W ostatni wtorek gościem TOK FM był adwokat Jerzy Jurek. – To jest kolejne potwierdzenie, że ten pierwiastek brunatny w Polsce cały czas rośnie i Polska nam brunatnieje – stwierdził. To jego komentarz do decyzji prezydenta Andrzeja Dudy o ułaskawieniu Roberta Bąkiewicza, skazanego za zrzucenie ze schodów kościoła Katarzyny Augustynek „babci Kasi”, aktywistki znanej z protestów przeciw PiS.
Czytaj więcej
Jarosław Kaczyński zdziwi się, gdy to ogon zacznie merdać psem. Zwłaszcza że Karol Nawrocki może...
W ostatnich dniach mecenas zaliczył prawdziwe tournée po mediach. Nie powinno to dziwić, bo jest pełnomocnikiem „babci Kasi”. A wkrótce może objąć funkcję w Sejmie. Klub KO zgłosił go jako kandydata na doradcę Komisji Etyki Poselskiej.
Kandydat na doradcę Komisji Etyki nie ukrywa członkostwa w PO
Powołanie takiego doradcy wynika z rekomendacji GRECO, czyli Grupy Państw Przeciwko Korupcji, organu Rady Europy. Na to stanowisko rozpatrywane są dwie kandydatury, a propozycja mec. Jurka wzbudziła spore zastrzeżenia PiS. Powód? Dość czytelnie manifestowane przez niego poglądy polityczne.
Mec. Jurek nie ukrywa członkostwa w PO i jest znany z prowadzenia spraw aktywistów. „Babcia Kasia” to niejedyny przykład. Innym jego klientem jest Zbigniew Komosa, który w każdą miesięcznicę smoleńską składa przed pomnikiem na placu Piłsudskiego wieniec z tabliczką, w której winą za katastrofę obarcza Lecha Kaczyńskiego. Na wieńce często nerwowo reaguje prezes PiS Jarosław Kaczyński, któremu w grudniu Sejm uchylił immunitet w związku z oskarżeniem o uderzenie Komosy w twarz. Mec. Jurek nie ukrywa, że niechętnych PiS aktywistów często reprezentuje bezpłatnie.