tylko jedną tradycję.

Jednak obyczaje nie mogą stać w sprzeczności z elementarnym humanitaryzmem. W demokracji liberalnej podstawą są prawa człowieka, które nie tylko gwarantują wszystkim wolność do kultywowania swoich wierzeń, ale także stawiają konkretne wymagania i zakreślają granice. Żaden człowiek, grupa ludzi czy też żadna religia nie może wznieść się ponad zasadę równości wobec prawa, wyboru stylu życia czy równości kobiet i mężczyzn.

Ochrona bezbronnych

Tymczasem w przypadku pewnych wersji islamu kobiety nie mają takich samych praw jak mężczyźni. Liberalna demokracja nie może się zgadzać na to, by jakaś wspólnota ograniczała podstawowe prawa człowieka, tylko w imię tego, że wierzy w jakąś prawdę objawioną. To samo dotyczy prawa wszystkich istot do niecierpienia. Gdybyśmy odrzucili tę zasadę, wtedy każdy mógłby znęcać się nad swoimi psami czy kotami. Na to się jednak nie zgadzamy, choć nie są to istoty ludzkie. Rozszerzamy zatem teoretyczną granicę wolności – która zakłada, że moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka.

W krajach cywilizowanych wprowadza się podstawowe regulacje dotyczące ochrony tych, którzy sami ochronić się nie mogą. Także zwierząt. Oczywiście nie mówimy o radykalnych pomysłach, np. o prawie do głosowania dla małp (w ten sposób na internetowych stronach„Rzeczpospolitej" ochronę zwierząt próbował sprowadzić do absurdu Dominik Zdort), tylko o przepisach zakazujących zadawania im zbędnego cierpienia.

Od lat regulacje prawne idą właśnie w tym kierunku. Zakazujemy tortur, kary śmierci, znęcania się (także psychicznego) nad innymi ludźmi. Ograniczanie zbędnego cierpienia zaczyna obejmować także zwierzęta.

Największe religie swoimi korzeniami sięgają jednak czasów bardzo odległych, gdy kwestii tych nikt na poważnie nie brał pod uwagę. Ale dziś religie, które w okrutny sposób traktują zwierzęta, mogłyby przemyśleć swoje obyczaje. Przecież także one się zmieniają: nie kamienujemy już na przykład za cudzołóstwo. Może okrucieństwo przy uboju rytualnym też nie jest czymś niezbędnym.

Europa ma już za sobą krwawe dziedzictwo wojny 30-letniej, czyli nawracania mieczem heretyków. Ta wojna przyniosła nam także naukę, że lepiej uznać zasady społeczeństwa pluralistycznego, niż walczyć na śmierć i życie o to, czy hostia zmienia się w ciało Chrystusa czy nie. Nasze religie nauczyły się ustępować w kwestiach, które stoją w sprzeczności z prawami człowieka. Czasem niechętnie – jak pokazuje spór o związki partnerskie, czasem bardziej ochoczo, jak np. przy wprowadzaniu równych praw dla kobiet. Mogłyby więc także zastanowić się nad traktowaniem zwierząt w czasie świat religijnych.

Burka wyklucza

Zupełnie inną kwestią jest natomiast prawo do wyrażania własnej religijności. Tu  mamy do czynienia z elementarną wolnością. Dlatego każdy człowiek powinien mieć prawo do noszenia religijnych symboli: krzyżyków, nakryć głowy itp. W tym przypadku mówienie o propagandzie religijnej, że ktoś swoją religijnością obraża uczucia innych, jest tak samo nietrafione, jak mówienie o propagandzie gejowskiej – to, że ktoś obnosi się z własną orientacją, nie oznacza przecież, że nawraca kogoś na homoseksualizm. Z tą różnicą, że na orientację nawrócić nikogo się nie da, a na religię jednak tak.

Ale prawo do ekspresji własnych poglądów stoi na pewno wyżej niż obawy niektórych, że mogą zostać nawróceni.

Rozumiem natomiast, dlaczego ogranicza się prawo do noszenia burek w szkołach we Francji. Burka jest elementem wykluczającym muzułmańskie dziewczynki ze szkolnej społeczności. Rozumiem więc zakaz, choć nie jestem pewien, czy w tym przypadku państwo nie ingeruje zbyt mocno w wolność religijną. Nie mam za to żadnych wątpliwości, że wspólnoty religijne nie mają prawa zakazywać dziewczynkom nauki, nawet jeśli ich religia mówi, że nie powinny być one wykształcone. Na to liberalna demokracja zgodzić się nie może. Podobnie jak na wszystkie inne religijne obyczaje, które stoją w sprzeczności z podstawowymi prawami, nie tylko tymi tyczącymi się ludzi.

—not. puo

Leszek Jażdżewski jest redaktorem naczelnym pisma „Liberté!"

Tradycja i obyczaje są fundamentem, na którym opierają się religie. Możliwość przestrzegania własnych obyczajów powinna więc być w naszym świecie czymś zupełnie naturalnym. To właśnie bowiem odróżnia świat liberalnej demokracji od tego świata, w którym panuje wyznaniowy reżim, gdzie można kultywować tylko jedną tradycję.

Jednak obyczaje nie mogą stać w sprzeczności z elementarnym humanitaryzmem. W demokracji liberalnej podstawą są prawa człowieka, które nie tylko gwarantują wszystkim wolność do kultywowania swoich wierzeń, ale także stawiają konkretne wymagania i zakreślają granice. Żaden człowiek, grupa ludzi czy też żadna religia nie może wznieść się ponad zasadę równości wobec prawa, wyboru stylu życia czy równości kobiet i mężczyzn.

Pozostało 83% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę