Jeśli uświadomimy sobie, że skala programu administracji Obamy już obecnie przekracza łączną wartość New Deal, planu Marshalla, programu lotów na Księżyc i Great Society, a mimo to okazuje się niewystarczająco pobudzająca, to ujawni się nam faktyczna skala amerykańskiego załamania gospodarczego, a właściwie już depresji. Mamy bowiem do czynienia nie ze zwykłym kryzysem, wywołanym cyklem koniunkturalnym i złymi działaniami rządów – jak uparcie twierdzi Leszek Balcerowicz – ale z załamaniem się ponowoczesnego modelu kapitalizmu.
Polacy wkroczyli w proces globalnej ewolucji gospodarczej na bardzo późnym jej etapie i – jak pokazuje problem opcji – wciąż dobrze nie zdają sobie sprawy z jej przebiegu i wynikających stąd konsekwencji. Jądrem ponowoczesnego kapitalizmu, kształtującego się mniej więcej od końca lat 60. – kiedy to USA ostatecznie zrezygnowały z powiązania dolara ze złotem – jest sektor usług finansowych obracający pieniądzem, którego początkowa wartość oparta jest tylko na czystej decyzji emitującego go rządu (tzw. fiat money).
Współczesna gospodarka jest gigantycznym kasynem, w którym graczami są wielkie instytucje finansowe – banki, fundusze inwestycyjne, ubezpieczyciele, a przedmiotem gry jest wszystko, co można uczynić przedmiotem umowy (kurs waluty, cena surowca, indeks giełdowy, rata hipoteczna itp.).
W ten sposób tworzy się walory czerpiące swoją wartość z kilkuset papierów wartościowych (umowy zabezpieczone kilkuset innymi umowami). Te tzw. zobowiązania na zabezpieczonym długu (collateralized-debt obligations, CDO) są sprzedawane różnym podmiotom według różnego schematu należnej płatności. Podmiot emitujący CDO sprzedaje wierzycielom obietnicę i matematyczny model, wypłacając im zysk wg zasady pierwszeństwa ustanowionej w umowie (czyli ryzyko zabezpieczone tym samym portfelem rozkłada się nierówno). Taki papier pakowało się potem w inny papier wartościowy i tak w nieskończoność. Bogactwo rodzi się w tym systemie nie z produkowania większej ilości dóbr, ale raczej w wystawiania nie swoich pieniędzy na ryzyko.
Schemat spekulacji jest tak stary jak kapitalizm. Novum polega na tak wielkim skomplikowaniu transakcji, że rynek przestał funkcjonować, ponieważ nie potrafił wiarygodnie oszacować ryzyka. Ryzyko szacuje się za pomocą modeli matematycznych. Ale ponieważ każda umowa CDO składa się z setek stron tekstów prawnych i ma właściwie unikalny charakter, nie da się stworzyć ogólnego i precyzyjnego modelu matematycznego dla wszystkich, ani nawet dużej ilości takich instrumentów. Tymczasem ich przyrost był w ostatnich 20 latach gigantyczny. Na samej giełdzie chicagowskiej notowanych jest ponad bilion „umów zabezpieczonych umowami zabezpieczonych umowami”.
Kiedy cena nieruchomości w USA spadła o 20 proc. i załamał się rynek kredytów hipotecznych, miliony papierów dłużnych zabezpieczonych takimi kredytami i ukrytych w innych papierach zaczęły tracić na wartości. Jednak nikt nie potrafił oszacować ryzyka w nowej, nieoczekiwanej sytuacji, stąd wartość tych papierów pozostaje do tej pory nieznana. Bank w takiej sytuacji musi je traktować jako stratę i dokonać odpowiednich odpisów od swojego kapitału pożyczkowego – stąd brak kredytu.