Miliony młodych ludzi, którzy zagłosowali na Platformę Obywatelską, oczekiwało, że popiera partię, która poszerzy krąg demokratycznych swobód. Od rana do nocy przekonywano ich, że Kaczyńscy są skłonni ograniczać przynależne człowiekowi wolności. Tymczasem już widać, że w kwestii najbardziej podstawowej dla demokracji, swobodnej debaty, zaczynamy robić spory krok do tyłu.
Nie zawsze kampania wyborcza odzwierciedla rzeczywiste plany partii. Gdyby tak było, wystarczyłoby opublikowanie jej programu. Kampania wyborcza operuje pewną skrótowością i jest mocno przejaskrawiona poprzez to, że towarzyszą jej niezwykłe emocje. W najbardziej cywilizowanych krajach w takiej sytuacji wybacza się krztynę demagogii. Prawdziwy problem pojawia się wtedy, gdy wrażenie wyniesione z kampanii wyborczej to jedno, a praktyka działania jest zupełnie odwrotna.
Gdyby przeprowadzić sondaż wśród wyborców PO, która partia jest najbardziej za poszerzeniem podstawowych wolności, pewnie trudno byłoby znaleźć kogoś, kto wybrałby PiS kosztem PO. Platforma skutecznie przekonała swoich wyborców, że w przeciwieństwie do PiS poświęcającego dla walki z korupcją wiele swobód obywatelskich jest niezwykle wrażliwa na prawa człowieka, a w tym szczególnie na nieskrępowaną debatę. Pod takim sztandarem wyborcy zgodzili się na to, że pewne sprawy mogą zostać nie do końca wyjaśnione, a nawet, że w obozie władzy znajdzie się trochę osób o nie zawsze czystych rękach.
Można to ująć w uproszczonym porównaniu, że Polacy bardziej wzruszyli się łzami Sawickiej, niż oburzyli zawartością taśm CBA, na których widać, jak pani poseł bierze łapówkę. Pod tym względem elity polityczne dostały czytelny sygnał ze strony milionów ludzi – najpierw wolność i godność, potem dopiero uczciwość i czystość reguł.
Pierwsze sygnały po wygraniu wyborów przez PO świadczą jednak o tym, że otoczenie polityczne i różnego typu lobbies idące za nowym obozem władzy ani myślą poszerzać swobodę debaty. Wręcz celem niektórych z tych środowisk jest wzięcie odwetu na niepokornych dziennikarzach i przyciszenie mediów niepasujących do radosnego święta wolności.