Obecny kształt egzaminu maturalnego to wynik różnych nacisków środowiskowych, nie zawsze stawiających interes ucznia na pierwszym miejscu. Czas zatem na zmiany. Ich celem powinno być wzmocnienie tradycyjnego fundamentu, jaki ma stanowić szkoła średnia dla przyszłego studenta, ale w sposób nowoczesny i atrakcyjny dla ucznia.
Właśnie punkt widzenia ucznia chciałbym potraktować w tej propozycji bardzo serio. System powinien być tak skonstruowany, żeby zmniejszać hazard decyzji wyboru przedmiotów maturalnych, a tym samym sprzyjać dobremu zainwestowaniu czasu poświęconego na naukę.
Tekst mój powstał w kontekście artykułu Piotra Zaremby „Elegia na koniec roku szkolnego 2010/2011" („Rz" z 24 czerwca 2011), jednak nie jest reakcją polemiczną. Wprawdzie z wieloma tezami red. Zaremby kompletnie się nie zgadzam, ale zamiast ulegać pokusie polemiki, wolę przedstawić konkretny plan działań.
Po pierwsze dlatego, że pewnych zasadniczych zmian, jakie zaszły w systemie edukacji, jak choćby umasowienie matury i studiów wyższych, nie da się cofnąć, co przyznaje też red. Zaremba. Po drugie, proponowane przeze mnie zmiany są możliwe do zrealizowania w ramach istniejącego systemu (choć przyznam, że pytanie, które postawił red. Zaremba, o możliwość wprowadzenia czteroletniego gimnazjum kosztem skrócenia szkoły ponadgimnazjalnej do dwóch lat jest ciekawe).
Po trzecie, zmiany te mogą zlikwidować część problemów, za których istnienie Piotr Zaremba obwinia obecny model edukacji ponadgimnazjalnej, jak choćby rzekome zmuszanie 17-latków do określenia swojej kariery życiowej poprzez wybór przedmiotów maturalnych.