Od kilku miesięcy Platforma Obywatelska ma kłopot: Rosja się zmieniła. Jak przekonują politycy partii rządzącej i wspierający ją publicyści, kiedyś z Moskwą można było układać dobrosąsiedzkie relacje, a teraz mamy do czynienia z agresywnym mocarstwem wymagającym twardego postępowania z nim. Czy aby na pewno?
Kiedy w 2007 roku Platforma wygrała wybory parlamentarne, wspierające ją media ogłosiły koniec nocy pisowskiej i nadejście lepszych czasów. Także w polityce zagranicznej, zwłaszcza wschodniej. I rzeczywiście, ekipa Donalda Tuska wykonała rozmaite gesty mogące świadczyć o tym, że postawiła na naprawę stosunków polsko-rosyjskich. Warszawa przestała blokować rozmowy w sprawie zawarcia umowy o partnerstwie i współpracy między Unią Europejską a Rosją. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Moskwa zniosła, wprowadzone w okresie rządów PiS, embargo na import polskiego mięsa. Dodatkowo optymizmem miał nastrajać fakt, że następcą Władimira Putina został kreowany na pragnącego ocieplać kontakty z Zachodem liberała Dmitrij Miedwiediew.
Argumentem za liberalizacją reżimu rosyjskiego szczególnie się chyba przejął Tomasz Lis. Niedawno, pod koniec lutego, broniąc linii ekipy Tuska sprzed pięciu, sześciu lat, ironizował na łamach „Newsweeka": „Wybitni eksperci PiS od polityki wschodniej abstrahują od tego, że prezydentem był wtedy Dmitrij Miedwiediew i zdawało się, że jest zdeterminowany, by Rosji nadać inny kierunek rozwoju. Radykalna zmiana w Rosji nastąpiła wtedy, gdy prezydentem znowu został Putin".
Atak na Gruzję ?i ślepy snajper
Lis chyba liczy na krótką pamięć czytelników kierowanego przez siebie tygodnika. Warto jednak przypomnieć, że w roku 2008 sprawy się miały inaczej, niż twierdzi. Otóż liberalizm Miedwiediewa był w dużym stopniu piarowskim zabiegiem moskiewskiego politycznego establishmentu, nieznajdującym pokrycia w faktach.
Kiedy Miedwiediew był jeszcze tylko prezydentem elektem, Kreml wyrażał sprzeciw wobec włączenia Ukrainy i Gruzji do planu działań na rzecz członkostwa w NATO (MAP). Ale już cztery miesiące później – gdy Miedwiediew sprawował swoją funkcję – Rosja zaatakowała Gruzję. I osiągnęła zamierzony skutek, tworząc pod swoim protektoratem z dwóch gruzińskich prowincji – Osetii Południowej i Abchazji – marionetkowe republiki. Miedwiediew używał wówczas takiej samej agresywnej retoryki, jaką dzisiaj w kontekście anszlusu Krymu stosuje Putin.