Rację będą mieli ci, którzy wskażą cały szereg błędów i potknięć kandydata Koalicji Obywatelskiej. Należała do nich na pewno zupełnie nieudana ustawka medialna w Końskich czy robienie sobie wspólnych filmików z Zenkiem Martyniukiem, który ostatecznie poparł Karola Nawrockiego. Temu ostatniemu z pewnością pomogło poparcie Donalda Trumpa i amerykańskiej administracji, podczas gdy Trzaskowski uzyskał wsparcie od rumuńskiego prezydenta, którego nazwiska w Polsce nikt nie pamięta. Na niekorzyść włodarza stolicy działało także i to, że bój o Belweder zastąpiony został w praktyce referendum nad coraz mniej popularnym rządem. Można byłoby zapewne wskazać jeszcze wiele innych przyczyn jego porażki, ale najważniejszym pozostanie fakt, że to nie on powinien był walczyć w tej konfrontacji.
@nawrocki.popieramy Karol Nawrocki i Zenek Martyniuk. Niespodziewany zwrot akcji. Czas pokazał #Trzaskowski #Nawrocki #polska #wybory ♬ oryginalny dźwięk – Nawrocki - Popieramy - Nawrocki - Popieramy
Działacze KO popełnili zasadniczy błąd jesienią 2024 roku, kiedy to właśnie Trzaskowskiego wyznaczyli na swojego kandydata w rywalizacji o najwyższy urząd w państwie. Mogli postawić kogoś innego, na przykład prof. Pawła Kowala, byłego wiceministra spraw zagranicznych w rządzie PiS, a obecnie posła KO z… Podkarpacia i w tym mateczniku PiS robi bardzo dobre wyniki; mogli znaleźć kogoś reprezentującego ich światopogląd, ale nieuwikłanego w bieżącą politykę; mogli ostatecznie postawić na Radosława Sikorskiego, który ma bardziej konserwatywne poglądy i znany jest ze swej bojowości. Ale nie – oni delegowali wiceszefa PO.
Czytaj więcej
Na Podkarpaciu faworytem drugiej tury wyborów jest Karol Nawrocki, bo Sławomir Mentzen i Grzegorz...
Rafał Trzaskowski jest dla elektoratu PiS tym, kim Antoni Macierewicz dla KO
To był błąd co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, poglądy Rafała Trzaskowskiego działają na wyborców opozycyjnych jak czerwona płachta na byka. Jest on dla nich ikoną tego wszystkiego, czego nienawidzą, a przynajmniej czego się boją – progresywizmu, ekologizmu, rozszerzania praw osób LGBT, otwartości na uchodźców. Oto w starciu, o którym było wiadomo już pół roku temu, że będzie dotyczyło prawicowych wartości, aparat Koalicji Obywatelskiej wskazał na swojego kolegę, który cyklicznie uczestniczy w paradach równości, którego żona publicznie informowała o tym, iż wraz z mężem nie posyłają dzieci na lekcje religii, który chwalił się, jak bardzo on sam i jego miasto pomogli Ukraińcom przed trzema laty i który był przez całe lata zwolennikiem walki o świeże powietrze, strefy wolne od diesli i inne proekologiczne inicjatywy. Ktoś taki musi być znienawidzony w elektoracie opozycji. To tak, jakby do wyścigu prezydenckiego Jarosław Kaczyński delegował Antoniego Macierewicza. Działacze KO nie potrafili pojąć, że są ludzie w Polsce (i jak się okazało, stanowią większość), którzy nie kochają „ich Rafała”.