Telewizje od dawna już nie chcą emitować żadnych materiałów godzących w klasę panującą, zarazem, jak przysłowiowy pies ogrodnika, uniemożliwiając wszelkie inne ich rozpowszechnianie (TVN wciąż trzyma w piwnicy film o Wałęsie, a TVP „Towarzysza Generała", „Media III RP" i całą szafę innych), kiniarze też boją się takie rzeczy wyświetlać, więc pojawili się niezależni producenci oraz dystrybutorzy i powstał zupełnie osobny system rozpowszechniania produkcji „antypaństwowych". Który zresztą rząd Tuska, w sprawach innych niż dotyczące własnego siedzenia totalnie bezradny i bezładny, błyskawicznie i nader sprawnie starał się zdławić wkładając cichcem w nowelizację ustawy zapis umożliwiający ściganie za filmy rozpowszechniane w Internecie ? błyskawiczna mobilizacja internautów udaremniła ten zamach, ale tylko częściowo.
Artykuł jest rzetelny, ale najwyraźniej skoro już musiał redaktor Maziarski z jakichś powodów zamieścić uczciwy artykuł, to przynajmniej odpowiednio go zilustrował. Na załączonym obrazku widzimy jakąś salę, wypełnioną przez zgrzybiałe staruszki o złych, skrzywionych twarzach. Wiadomo – może i miliony ludzi te filmy oglądają, ale te miliony to tylko stare baby. A stare baby, jak wiadomo, godne są najgłębszej pogardy. Stare baby to mohery i pisówki, stare baby robią nam obciach zawodząc pod krzyżem, powinno się im zabierać dowody, żeby nie głosowały ? ciąg stereotypowych skojarzeń uruchamianych fotką „Newsweeka" jest oczywisty, bo taki pogardliwy, mówiąc modnym slangiem, „wykluczający" stereotyp starości, szczególnie właśnie kobiecej, budują propagandyści III RP intensywnie, od dawna. Po prostu, staruszka jest w dominującym dyskursie III RP tym, czym w PRL był „kułak", „szkodnik" czy inny „element reakcyjny".
Wyjątki od reguły zdarzają się rzadko ? kiedy staruszka jest byłą gwiazdą rocka lub peerelowskiej telewizji i gorliwie popiera obecną władzę. Albo kiedy jako wdowa Zbigniewie Herbercie od lat usiłuje „odkręcić" jego zdecydowane patriotyczne i konserwatywne poglądy, posuwając się w tym nawet do firmowania sugestii, że wszystko, co mąż o sprawach publicznych i personaliach III RP mówił wynikało z jego choroby psychicznej ? a teraz, jak na zawołanie, wyskakuje z oburzeniem, że ośmielił się jego słów użyć Jarosław Kaczyński. Przepraszam wielkiego poetę za porównanie z poetą, choć też wielkim, to raczej wrednym, ale to już przecież nonsens tej miary, jakby wdowa po Broniewskim oburzała się za cytowanie męża na akademiach ku czci socjalizmu.