Tusk zaczął, Kaczyński dokończy

Platforma wypuściła z butelki antyrynkowego dżina, który posłużył jej dobrze przy demontażu reformy emerytalnej i miał pozwolić zachować jej władzę. ?Ale to PiS wypowie ostatnie życzenie – pisze publicysta.

Publikacja: 22.04.2014 02:00

Leszek Jażdżewski

Leszek Jażdżewski

Foto: Archiwum

Red

Od 1 kwietnia wybieramy między OFE i ZUS. To finał wielkiej kampanii mającej zniechęcić Polaków do otwartych funduszy emerytalnych. Rządzący uznali, że narażania przyszłych emerytur z powodu narastającego długu publicznego „ciemny lud nie kupi". Trzeba było przeprowadzić akcję oczerniającą filar kapitałowy i jego obrońców. OFE zostało uznane za winne powiększania długu, a środki zgromadzone na kontach Polaków zamieniono na zapisy w ZUS.

Sprzątanie po Balcerowiczu

Alternatywnymi metodami zbilansowania powiększającej się dziury w finansach publicznych były według rządu podwyżka podatków lub cięcie wydatków. Akurat z podnoszeniem podatków ten rząd problemu nie ma. Podnosi, tylko po cichu. Podwyższył i utrzymał – mimo zapowiedzi obniżek – stawkę VAT, zamroził i tak bardzo niskie progi kwoty wolnej od podatku, podniósł znacząco akcyzę, nie mówiąc o wprowadzeniu uznaniowości urzędów skarbowych w kwestii ulg stosowanych przez podatników. Natomiast dokończenie reformy emerytalnej, włączenie do systemu służb mundurowych czy górników, co dałoby ogromne oszczędności dla budżetu, nie mieściło się ekipie władającej Polską przez ostatnich sześć lat w głowach.

Doradca gospodarczy premiera Bogusław Grabowski na pytanie Anny Popiołek z „Gazety Wyborczej" „Dlaczego rząd nie powie wprost, że chodzi o stan finansów publicznych?" – odpowiedział szczerze: „Nie mówi w ten sposób, bo Polacy nie identyfikują się z własnym państwem. Przecież wszyscy opowiadają, że to dziura rządu, dziura premiera Donalda Tuska, dziura ministra finansów Jacka Rostowskiego, że rząd zabiera nasze pieniądze. [...] Doszliśmy do ściany. Gdybyśmy przekroczyli próg ostrożnościowy długu, to trzeba by było zamrozić emerytury. A jak przekroczylibyśmy 60 proc., to byłaby już zupełna katastrofa. Nie weszlibyśmy do strefy euro".

Na razie do strefy euro się nie wybieramy, ale to przecież bez znaczenia. Insynuacja, oszczerstwo, wykazywanie emocjonalnego rozchwiania – rządowi propagandziści nie cofnęli się przed niczym, żeby zdyskredytować przeciwnika. Bogusław Grabowski jak prawdziwy neofita (w 2004 roku został prezesem PTE Skarbiec-Emerytura SA, a następnie Skarbiec Asset Management Holding SA) w kwestii OFE wypowiadał się najbardziej radykalnie. Mirosławowi Gronickiemu i Januszowi Jankowiakowi zarzucił „płatny lobbing i quasi-naukę".

Były wicepremier i minister finansów „zgubił" w swoich prognozach 24 miliardy złotych (o tyle trzeba było znowelizować ustawę budżetową w 2013 roku). Nie przeszkadzało to Jackowi Rostowskiemu oskarżyć OFE o destabilizację finansów publicznych do 2060 r., a przeciwników, w tym przede wszystkim Leszka Balcerowicza, o interesowność: „Zaciekłość strony, która broni interesów osobistych oraz instytucji finansowych, jest godna dużo lepszej sprawy".

PO, podejmując antyrynkową krucjatę, żeby uzasadnić demontaż filara kapitałowego, ukręciła sznur, na którym PiS ją powiesi

Rostowski na pytanie, co by chciał po sobie zostawić, odpowiedział: „Szczerze mówiąc, nie byłoby źle, gdybym mógł powiedzieć, że posprzątałem po Leszku Balcerowiczu". Te wypowiedzi sprowokowały do reakcji jedną z ikon PO Jerzego Buzka i faktycznego twórcę reformy emerytalnej, który napisał na Twitterze: „Ostatnie wypowiedzi Rostowskiego w stosunku do Balcerowicza, pełne insynuacji, są skandaliczne i poniżej wszelkich standardów".

Donald Tusk nie pozostawił jednak żadnej wątpliwości, jakie jest stanowisko PO w tej sprawie (mimo że sam głosował kiedyś za powołaniem otwartych funduszy emerytalnych): „OFE okazały się mirażem, kosztownym z punktu widzenia podatnika". Dodał, że Leszek Balcerowicz, główny przeciwnik rządowej antyreformy, „czuje się współautorem OFE, nie dziwię się więc, że w sposób tak zaangażowany broni tego projektu".

Mimo wolnorynkowych korzeni Platformy Obywatelskiej jej polityka była jasna: zachować władzę za wszelką cenę bez względu na długofalowe koszty. Tusk powiedział to otwarcie w 2010 roku w wystąpieniu na temat wieloletniego planu finansowego państwa: „Reformy mają tylko wtedy sens, gdy przy elementarnej odpowiedzialności za budżet dają ludziom satysfakcję z życia tu i teraz, a nie satysfakcję doktrynerom albo wyłącznie przyszłym generacjom".

Szczucie na „spekulantów"

Narażanie stabilności systemu emerytalnego i podważanie i tak niewielkiego zaufania obywateli do instytucji państwa to gorzej niż zbrodnia, to błąd. Błąd wynikający z krótkowzroczności Tuska i jego Rady Gospodarczej, którzy myśląc, że są politycznymi realistami, zrazili do siebie istotną część własnego elektoratu i dostarczyli amunicji swoim przeciwnikom, którzy w radykalizmie i demagogicznych obietnicach są w stanie bez problemu przelicytować rząd.

Podczas kampanii wyborczej niemożliwe do spełnienia obietnice opozycji to chleb powszedni. Ale pierwszy raz się zdarzyło, żeby to rząd, wliczając w to rząd Kaczyńskiego, Leppera i Giertycha, i to nie w kampanii wyborczej, używał retoryki tak radykalnie antyrynkowej, sprzecznej z rachunkiem ekonomicznym i społecznym interesem.

Krótkoterminowo rząd zapewnił sobie możliwość dalszego zadłużania, utrzymywania wysokiego deficytu mimo zapowiedzi jego obniżania. Szczucie Polaków na „złych kapitalistów" i „spekulantów" dało polityczną osłonę dla zamiany miliardów obligacji na ich kontach na zapisy w ZUS. Tusk i jego doradcy nie dostrzegli jednak, że w ten sposób otworzyli drogę tym, którzy dla rynku i jego instytucji czują szczerą pogardę. Demagogów, którzy jak prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" nie owijają w bawełnę: „Charakterystyczny dla komunizmu mechanizm selekcji negatywnej przeniósł się do biznesu. To właśnie biznes stanowił, i niestety, w wielu przypadkach nadal stanowi, przystań dla ludzi dawnego systemu. Ten proces musi zostać odwrócony".

PiS nie ograniczy się do straszenia. Całkowita likwidacja „złodziejskich" OFE to będzie pierwszy logiczny ruch, wykorzystujący zgromadzony przez rząd Tuska polityczny kapitał antyrynkowej demagogii. Następny w kolejce będzie NFZ, potem trzeba będzie przyjrzeć się bankom (nieuczciwe kredyty w obcych walutach), firmom budowlanym (budują za drogo), podejrzana stanie się każda instytucja funkcjonująca na styku państwa i gospodarki i każdy mechanizm, który próbuje w ramach budżetu państwa wprowadzać elementy rynkowej kalkulacji zysków i strat.

Nikt, kto korzysta z funduszy europejskich, nie będzie mógł się czuć bezpiecznie. „Platforma doszła do władzy zarzucając nam łamanie prawa podczas walki z korupcją. To był sygnał dla skorumpowanych biznesmenów, że teraz można kraść z przyzwoleniem ze strony władzy. A gdzie można ukraść najwięcej? Przy funduszach europejskich" – mówi w tym samym wywiadzie prezes PiS.

Jak Tusk i Bielecki – już w opozycji – stojąc ramię w ramię ze zdyskredytowanym przez siebie Leszkiem Balcerowiczem – będą uzasadniać Polakom swoją woltę? Jakich argumentów użyją, kiedy Kaczyński wyciągnie proste konsekwencje z ich wcześniejszych argumentów? W imię jakich wartości przeciwstawią mu się, kiedy znajdą się w opozycji? W 2015 roku, podobnie jak dziesięć lat wcześniej, kiedy PO chciała budować z PiS IV RP, może się okazać, że wyborcy wolą oryginał od podróbki. W radykalizmie znajdującego się w opozycji Jarosława Kaczyńskiego nie przelicytuje nikt.

Walcząc z OFE, Tusk, Rostowski,  Bielecki et consortes wypuścili z butelki antyrynkowego dżina, który na krótką metę posłużył im dobrze przy demontażu reformy emerytalnej i miał pozwolić zachować im władzę. Ale to Kaczyński wypowie ostatnie życzenie.

Pieniędzmi z OFE Platforma umościła wygodne gniazdko swoim przeciwnikom.

Autor jest redaktorem naczelnym ?magazynu „Liberté!"

Od 1 kwietnia wybieramy między OFE i ZUS. To finał wielkiej kampanii mającej zniechęcić Polaków do otwartych funduszy emerytalnych. Rządzący uznali, że narażania przyszłych emerytur z powodu narastającego długu publicznego „ciemny lud nie kupi". Trzeba było przeprowadzić akcję oczerniającą filar kapitałowy i jego obrońców. OFE zostało uznane za winne powiększania długu, a środki zgromadzone na kontach Polaków zamieniono na zapisy w ZUS.

Pozostało 94% artykułu
analizy
Powódź i co dalej? Tak robią to Brytyjczycy: potrzebujemy wdrożyć nasz raport Pitta
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Joe Biden wymierzył liberalnej demokracji solidny cios
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: Religię w szkolę zastąpmy nowym przedmiotem – roboczo go nazwijmy „transcendentalnym”
Opinie polityczno - społeczne
Skrzywdzeni w Kościele: Potrzeba transparentności i realnych zmian prawnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie polityczno - społeczne
Edukacja zdrowotna, to nadzieja na lepszą ochronę dzieci i młodzieży. List otwarty
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska