Pojęcia patriotyzmu niepodobna zdefiniować przez rodzaj najbliższy i różnicę gatunkową. Trudno nawet wymienić wszystkie jego składniki. Te materialne – różne mają znaczenie, a te nieuchwytne, duchowe, indywidualnie nawet pozaracjonalne, zwane imponderabiliami, wymykają się opisowi. Jedno jest pewne. Lekceważenie patriotyzmu i dezynwoltura wobec jego indywidualnego czy – zwłaszcza – zbiorowego przeżywania to postawy nieroztropne, szkodliwe i po prostu głupie.
Patriotyzm polski A.D. 2010 – ujawniony po katastrofie smoleńskiej
– przeszkadza, gdyż jest „marny” (Marcin Król), „aksjologiczny”, którego zwolennicy „patrzą na życie publiczne przez pryzmat symboli narodowych i czystości rasowej” (Janusz Czapiński), „mistyczny” (Bronisław Łagowski), bo nie potrafi wyzwolić się „z tradycji solidarnościowej, która jest tradycją wojującego anarchizmu”, fikcyjny, gdyż używa „niedopuszczalnych środków emocji, które sztucznie ten patriotyzm podniecają”, i dlatego patriotyzmowi męczeńskiemu „trzeba dopomóc odejść” (Andrzej Wajda).
[srodtytul]Lewicowa niechęć[/srodtytul]
Dla Łagowskiego „w okresie PRL (…) rzeczywistość była względnie znośna”, a „rytuał katyński podtrzymywany jest z taką mocą w dążeniu do jednego celu: podtrzymania stanu wojny psychologicznej przede wszystkim z Rosją, ale także z PRL”. Lewicowanie w czasach PRL najtrafniej określił Marek Nowakowski, zastanawiając się, czy bohater jego opowiadania lewicuje z gorączki czy za ruble.