Reklama

Oświadczenie europejskich przywódców. Mowa o wielonarodowej sile „Ukraina”

Europejscy przywódcy (w tym gronie był także premier Polski Donald Tusk) wydali oświadczenie po poniedziałkowym spotkaniu w Berlinie. Przedmiotem spotkania były negocjacje ws. planu pokojowego, które USA prowadzą obecnie z Ukrainą i Rosją.

Publikacja: 16.12.2025 07:32

Uczestnicy szczytu w Berlinie

Uczestnicy szczytu w Berlinie

Foto: PAP/EPA

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jaka ma być rola wielonarodowej siły „Ukraina” we wspieraniu suwerenności tego kraju?
  • Co o szczycie przywódców państw europejskich w Berlinie mówił Donald Tusk?
  • O jakich gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy mowa w oświadczeniu europejskich przywódców?

„Przywódcy z zadowoleniem przyjęli znaczące postępy w podejmowanych przez prezydenta Trumpa działaniach na rzecz zapewnienia sprawiedliwego i trwałego pokoju w Ukrainie. Z satysfakcją odnotowali również ścisłą współpracę zespołów prezydenta Zełenskiego i prezydenta Trumpa, a także zespołów europejskich, prowadzoną w ostatnich dniach i tygodniach. Uzgodnili, że będą współpracować z prezydentem Trumpem i prezydentem Zełenskim na rzecz osiągnięcia trwałego pokoju, który zapewni suwerenność Ukrainy oraz bezpieczeństwo Europy. Przywódcy docenili fakt, że stanowiska Stanów Zjednoczonych, Ukrainy i Europy w tej kwestii są w dużym stopniu zbieżne” – czytamy w oświadczeniu.

Reklama
Reklama

Oświadczenie przywódców państw europejskich po rozmowach w Berlinie. Powraca temat europejskich sił nad Dnieprem

W oświadczeniu czytamy, że „zapewnienie bezpieczeństwa, suwerenności i dobrobytu Ukrainy ma kluczowe znaczenie dla szerszego bezpieczeństwa euroatlantyckiego”, a Ukraińcy mają prawo do przyszłości „wolnej od strachu przed ewentualną rosyjską agresją”. 

Najważniejszą częścią oświadczenia jest ta mówiąca o „solidnych gwarancjach bezpieczeństwa” dla Ukrainy oraz „środkach wsparcia dla odbudowy gospodarczej Ukrainy w kontekście porozumienia kończącego wojnę”. 

Kto podpisał się pod oświadczeniem?

Oświadczenie zostało podpisane przez Donalda Tuska, a także kanclerza Niemiec Friedricha Merza, premier Danii Mette Frederiksen, prezydenta Finlandi Alexandra Stubba, prezydenta Francji Emmanuela Macrona, premier Włoch Giorgię Meloni, premiera Holandii Dicka Schoofa, premiera Norwegii Jonasa Gahra Støre, premiera Szwecji Ulfa Kristerssona i premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera. Pod oświadczeniem podpisali się także przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa, szefowa KE Ursula von der Leyen i sekretarz generalny NATO Mark Rutte.  

Reklama
Reklama

Wśród tych gwarancji pojawiła się m.in. zapowiedź utworzenia kierowanej przez Europę i wspieranej przez Stany Zjednoczone wielonarodowej siły „Ukraina” na bazie wkładu państw gotowych do udziału w Koalicji Chętnych. Zadaniem tego zgrupowania miałoby być wsparcie odbudowy ukraińskich sił zbrojnych, a także „wnoszenie wkładu w dążenie do zapewnienia bezpieczeństwa przestrzeni powietrznej Ukrainy oraz bezpieczeństwa na morzach, m.in. poprzez prowadzenie działań na terytorium Ukrainy”.

Czytaj więcej

Front trzeszczy w szwach. Sukcesy i problemy Ukraińców

Zapowiedź ta stanowi nawiązanie do planu wysłania na Ukrainę europejskich sił pokojowych lub też sił reasekuracyjnych, który po raz pierwszy został sformułowany przez Emmanuela Macrona w lutym 2024 roku. Gotowość do wysłania takich sił sygnalizowała od początku Wielka Brytania, która rozważała m.in. skierowanie w rejon Ukrainy myśliwców RAF, które miałyby pilnować bezpieczeństwa przestrzeni powietrznej nad tym krajem. 

O możliwości wysłania przez państwa europejskie sił na Ukrainę mówił po szczycie z udziałem Władimira Putina na Alasce prezydent Donald Trump. Trump wykluczył wówczas możliwość wysłania nad Dniepr amerykańskich żołnierzy, ale stwierdził, że Stany Zjednoczone mogą udzielić „powietrznego wsparcia” państwom Europy zaangażowanym w działania nad Dnieprem. Wśród państw gotowych wysłać swoich żołnierzy na Ukrainę Trump wymienił wówczas Wielką Brytanię, Francję i Niemcy.

W przeszłości mówiło się, że taki kontyngent sił europejskich mógłby liczyć nawet 20-30 tys. żołnierzy. 

Możliwość pojawienia się żołnierzy z państw NATO na Ukrainie od początku wykluczała Rosja. Niedawno szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow powtórzył, że żołnierze z krajów NATO na Ukrainie staliby się „uprawnionymi celami” dla rosyjskiej armii. 

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Wybory w czasie wojny. Dlaczego Donald Trump chce się pozbyć Wołodymyra Zełenskiego?

Inne gwarancje, o których mowa w oświadczeniu europejskich przywódców po spotkaniu w Berlinie to m.in. „zapewnienie stałego i znaczącego wsparcia dla Ukrainy w celu rozbudowy jej sił zbrojnych, które w czasie pokoju powinny utrzymywać się na poziomie wynoszącym 800 000 żołnierzy, aby skutecznie zniechęcać do wszczynania konfliktów i bronić terytorium Ukrainy” (w pierwotnej wersji amerykańskiego planu pokojowego armia Ukrainy miała być zredukowana do 600 tys. żołnierzy, w toku negocjacji z Europejczykami i Ukraińcami Amerykanie skorygowali tę liczbę do poziomu liczebności zbliżonego do tego, jaki dziś mają siły zbrojne odpierającej inwazję Rosji Ukrainy) oraz „ustanowienia kierowanego przez USA mechanizmu monitorowania i weryfikacji zawieszenia broni, z udziałem międzynarodowym, w celu zapewnienia wczesnego ostrzegania o ewentualnych przyszłych atakach oraz przypisywania odpowiedzialności i reagowania na wszelkie naruszenia, wraz z mechanizmem deeskalacyjnym służącym podejmowaniu wzajemnych działań ograniczających napięcia, co przyniosłoby korzyści wszystkim zainteresowanym stronom”.

Oświadczenie europejskich przywódców po rozmowach w Berlinie zawiera sformułowanie mówiące o użyciu siły zbrojnej w przypadku przyszłego ataku

W oświadczeniu pojawi się też zapis nawiązujący do gwarancji bezpieczeństwa „wzorowanych na artykule 5 Traktatu Północnoatlantyckiego”, których Ukraina domaga się w zamian za rezygnację z ambicji wstąpienia do Sojuszu. Chodzi o sformułowanie dotyczące „przyjęcia prawnie wiążącego zobowiązania, zgodnie z procedurami krajowymi, do podjęcia działań w celu przywrócenia pokoju i bezpieczeństwa w przypadku przyszłego ataku zbrojnego; działania te mogą obejmować użycie siły zbrojnej, wsparcie wywiadowcze i logistyczne oraz środki gospodarcze i dyplomatyczne”.

Rosyjskie podboje na Ukrainie

Rosyjskie podboje na Ukrainie

Foto: PAP

Ponadto członkowie spotkania zobowiązują się wspierać przystąpienie Ukrainy do UE oraz inwestować „w przyszły dobrobyt Ukrainy, w tym poprzez udostępnienie znaczących zasobów na potrzeby odbudowy i rekonstrukcji, zawieranie wzajemnie korzystnych umów handlowych oraz uwzględnianie konieczności wypłaty przez Rosję odszkodowania Ukrainie za wyrządzone szkody; w tym kontekście doszło do zamrożenia rosyjskich aktywów państwowych w Unii Europejskiej”.

W oświadczeniu pojawia się też kwestia okupowanych części Ukrainy. Jak czytamy „granice międzynarodowe nie mogą być zmieniane siłą”. 

Reklama
Reklama

„Obecnie to na Rosji spoczywa obowiązek wykazania gotowości do działań na rzecz trwałego pokoju poprzez zaakceptowanie planu pokojowego prezydenta Trumpa oraz potwierdzenia swojego zaangażowania w zakończenie walk poprzez wyrażenie zgody na zawieszenie broni. Przywódcy zgodzili się kontynuować zwiększanie presji na Rosję w celu skłonienia Moskwy do podjęcia autentycznych negocjacji” - podsumowują autorzy oświadczenia. 

Donald Tusk: W Berlinie miał miejsce przełom

– To, co jest przełomem, w żadnym wypadku gwarancją sukcesu, to fakt, że po raz pierwszy tak wyraźnie było widać, że i Amerykanie, i Europejczycy, i Ukraina są po jednej stronie – mówił po spotkaniu w Berlinie premier Tusk.

– Jedyną szansą, aby skłonić Rosję (...) do podjęcia poważnych rozmów o zakończeniu wojny, albo przynajmniej wstrzymaniu ognia, jest zjednoczenie całego Zachodu – dodał premier, zaznaczając, że Rosjanie muszą widzieć, iż nie można „wbić klina” między Amerykanów, Europejczyków i Ukraińców. 

Dzisiaj miałem poczucie po raz pierwszy (...), że wszyscy zachowują się jak sojusznicy (Ukrainy) z jednego obozu

Donald Tusk, premier RP

– To nie jest koniec. Jak wiadomo, i to jest dzisiaj istota problemu. Amerykanie są przekonani, że jesteśmy w stanie zbudować - z ich udziałem – poważne gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy (...). Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy są też w jakimś sensie gwarancjami bezpieczeństwa dla Polski. Ukraina zagrożona ponowną agresją oznacza wielkie ryzyko dla Polski – kontynuował premier. Tusk podkreślił, że czymś znaczącym jest deklaracja USA, z której wynika, że Stany Zjednoczone zamierzają brać udział w zapewnianiu gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy.

Reklama
Reklama

– Ale kwestią otwartą pozostaje kwestia ewentualnych ustępstw terytorialnych. Wiadomo, że to jest bardzo trudne i będzie wymagało bardzo poważnej refleksji ze strony Ukrainy. Polska na pewno nie będzie wywierała najmniejszej presji na Ukrainę, aby ta zdecydowała się na jakieś ustępstwa – zastrzegł polski premier, dodając, że ewentualna decyzja w tej sprawie należy do Ukraińców, a rolą Polski jest wspierać Ukrainę, by nie doprowadzić do sytuacji, w której Rosja będzie mogła ogłosić tryumf. 

– Postęp jest ewidentny (...). Dzisiaj miałem poczucie po raz pierwszy (...), że wszyscy zachowują się jak sojusznicy (Ukrainy) z jednego obozu – podsumował premier.

Pytany o możliwą obecność na Ukrainie europejskich wojsk, Tusk powtórzył deklarację, iż „Polska ma inne zadania, musimy zabezpieczać wschodnią flankę”. – Polska będzie kluczowym hubem (...) przy odbudowie Ukrainy – odparł. – Pozostaje kwestią otwartą, bo na razie nie ma żadnego sygnału z Moskwy, że Rosja zaakceptowałaby obecność wojsk francuskich, brytyjskich, natowskich, amerykańskich jako gwarancji tego bezpieczeństwa – dodał. Tusk od początku wykluczał możliwość wysłania polskich żołnierzy na Ukrainę. 

Premier mówił też, że z uczestnikami szczytu przywódców państw europejskich w Berlinie połączył się Donald Trump. – Miałem po raz pierwszy wrażenie, że ta gotowość wsparcia Ukrainy jest bardziej jednoznaczna w tej konfrontacji z Rosją – ocenił postawę prezydenta USA szef polskiego rządu. 

Reklama
Reklama

Tusk mówił też, że określenie, iż Ukraina otrzyma gwarancje na wzór artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, „to byłoby za mocno powiedziane”. – Ale po raz pierwszy usłyszałem z ust amerykańskich negocjatorów (...) że Ameryka zaangażuje się w gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy w taki sposób, aby Rosjanie nie mieli wątpliwości, że odpowiedź amerykańska będzie militarna, jeśli Rosjanie ponownie napadną Ukrainę (...). Nie nawiązywałbym wprost do artykułu 5, bo to może utrudnić dalsze rozmowy. Ale ta deklaracja, która padła dziś, jest daleko idąca – wyjaśnił. Deklarację, o której mówił Tusk miał sformułować Steve Witkoff, specjalny wysłannik prezydenta USA ds. Bliskiego Wschodu. 

Dyplomacja
Merz w Berlinie: Rosja gra na czas
Dyplomacja
Wybory w czasie wojny. Dlaczego Donald Trump chce się pozbyć Wołodymyra Zełenskiego?
Dyplomacja
Ostrzeżenia przed Rosją z Wielkiej Brytanii. „Ostatecznie chcą zniszczyć NATO”
Dyplomacja
Donald Trump: Projekt porozumienia podoba się ludziom Wołodymyra Zełenskiego, ale nie jemu
Dyplomacja
Karol Nawrocki spotka się z Wołodymyrem Zełenskim w tym roku? Wypowiedź ambasadora
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama