Nie mogę podzielić opinii Waldemara Kuczyńskiego, jakoby polityka w Polsce została zawieszona. Jesteśmy bowiem świadkami i uczestnikami sporu na wskroś politycznego. Jest to spór o zakres ingerencji państwa, o dopuszczalne różnice społeczne, o miejsce Polski w Europie. Inna sprawa to niska jakość tego sporu. Polska polityka jest nędzna, nastawiana na skompromitowanie przeciwnika, pełna fałszywych oskarżeń i inwektyw. Winę za to ponoszą nie tylko politycy, także media, które lansują taka właśnie politykę - błazeńską jak w przypadku Janusza Palikowa, czy ordynarną jak w przypadku Jacka Kurskiego. To w dużej mierze media są odpowiedzialne są za wylansowanie polityków jak Lepper, Janowski, Giertych. Do tego stylu równają niektórzy publicyści, których życiowym marzeniem jest dokopywanie ludziom inaczej myślącym. Służą do tego słowa wytrychy jak „salon”, „polityczna poprawność”. Kiedy polityk czy publicysta jest przekonany o jedynie słusznej racji swego obozu, zaś przeciwników uważa się za ludzi złej wiary i nieprzyzwoitych, kończy się demokracja – zaczyna magiel.
Jednak fakt słabości polskiej polityki jej nie przekreśla. Waldemar Kuczyński ułatwia sobie zadanie schematycznie opisując strony owego, „niepolitycznego” według niego sporu. Z jednej więc strony sama szlachetność , otwartość i akceptacja zmian, z drugiej marzenie o zamordystycznym państwie opiekuńczym, narodowym w formie i treści. Czyli z jednej strony same słuszne racje postępowe, chciałby się rzec, zaś z drugiej ciemnota i zabobon. Gdyby tak było polityka była niepotrzebna. Tak jednak nie jest. Bowiem w polityce demokratycznej racje są zawsze podzielone. Demokracja, jak zauważył Timothy Garton Ash, to partie a „parta” to część a nie całość. Jedne racje są w konflikcie z innymi racjami nie przestając być racjami. W demokratycznej polityce nie ma jedynie słusznych rozwiązań jest natomiast starcie poglądów i rywalizacja wokół programu i skuteczności ich realizacji. Inaczej w totalitaryzmie, gdzie jest jedna prawda – tych, którzy mu się przeciwstawiają.
Retoryka PiS-u często jest rzeczywiście retoryką jedynej słusznej racji, czego symbolicznym przejawem był krzyk lidera partii, że jego przeciwnicy stoją tam gdzie dawniej ZOMO, on sam zaś i jego zwolennicy na miejscu bojowników o wolność. Fakt, że Jarosław Kaczyński i jego otoczenie próbuje zredukować dyskurs do swojej jedynej racji, nie skreśla automatycznie jego argumentów, chociaż znacznie je osłabia. Waldemar Kuczyński przyjmuje wizję wojny proponowaną przez Kaczyńskiego, wojny, w której niemożliwa jest wymiana racji.
Prawdą zaś jest, że przed kilku laty właśnie PiS potrafił precyzyjnie zdefiniować obawy wielu Polaków – partyjny nepotyzm połączony z korupcją, rosnące różnice społeczne i duże grupy ludzi „wyzutych” z państwa, słabość sądownictwa i aparatu ścigania. Temu właśnie, a nie myśleniu w stylu „małego Polaka” zawdzięcza ten nurt polityczny swój sukces. Znam wielu obecnych i byłych zwolenników i członków PiS. Mogę zapewnić, że ich wizja świata nie pokrywa się z tą, którą nakreślił Kuczyński. Warto zauważyć, że przez dość długi okres, w okresie rządów SLD, Platforma mówiła językiem bardzo podobnym, co niezwykle zbliżyło te partie. W opozycji PO potrafiła przeprofilować swój program i retorykę, nie warto zapominać, że hasło IV Rzeczpospolitej, podobnie jak hasła walki z Europą, były lansowane również przez Platformę i to Platformie zawdzięczamy zarówno Centralne Biuro Antykorupcyjne jak i IPN w obecnej formie i pod obecnym kierownictwem.
Trafne zdefiniowanie problemów nie oznacza trafności przyjętego programu i lekarstwo zaaplikowane przez PiS okazało się mało skuteczne. Samą retoryką problemów się nie rozwiązuje, zaś wieczne powtarzanie zaklęć o „układzie” układu nie odkryje, choć niekiedy go tworzy we własnym obozie. Nie jest niczym złym wkładanie walki z korupcją na sztandary programowe partii, złem okazały się jednak metody prowadzące do upartyjnienia aparatu państwa i prowokowanie korupcji zamiast poszukiwania mechanizmów jej przeciwdziałania. Kiedy wróg okazuje się ukryty należy go stworzyć. Takie zdawało się być przekonanie śledczych wszystkich szczebli lat 20005-07. Optymistycznym może być fakt, że stało się to przyczyna upadku tamtej władzy.