Jan Zielonka: Klient w korpodżungli

Media huczą na temat niewłaściwego traktowania obywateli przez państwo. Co jednak, gdy gnębi nas duża firma, wobec której jesteśmy praktycznie bezbronni?

Publikacja: 05.07.2022 21:00

Jan Zielonka: Klient w korpodżungli

Foto: stock.adobe.com

Celowo podaję dwa brytyjskie, a nie polskie przykłady, by pokazać, że problem jest uniwersalny, po części z uwagi na to, że duże korporacje nie znają granic. Opiszę moje doświadczenie, ale podobne traktowanie dotyka tysięcy czy nawet milionów osób pozbawionych możliwości skutecznej obrony.

Mój lot z Londynu do Warszawy został w ostatnią sobotę odwołany, kiedy już byłem na lotnisku. Zgodnie z sugestią firmy stanąłem w długiej kolejce do okienka, gdzie przedstawiciel szacownej korporacji miał mi pomóc. Po godzinie zostałem wysłany do innej, jeszcze dłuższej kolejki, a później do jeszcze innej. Efekt był za każdym razem taki sam: mój lot może się odbyć za dwa dni, a firma nie załatwi mi noclegu. Nikt na mnie obraźliwie nie krzyczał. Wszyscy byli bardzo mili, lecz czuję się poniżony i oszukany.

Drugi przykład dotyczy mego banku. Gdy byłem poza Anglią, wysiadła mi brytyjska komórka, bez której nie mogłem sprawdzać internetowych transakcji. Po powrocie odkryłem duże zamieszanie. Kosztowało mnie ono mnóstwo nieskutecznych telefonów, „online chats” i wizyt w siedzibie banku, które nic do końca nie rozwiązały. Wszyscy pracownicy banku byli mili i grzecznie tłumaczyli, że choć mam rację, to nie mogą mi pomóc, lecz warto zadzwonić pod kolejny numer.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Dziwna wojna o historię

Oczywiście złożę podanie o zwrot kosztów, lecz poprzednie podanie zostało zignorowane. Mogę wynająć adwokata, który te firmy pozwie do sądu, jednak wygrać z adwokatami wielkich korporacji, jest niezwykle trudno, bo sprawy sądowe trwają lata i kosztują duże pieniądze, na które stać firmy, a nie Zielonkę. Nawet stowarzyszenia konsumentów mają niewiele sukcesów w sądach, chyba że znana kancelaria adwokacka dojdzie do wniosku, że na tej sprawie da się zarobić.

To tłumaczy, dlaczego korporacje nas podle traktują mimo formalnie istniejących prokonsumenckich praw. Bojkotowanie poszczególnego banku czy linii lotniczej też jest bez sensu, bo alternatywy są często gorsze. Trzeba się temu podłemu traktowaniu obywateli przez firmy przeciwstawić. Pytanie: jak? Organizacje międzynarodowe są zakładnikiem lobbystów i państw członkowskich, a sądy są coraz bardziej sparaliżowane z uwagi na brak pieniędzy i presję polityczną.

Jan Zielonka

Autor jest profesorem na uniwersytetach w Wenecji i Oksfordzie

Celowo podaję dwa brytyjskie, a nie polskie przykłady, by pokazać, że problem jest uniwersalny, po części z uwagi na to, że duże korporacje nie znają granic. Opiszę moje doświadczenie, ale podobne traktowanie dotyka tysięcy czy nawet milionów osób pozbawionych możliwości skutecznej obrony.

Mój lot z Londynu do Warszawy został w ostatnią sobotę odwołany, kiedy już byłem na lotnisku. Zgodnie z sugestią firmy stanąłem w długiej kolejce do okienka, gdzie przedstawiciel szacownej korporacji miał mi pomóc. Po godzinie zostałem wysłany do innej, jeszcze dłuższej kolejki, a później do jeszcze innej. Efekt był za każdym razem taki sam: mój lot może się odbyć za dwa dni, a firma nie załatwi mi noclegu. Nikt na mnie obraźliwie nie krzyczał. Wszyscy byli bardzo mili, lecz czuję się poniżony i oszukany.

Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika