Najwyraźniej nawet Trump uznał, że nie jest to powód do dumy. W trakcie trwającego w nocy z piątku na sobotę czasu warszawskiego szczytu w Anchorage na Alasce nie odpowiadał na pytania dziennikarzy. A i w udzielonym później wywiadzie dla Fox News odmówił podania szczegółów trwającej około trzech godzin rozmowy z Władimirem Putinem.
Ale prawda wyszła na jaw kilkanaście godzin później, gdy Trump przekazał ustalenia z Rosjanami najpierw Zełenskiemu, a później wybranym przywódcom europejskim. Okazało się, że amerykański prezydent, który uważa się za wielkiego negocjatora, zgodził się w zasadzie na wszystkie warunki Putina, nie uzyskując w zamian nic poza pochwałami, na które jest tak łasy. Rosjanin, wykorzystując tę słabość, powiedział w krótkich oświadczeniach po zakończeniu rozmów, że tak: gdyby Trump był u władzy w 2022 r., do inwazji na Ukrainę nie doszłoby. To jest rzecz jasna kompletna fikcja. Podobnie jak deklaracja, która miała paść z ust Putina za zamkniętymi drzwiami, że owszem, wybory prezydenckie w USA w 2020 r. zostały sfałszowane na rzecz Joe Bidena. Tak jakby oceny procesu demokratycznego przez brutalnego dyktatora, który ma na sumieniu przynajmniej milion zabitych i rannych, miała jakąkolwiek wartość.
Nie będzie ani nowych sankcji na Rosję, ani zawieszenia broni. Groźby Trumpa okazały się bez pokrycia
Jeszcze w samolocie, którym podróżował na Alaskę, Trump zapowiadał, że jeśli Putin nie zgodzi się na zawieszenie broni, Rosję czekają surowe sankcje. Ale już po szczycie przekonywał w mediach społecznościowych, że zawieszenie broni nie ma sensu i trzeba szukać całościowego porozumienia pokojowego. To kluczowe ustępstwo wobec Moskwy, która ma w tej chwili przewagę na froncie. Putin podkreśla bowiem, że niczego nie podpisze, zanim nie zostaną przezwyciężone „pierwotne powody konfliktu”. Chodzi zasadniczo o uczynienie z Ukrainy wasalnego państwa, które ma ograniczone siły zbrojne, przychylny Moskwie rząd i dla którego drzwi do NATO zostały zamknięte.
Czytaj więcej
Prezydent USA groził przed szczytem na Alasce „surowymi sankcjami”, jeśli rosyjski przywódca nie...
Rosjanie wymogli także w Anchorage na Amerykanach porzucenie wtórnych sankcji, które Biały Dom chciał nałożyć na kraje importujące nośniki energii z Rosji. To zapewne mogłoby skutecznie powalić rosyjską gospodarkę, która i bez tego balansuje na skraju recesji.