Od chwili, gdy Adam Michnik próbował przekonać Polaków, że szef MSW w komunistycznym reżimie Czesław Kiszczak jest człowiekiem honoru, a Wojciech Jaruzelski – współtwórcą fantastycznego sukcesu Polski, dziennikarze "Gazety Wyborczej" często próbują wcielić w życie metody polemiczne z czasów świetności obu kacyków. Jak wiadomo, w PRL jednym z najwybitniejszych polemistów prasowych i telewizyjnych był rzecznik Jerzy Urban. Im głośniej naród śmiał się z jego podłości, tym mocniej opluwał on każdego, kto nie chciał chodzić na pasku Związku Radzieckiego. Jeśli do plucia owego dodamy Urbanowe kłamstwa, otrzymamy, wypisz wymaluj, tekst Aleksandry Klich "Ślązacy to nie zakamuflowani naziści" (opublikowany w Internecie pod tytułem ""Rz": Ślązacy to zakamuflowani naziści"), którym dziennikarka "Gazety Wyborczej" próbuje mnie obrazić tylko dlatego, że nie podoba mi się koalicja PO z separatystycznym Ruchem Autonomii Śląska.
Kto obraża śląską mentalność
W felietonie "Fajniejszy jest niepolski tatuś" pisałem krytycznie m.in. o Jerzym Gorzeliku, przewodniczącym RAŚ, który deklarował "Jestem Ślązakiem, nie Polakiem (...) i nie czuję się zobowiązany do lojalności wobec Rzeczypospolitej Polskiej".
Urodziłem się i wychowałem w Opolu, stolicy Śląska Opolskiego, więc bolą mnie te słowa szczególnie. A jeszcze bardziej fakt, że ich autor współrządzi Śląskiem. Aleksandrę Klich boli co innego, bo dla niej RAŚ to organizacja, w której, jak pisała kiedyś, "władzę dzierżą dobrze wykształceni inżynierowie, nauczyciele, pracownicy uniwersyteccy". Dziś oznajmia, że Ślązacy dla mnie to... "absolutni idioci" i że swoją krytyką RAŚ ich obrażam. Podpowiem pani Klich – jeśli ktoś Ślązaków w Polsce ostatnio obraża, to przede wszystkim bohater jej książki "Cały ten Kutz", który mówił niedawno, że "są dupowaci, bo mają mentalność poddańczą".
Histeria w obronie RAŚ
Aleksandra Klich rzuca obelgami w podobnym stylu, a że nie jest w stanie znaleźć w moim tekście ani jednego obrażającego mieszkańców mojego rodzinnego Śląska zdania, posługuje się wyjątkowo obrzydliwą insynuacją. "Sugestia Feusette'a jest wyraźna: Ślązacy to zakamuflowani naziści pielęgnujący swoje niemieckie tradycje z czasów II wojny światowej". I znowu wstyd mi za panią Klich.
Nie użyłem w tekście słowa "nazizm", a słowa "Ślązacy" jedynie w połączeniu ze słowem "część". Pisałem bowiem o "części Ślązaków", którzy odcinając się od narodowości polskiej, skazują się na niemiecką, gdyż – zgodnie z prawem polskim i czeskim – trzeciej opcji, czyli narodowości śląskiej po prostu nie ma. O tym Klich milczy. Podobnie jak o społecznym sprzeciwie wobec platformerskiej koalicji z RAŚ, który wyrażali m.in. Bronisław Komorowski (mówił wtedy o "uruchomieniu złych mocy przez czarnoksiężnika"), Jerzy Buzek (po jego głosie krytykującym RAŚ Klich nazwała go "Ślązakiem spod Cieszyna"), Grzegorz Napieralski czy Ludwik Dorn.