Reklama

Jerzy Surdykowski: Gdyby Rosjanie finansowaliby dziś Leszka Millera, użyliby bitcoina

Wracamy do pięknych lat 90., kiedy Leszek Miller przywiózł z Moskwy zawinięty w gazetę plik dolarówek na dalszy rozwój SdRP. Kryptowaluty i bitcoin działają podobnie: żadnych pokwitowań, czeków i innych kłopotów. Po niedawnym wecie prezydenta jesteśmy jedynym państwem Unii bez regulacji w tym temacie.

Publikacja: 16.12.2025 04:50

Jerzy Surdykowski: Gdyby Rosjanie finansowaliby dziś Leszka Millera, użyliby bitcoina

Foto: PAP/Leszek Szymański

Czym jest bitcoin, niełatwo się dowiedzieć; choć źródeł informacji nie brakuje, wszędzie informują o czymś innym i to w hermetycznym języku zrozumiałym dla czarodziei komputerowych.

Jak powstał bitcoin?

Jeszcze początki są jako tako jasne: powstał ok. 2007 r. w środowisku takich właśnie anglosaskich magików (podobno są nierozerwalnie przyrośnięci do swoich komputerów), ale występujących dla niepoznaki pod japońskim pseudonimem. Reszta miała być jasna: „bit” to najmniejsza jednostka informacji binarnej w komputerach, „coin” zaś w języku angielskim to metalowa moneta.

Czytaj więcej

Prezydent pod presją w sprawie kryptoaktywów. Rząd forsuje ustawę bez zmian

Właśnie upadał słynny bank Lehman Brothers, co dało początek lawinie podobnych bankructw; chodziło więc o stworzenie waluty, która byłaby niezależna i odporna na spekulację. Początki były więc niewinne; człowiek nigdy nie wie, jakiego diabła wykreuje jego dobra wola w złej sprawie użyta.

Kopalnie bitcoinów w Kirgistanie i w podziemiach jednego z polskich sądów

Początkowo bitcoin miał wartość ułamka dolara. Wyniósł go jednak na zawrotne wyżyny system oderwanego od banków tworzenia waluty: bitcoina nie można wydrukować ani wybić jak dolara albo złotówki. Powstaje w sieci cyfrowych bloków, połączonych ze sobą niemożliwymi do złamania kodami; bloki takie ukryte w pamięci komputerów (a właściwie „łańcuchy bloków”) kontrolują zawierane transakcje i gwarantują ich prawidłowość; jeśli gdzieś komputer uzyskał pełnię władzy nad człowiekiem, to właśnie tu! Jeśli ktoś opracuje swoimi komputerami nowy blok i niemożliwe do złamania kody, otrzymuje premię w bitcoinach.

Reklama
Reklama

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

Na tak rozumiane „kopanie bitcoinów” rzucił się cały informatyczny świat; choć większość dalej nie wie, o co chodzi, to niektórzy zrobili sobie z tego sposób na życie. Kirgistan – postsowiecka dyktatura, o istnieniu której mało kto pamięta – „wykopał” już sporo bitcoinów w państwowych firmach, ale zniszczył atmosferę i zasoby, bo „koparki” żrą prąd nie gorzej niż klimatyzatory i grzejniki. U nas też wykryto „kopalnię” w podziemiach jednego z sądów.

Co jest najważniejszą zaletą bitcoina?

Ale najważniejszą zaletą bitcoina jest brak śladów. Wracamy więc do pięknych lat 90., kiedy Leszek Miller przywiózł z Moskwy zawinięty w gazetę plik dolarówek na dalszy rozwój SdRP. Żadnych pokwitowań, czeków i innych kłopotów. Gdyby jakiś ośrodek gangsterski lub polityczny finansował kogoś w Polsce, użyłby dziś bitcoina; po niedawnym wecie prezydenta jesteśmy jedynym państwem Unii bez regulacji w tym temacie.

Ale jest jeszcze gorzej, uwaga, panie Braun… właśnie w 2007 r. ten łotr Tusk po raz pierwszy dorwał się do władzy! Szczęść Boże!

Opinie polityczno - społeczne
Stanisław Żaryn: Strategia bezpieczeństwa USA? Histeria niewskazana, niepokój uzasadniony
Analiza
Rusłan Szoszyn: Łukaszenko uwolnił opozycjonistów. Co to oznacza dla Białorusi
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Świat jako felieton Donalda Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Czy Grzegorz Braun nauczy Jarosława Kaczyńskiego odpowiedzialności?
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Ostatnia wojna Europy
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama