Piotr Zaremba: PiS broni ojca Tadeusza Rydzyka

Nie wiem, czy Jarosław Kaczyński aprobował zaproszenie o. Rydzyka do Brukseli, czy w ogóle o nim nie wiedział. Ale powinien dopilnować, aby – jak mówi młodzież – w taki kanał go nie wpuszczano – uważa publicysta „Rzeczpospolitej"

Aktualizacja: 26.06.2011 19:29 Publikacja: 26.06.2011 19:24

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Uwag ojca Tadeusza Rydzyka wypowiedzianych w Brukseli nie da się obronić. Można naturalnie przerzucać ciężar debaty na pytanie, jaka powinna być reakcja polskich władz – tak postąpiło sporo gorących obrońców PiS, a i bardziej niezależnych komentatorów snujących rozważania, czy minister Radosław Sikorski szanuje wolność słowa. I można też, jak europoseł Zbigniew Ziobro, wykazywać, że Polska ma problemy z demokratycznymi standardami.

Owszem, ma problemy i być może nasiliły się one nawet pod rządami obecnej koalicji, tyle że szef Radia Maryja mówił o panującym w Polsce "totalitaryzmie". I z tym trzeba się zmierzyć albo zamilknąć.

Ciszej nad Brukselą

Te wysiłki, aby dyskutować nie o słowach ojca Rydzyka, lecz o walce z Rydzykiem, albo aby potraktować te słowa jedynie jako malowniczą metaforę, są skazane na porażkę. Tym bardziej że oznajmiając nam inną prawdę: Polską od 1939 roku nie rządzą Polacy (zastrzegł, że nie chodzi mu o pochodzenie, ale cóż z tego?), redemptorysta uczynił ze swojego wystąpienia groteskę.

Gdyby traktować je literalnie, odmówił patriotyzmu bardzo różnym ludziom, w tej liczbie Marianowi Krzaklewskiemu i Jerzemu Buzkowi, choć z AWS ściśle współpracował. Ba, nie poczynił także wyjątków dla Jana Olszewskiego oraz Lecha i Jarosława Kaczyńskich. To oczywiście pozwala jego obrońcom brać te wywody w cudzysłów. Ale jest to cudzysłów kompromitujący.

Można by jeszcze zrozumieć tak mocne słowa w ustach wyraziciela radykalnych poglądów narodowych czy konserwatywnych, gdyby nie jeden szczegół. Ojciec Rydzyk nie pojechał do Brukseli bronić swoich racji, ale swoich interesów. Może i ma prawo twierdzić, że jest poddawany politycznej dyskryminacji. Ale porównania go do księdza Popiełuszki, które pojawiły się w związanych z Radiem Maryja mediach, brzmią jak mimowolne bluźnierstwo. A fakt, że oglądamy jednego z najbardziej znanych polskich kapłanów trochę jako zaradnego biznesmena, a trochę jako polityka, naszemu Kościołowi z pewnością nie służy. Nawet gdy znajdą się analogie z równie energicznymi amerykańskimi ewangelistami.

Strzał w stopę

Każdy człowiek życzliwy ojcu Rydzykowi i jego imperium, które, zgadzam się, wprowadza element większej różnorodności ideowej w polskie życie społeczne, powinien więc życzyć mu w tej sytuacji jak najmniejszego rozgłosu. Tymczasem został on zaproszony przez europosłów PiS i to oni o ten rozgłos zadbali – zderzając toruńskiego duchownego, zwykle unikającego obcych sobie dziennikarzy, z całą medialną maszynerią już nie Polski, ale Europy. Teraz zaś ci sami europosłowie z uporem godnym lepszej sprawy tę wrzawę podtrzymują. Oczywiście pospołu z mainstreamowymi mediami, które zyskały temat na wiele dni, i z politykami PO. Ale każdy by skorzystał z takiego podłożenia się wroga. Inaczej powinno być z przyjaciółmi.

Sprawa ma jednak jeszcze inny wymiar. Wyjątkowo nie sposób się nie zgodzić z komentatorami "Gazety Wyborczej" ogłaszającymi, że PiS odstrzelił sobie stopę. I co prawda ta ich opinia ma mniejszą wartość, zważywszy na to, że oni podobne wnioski ogłaszają co drugi dzień. Ale w tym przypadku akurat trafili.

Z badań przeprowadzanych na potrzeby tej partii od lat wynika, że nawet w czysto PiS-owskim, wiernym elektoracie ojciec Tadeusz jest postacią mocno kontrowersyjną, często odrzucaną nawet przez większość. Co dopiero powiedzieć o tych wszystkich, którzy są – w teorii – dopiero do pozyskania.

Radio Maryja i związane z nim media są cennym sojusznikiem, ale jako nieco dyskretnie schowane skrzydło. Tych może 3, może 5, a może 7 procent wyborców, dla których to bezpośredni autorytet, jest już przy PiS i na pewno go nie opuści. Nie opuści go też sam bardzo pragmatyczny w czynach, nawet jeśli popędliwy w słowach, ojciec dyrektor.

Czym innym jest sojusz z nim, a czym innym zadbanie, aby stał się głównym symbolem kampanii. Tymczasem europosłowie zrobili właśnie to drugie, jego wizyta w Brukseli stanie się jednym z motywów kampanii. Czym się kierowali? Jedni, jak Zbigniew Ziobro czy Jacek Kurski, świadomością, że to dla nich wypróbowany sojusznik w rozgrywkach wewnątrz partii. Inni, jak młody poseł Tomasz Poręba, chcieli go zapewne dopiero pozyskać – bo na konserwatywnym Podkarpaciu taki alians to skarb, a w 2009 roku akurat Poręby Radio Maryja nie rozpieszczało.

Jednak kakofonia

Ale to, co dobre dla Ziobry czy Poręby, niekoniecznie musi być dobre dla całego ugrupowania. A ten ostatni został przecież nowym szefem kampanii PiS. Więc szczególnie powinien patrzeć kategoriami całości.

W przeszłości Jarosław Kaczyński wiele razy narzekał na kakofonię w przekazie swojej partii. No to ma jej dziś, po odsunięciu wielu ludzi niezależnych, więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Kilka dobrych pomysłów – na przykład z wystąpieniem w roli wyraziciela aspiracji młodego pokolenia, jest psutych przez takie szkolne błędy. Nie wiem, czy sam Kaczyński aprobował zaproszenie ojca Rydzyka, czy w ogóle o nim nie wiedział. W każdym razie powinien dopilnować, aby – jak to mówi młodzież – w taki kanał go nie wpuszczano.

Jest dziś bez wątpienia najbardziej zdeterminowanym i wyrazistym liderem po prawej stronie. I w wymiarze programowym, i nawet charakterologicznym. To widać, gdy zderzy się go choćby z młodszymi od niego liderami PJN, którym wszystko rozlazło się w rękach. Albo z potencjalnymi następcami typu Ziobry, którym brakuje – paradoksalnie – twardości i determinacji.

I zarazem prezes PiS już dawno zastąpił scenariusz doraźną łataniną: trochę w lewo, trochę w prawo, trochę wziąć od jednego doradcy, trochę od innego. Do tego dochodzi uzależnienie od przypadku, od gry interesów poszczególnych baronów, którym nie pozwala sobie systematycznie doradzać, za to pozwala hasać. I mechanizm, który każe wszelkie zastrzeżenia i dyskusje, nawet taktyczne, traktować jako wyraz antypisowskich uprzedzeń. Nie podoba ci się Rydzyk jako główny symbol? Znaczy, że jesteś za wszystkimi obrzydlistwami III RP.

Jest mnóstwo obiektywnych powodów – politycznych, społecznych, cywilizacyjnych – dla których partia narodowo-konserwatywna ma dziś pod górkę. Partia z aspiracjami do reprezentowania biednych i wykluczonych – tym bardziej. Ale jeśli do tego dodać zastąpienie strategii dryfowaniem – od jednej twardej wypowiedzi do innej miękkiej, od sytuacji, gdy bierze się sprawy w swoje ręce, do takiej, gdy cały PiS jest przesłonięty przez jednego zakonnika, nadzieje na sukces jeszcze się kurczą. Nawet na sukces za cztery lata.

Uwag ojca Tadeusza Rydzyka wypowiedzianych w Brukseli nie da się obronić. Można naturalnie przerzucać ciężar debaty na pytanie, jaka powinna być reakcja polskich władz – tak postąpiło sporo gorących obrońców PiS, a i bardziej niezależnych komentatorów snujących rozważania, czy minister Radosław Sikorski szanuje wolność słowa. I można też, jak europoseł Zbigniew Ziobro, wykazywać, że Polska ma problemy z demokratycznymi standardami.

Owszem, ma problemy i być może nasiliły się one nawet pod rządami obecnej koalicji, tyle że szef Radia Maryja mówił o panującym w Polsce "totalitaryzmie". I z tym trzeba się zmierzyć albo zamilknąć.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?