Komisja Europejska jest w trakcie negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie podpisania nowych umów dotyczących przekazywania danych pasażerów europejskich linii lotniczych podróżujących za ocean (Passenger Name Record – PNR). W kolejce po dostęp do nich ustawiają się już Australia i Kanada, a w perspektywie także inne kraje. Pojawia się coraz więcej wątpliwości, czy nie chcą one wiedzieć o Europejczykach za dużo.
Dane PNR pochodzą od samych pasażerów. Każdy z nas wprowadza je, rezerwując bilet lotniczy. W zależności od konkretnego przewoźnika najczęściej zawierają imię i nazwisko, datę urodzenia, adres, telefon, e-mail pasażera, a także trasę podróży, formę płatności za bilet oraz dane tzw. osoby kontaktowej.
Z rejestrów PNR można jednak się dowiedzieć o podróżnym o wiele więcej. Łatwo choćby wysnuć wniosek o jego stanie zdrowia (gdy prosi o wózek inwalidzki), czy o przekonaniach religijnych (gdy zamawia koszerny posiłek). Posługując się odpowiednim programem komputerowym, w kilka sekund można ustalić rutynę podróżowania poszczególnych osób, a nawet powiązania zachodzące pomiędzy poszczególnymi podróżnymi (jeśli np. kupują bilet razem, posługują się tym samym numerem karty kredytowej lub telefonu, często latają w to samo miejsce).
Wojna z terroryzmem
Dane PNR gromadzone są przez linie lotnicze od lat i zgodnie z ich pierwotnym przeznaczeniem miały służyć świadczeniu odpowiednich usług pokładowych przez przewoźników lub wymianie informacji między różnymi liniami, przykładowo gdy pasażer przesiada się w drodze do celu. Dziś jednak coraz więcej państw uważa PNR za narzędzie przydatne także do walki z przestępczością i nakazuje przewoźnikom udostępnianie ich również organom ścigania.
Trend ten rozpoczął się od Stanów Zjednoczonych po 11 września. Amerykanie zaczęli masowo wprowadzać rozmaite narzędzia walki z terroryzmem, w szczególności mające zabezpieczyć amerykańską przestrzeń powietrzną. W efekcie w 2004 r. Unia Europejska podpisała z USA pierwszą umowę, która obligowała europejskie linie lotnicze do przekazywania danych o pasażerach Departamentowi Spraw Wewnętrznych Stanów Zjednoczonych na 72 godziny przed odlotem.