Spotkać się ponad podziałami

W stanie wojennym głosiliśmy, ze nie ma wolności bez „Solidarności”. Dziś potrzebujemy zarówno wolności gospodarczej i jak i solidarności — pisze polityk i publicysta

Aktualizacja: 21.05.2009 17:41 Publikacja: 21.05.2009 17:33

Jan Lityński

Jan Lityński

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

Nie mogę podzielić opinii Waldemara Kuczyńskiego, jakoby polityka w Polsce została zawieszona. Jesteśmy bowiem świadkami i uczestnikami sporu na wskroś politycznego. Jest to spór o zakres ingerencji państwa, o dopuszczalne różnice społeczne, o miejsce Polski w Europie. Inna sprawa to niska jakość tego sporu. Polska polityka jest nędzna, nastawiana na skompromitowanie przeciwnika, pełna fałszywych oskarżeń i inwektyw. Winę za to ponoszą nie tylko politycy, także media, które lansują taka właśnie politykę - błazeńską jak w przypadku Janusza Palikowa, czy ordynarną jak w przypadku Jacka Kurskiego. To w dużej mierze media są odpowiedzialne są za wylansowanie polityków jak Lepper, Janowski, Giertych. Do tego stylu równają niektórzy publicyści, których życiowym marzeniem jest dokopywanie ludziom inaczej myślącym. Służą do tego słowa wytrychy jak „salon”, „polityczna poprawność”. Kiedy polityk czy publicysta jest przekonany o jedynie słusznej racji swego obozu, zaś przeciwników uważa się za ludzi złej wiary i nieprzyzwoitych, kończy się demokracja – zaczyna magiel.

Jednak fakt słabości polskiej polityki jej nie przekreśla. Waldemar Kuczyński ułatwia sobie zadanie schematycznie opisując strony owego, „niepolitycznego” według niego sporu. Z jednej więc strony sama szlachetność , otwartość i akceptacja zmian, z drugiej marzenie o zamordystycznym państwie opiekuńczym, narodowym w formie i treści. Czyli z jednej strony same słuszne racje postępowe, chciałby się rzec, zaś z drugiej ciemnota i zabobon. Gdyby tak było polityka była niepotrzebna. Tak jednak nie jest. Bowiem w polityce demokratycznej racje są zawsze podzielone. Demokracja, jak zauważył Timothy Garton Ash, to partie a „parta” to część a nie całość. Jedne racje są w konflikcie z innymi racjami nie przestając być racjami. W demokratycznej polityce nie ma jedynie słusznych rozwiązań jest natomiast starcie poglądów i rywalizacja wokół programu i skuteczności ich realizacji. Inaczej w totalitaryzmie, gdzie jest jedna prawda – tych, którzy mu się przeciwstawiają.

Retoryka PiS-u często jest rzeczywiście retoryką jedynej słusznej racji, czego symbolicznym przejawem był krzyk lidera partii, że jego przeciwnicy stoją tam gdzie dawniej ZOMO, on sam zaś i jego zwolennicy na miejscu bojowników o wolność. Fakt, że Jarosław Kaczyński i jego otoczenie próbuje zredukować dyskurs do swojej jedynej racji, nie skreśla automatycznie jego argumentów, chociaż znacznie je osłabia. Waldemar Kuczyński przyjmuje wizję wojny proponowaną przez Kaczyńskiego, wojny, w której niemożliwa jest wymiana racji.

Prawdą zaś jest, że przed kilku laty właśnie PiS potrafił precyzyjnie zdefiniować obawy wielu Polaków – partyjny nepotyzm połączony z korupcją, rosnące różnice społeczne i duże grupy ludzi „wyzutych” z państwa, słabość sądownictwa i aparatu ścigania. Temu właśnie, a nie myśleniu w stylu „małego Polaka” zawdzięcza ten nurt polityczny swój sukces. Znam wielu obecnych i byłych zwolenników i członków PiS. Mogę zapewnić, że ich wizja świata nie pokrywa się z tą, którą nakreślił Kuczyński. Warto zauważyć, że przez dość długi okres, w okresie rządów SLD, Platforma mówiła językiem bardzo podobnym, co niezwykle zbliżyło te partie. W opozycji PO potrafiła przeprofilować swój program i retorykę, nie warto zapominać, że hasło IV Rzeczpospolitej, podobnie jak hasła walki z Europą, były lansowane również przez Platformę i to Platformie zawdzięczamy zarówno Centralne Biuro Antykorupcyjne jak i IPN w obecnej formie i pod obecnym kierownictwem.

Trafne zdefiniowanie problemów nie oznacza trafności przyjętego programu i lekarstwo zaaplikowane przez PiS okazało się mało skuteczne. Samą retoryką problemów się nie rozwiązuje, zaś wieczne powtarzanie zaklęć o „układzie” układu nie odkryje, choć niekiedy go tworzy we własnym obozie. Nie jest niczym złym wkładanie walki z korupcją na sztandary programowe partii, złem okazały się jednak metody prowadzące do upartyjnienia aparatu państwa i prowokowanie korupcji zamiast poszukiwania mechanizmów jej przeciwdziałania. Kiedy wróg okazuje się ukryty należy go stworzyć. Takie zdawało się być przekonanie śledczych wszystkich szczebli lat 20005-07. Optymistycznym może być fakt, że stało się to przyczyna upadku tamtej władzy.

Nie zmienia to faktu, że PiS odwołał się do poczucia krzywdy wielu grup i ludzi. I to poczucie krzywdy jest realne nie wyimaginowane, czy powodowane prymitywnym poczuciem swojskości. Można więc i należy się zastanawiać nad problemami nierówności społecznych, kiedy to obok milionowych odpraw dla prezesów Orlenu czy innych państwowych spółek, wielotysięcznych nagród dla pracowników publicznych środków masowego przekazu mamy do czynienia z masowymi zwolnieniami z pracy, niewystarczającymi zasiłkami dla bezrobotnych, słabością pomocy społecznej, postępującymi różnicami w szkolnictwie czy brakiem pieniędzy na lekarstwa. Inna sprawa, że protegowani PiS-u bez skrupułów korzystali z apanaży, przeciwko którym ich partia występowała.

Można też analizować, dlaczego to w Polsce tak słabe są aktywność społeczna i organizacje społeczeństwa obywatelskiego co powoduje, że zbyt często ludzie są samotni ze swoimi problemami i strachami, narażeni na zatruwanie ich umysłów przez tych, którzy rozwiązanie polskich problemów widzą w szerzeniu nienawiści. Nie szczędzi Kuczyński słów krytyki dla „Solidarności”. I rzeczywiście gdy widzi się awanturnictwo jej działaczy i porównuje się nastrój w tamtej wielkiej „Solidarności” trudno powstrzymać się od uczucia zawodu. Z drugiej jednak strony warto pamiętać, że ogromna większość dzisiejszych związków zawodowych często reaguje agresywnie i jest brutalna podczas demonstracji. Natomiast doświadczenie pokazuje, że związkowcy występujący w roli pracodawców, są niekiedy bardziej bezwzględni wobec swych pracowników niż prywatni właściciele. Drogowskaz nie chodzi.

[wyimek]Życiowym marzeniem niektórych publicystów jest dokopywanie ludziom inaczej myślącym. Używają do tego słów wytrychów takich jak „salon” czy „polityczna poprawność” [/wyimek]

Rola związków uległa istotnemu zmniejszeniu, zaś rozwiązania proponowane przez nie są często anachroniczne bez rozumienia mechanizmów współczesnego świata. Tym ważniejszy jest dialog, by poszukiwać zgody, nie wojny. Nie wydaje mi się, by obecny przewodniczący „Solidarności” prezentował szczególnie agresywnie prawicową wizję. Szczególnie, gdy jego wypowiedzi porówna się ze słowami jego poprzednika, który dziś w wyborach europejskich wspiera PO. Nadal aktualna byłaby dyskusja o zakres centralizacji i decentralizacji, stopień uprawnień dla związków zawodowych, progi i wysokości podatków, metody i zakres prywatyzacji, poparcie dla organizacji pozarządowych i tworzenia społeczeństwa obywatelskiego. Także dyskusji o skuteczności polskiej polityki zagranicznej. A także dla sposobu uzdrowienia polskiego systemu sprawiedliwości, organizacji służby zdrowia. Niestety ta dyskusja rzadko pojawia się w sporach politycznych. Regułą stało się dążenie do pognębienia rywali a nie do przekonania o własnych racji. Prawdą jest, że to przywódcy PiS-u częściej używają języka szantażu. Jednak nie stroni od tego zarówno rządząca PO jak i opozycyjna SLD. Nawiasem mówiąc, do jakiej opisywanej przez siebie kategorii zaliczyłby Waldemar Kuczyński zwolenników SLD?

W wyborach 2005 roku PiS celnie trafił konkurentów przeciwstawiając Polsce solidarnej Polskę liberalną. W swej praktyce rządzenia nie był już tak konsekwentny. To przeciwstawienie istnieje realnie. Jednak rozwiązanie wiedzie nie przez jałowe przekrzykiwanie się, wymyślanie spotów obrażających lecz rzeczową dyskusję, nie tylko i nie przede wszystkim polityków. Chciałoby się poszukiwań w takim kierunku, gdzie liberalna Polska, idea której jest mi bliska, potrafi być zarazem solidarną. W stanie wojennym głosiliśmy, ze nie ma wolności bez „Solidarności”. Parafrazując wyrażę swoje przekonanie, że dziś potrzebujemy zarówno liberalizmu, czyli wolności oraz racjonalnej - opartej o rynek gospodarki i jak i solidarności, rozumianej jako umiejętność rozwiązywania społecznych problemów, pomoc i rozumienie dla tych, którym się nie powiodło, działania poprzez społeczeństwo obywatelskie. I dlatego, w przeciwieństwie do mojego przyjaciela Waldka chciałbym niekiedy spotykać się ponad podziałami. 20 rocznica odzyskania wolności i niepodległości była ku temu dobrą okazją. Niestety zmarnowaną.

[i]Autor w czasach PRL był członkiem KOR. Po 1989 roku był posłem UD i UW, obecnie należy do Partii Demokratycznej[/i]

Nie mogę podzielić opinii Waldemara Kuczyńskiego, jakoby polityka w Polsce została zawieszona. Jesteśmy bowiem świadkami i uczestnikami sporu na wskroś politycznego. Jest to spór o zakres ingerencji państwa, o dopuszczalne różnice społeczne, o miejsce Polski w Europie. Inna sprawa to niska jakość tego sporu. Polska polityka jest nędzna, nastawiana na skompromitowanie przeciwnika, pełna fałszywych oskarżeń i inwektyw. Winę za to ponoszą nie tylko politycy, także media, które lansują taka właśnie politykę - błazeńską jak w przypadku Janusza Palikowa, czy ordynarną jak w przypadku Jacka Kurskiego. To w dużej mierze media są odpowiedzialne są za wylansowanie polityków jak Lepper, Janowski, Giertych. Do tego stylu równają niektórzy publicyści, których życiowym marzeniem jest dokopywanie ludziom inaczej myślącym. Służą do tego słowa wytrychy jak „salon”, „polityczna poprawność”. Kiedy polityk czy publicysta jest przekonany o jedynie słusznej racji swego obozu, zaś przeciwników uważa się za ludzi złej wiary i nieprzyzwoitych, kończy się demokracja – zaczyna magiel.

Pozostało 87% artykułu
felietony
Donald Trump przeminie, ale triumpizm zakwitnie. Tego chce lud
Materiał Promocyjny
Jak programy lojalnościowe wpływają na korzystanie z kart kredytowych?
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Nowa Jałta dla Ukrainy?
Opinie polityczno - społeczne
Rafał Trzaskowski albo nikt. Czy PO w wyborach prezydenckich czeka chichot historii?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Szokujące, jak bardzo oderwani od rzeczywistości byli amerykańscy celebryci
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: Antyklerykał na czele archidiecezji warszawskiej nadzieją na zmianę w Kościele
Materiał Promocyjny
Bank dla miłośników podróży z klasą, którzy nie lubią przepłacać