Ukraina: czy Ukraina Wiktora Janukowycza to demokracja

Ekipa Janukowycza od Europy zapożyczyła wszechobecność wolnorynkowej ideologii, od Rosji zaś – specyficzne sposoby radzenia sobie z tymi, którym nie wszystkie przejawy tej ideologii się podobają – zauważa publicysta

Aktualizacja: 19.07.2011 03:11 Publikacja: 19.07.2011 03:08

Ukraina: czy Ukraina Wiktora Janukowycza to demokracja

Foto: __Archiwum__

Red

Czy da się pogodzić liberalizację gospodarki z atakami na podstawowe swobody obywatelskie, takie jak prawo do wolności zgromadzeń czy wolność mediów? Ekipa obecnie rządząca Ukrainą umie pojednać te sprzeczności. Głosi ideologię wolnego rynku we wszelkich obszarach życia społecznego, a jednocześnie przykręca śrubę w sferze wolności słowa i zgromadzeń.

Groźba wybuchu

Polscy komentatorzy, wychowani w retorycznej tradycji polskiej „udanej transformacji ustrojowej", nie dają sobie rady z tym paradoksem. Marta Jaroszewicz z Ośrodka Studiów Wschodnich w tekście „Chwiejna droga Ukrainy na Zachód" („Rz", 7.06.2011 r.) broni obecnych władz ukraińskich: „to »niedemokratyczny« prezydent Janukowycz jest bliski podpisania umowy o pogłębionej i kompleksowej strefie wolnego handlu z Unią Europejską". Czyżby bliski termin podpisania takiej umowy usprawiedliwiał pobłażanie wobec dążeń autorytarnych i pozwalał brać przymiotnik „niedemokratyczny" w cudzysłów? Czyżby lekcja Chin i – w mniejszym stopniu – putinowskiej Rosji nie przekonywała zwolenników integralnego liberalizmu, że dostosowanie się do wymogów globalnego rynku nie zawsze prowadzi do „rozwoju demokracji"?

Wypowiedź Marty Jaroszewskiej przypomina niesławną relację Marcina Wojciechowskiego z Ukrainy. Dziennikarz „Gazety Wyborczej" cieszył się niedawno, że ukraińskie państwo „po raz pierwszy bierze się do rozdmuchanej jeszcze po czasach radzieckich sfery socjalnej". Określił obowiązujące na Ukrainie opłaty komunalne jako „śmiesznie niskie". Po zapoznaniu się z wysokością ukraińskich emerytur Marcin Wojciechowski pewnie umarłby ze śmiechu.

Dobrą wiadomością jest zdaniem Wojciechowskiego to, że przygotowywana przez rząd reforma wreszcie podniesie wiek emerytalny, obecnie „najniższy w Europie". Umyka mu, że średnia długość życia Ukraińców jest prawie zbieżna z początkiem wieku emerytalnego, który dla ukraińskich mężczyzn, średnio żyjących 62 lata, na razie zaczyna się w wieku 60 lat. Podniesienie wieku emerytalnego nie tyle spowoduje wzrost „śmiesznych" świadczeń, ile zwolni państwo z obowiązku utrzymywania kilku milionów ludzi, którzy nigdy nie dożyją do emerytury.

Błędny wybór

Ukraińskie społeczeństwo postawiono niegdyś przed błędnym wyborem: „Rosja albo Europa". Rosja wraz z ograniczeniem demokracji albo integracja z Europą i równoległe do tego wdrażanie neoliberalnych reform. Ekipa Janukowycza znalazła wyjście poza tę alternatywę: od Europy zapożyczyli wszechobecność wolnorynkowej ideologii, od Rosji zaś – specyficzne sposoby radzenia sobie z tymi, którym nie wszystkie przejawy tej ideologii się podobają. Dlatego w wykonaniu tej władzy każdy rzekomy krok do przodu oznacza jednocześnie dziesięć kroków do tyłu.

Rząd Janukowycza, którego głównym wyborczym hasłem była „poprawa waszego życia już dziś", na razie przygotowuje trzy nowe ustawy, które zapewnią poprawę życia wielkiego biznesu i zachodnich inwestorów. Oprócz emerytalnej są to ustawy podatkowa i pracownicza. Każda z nich na swój sposób niszczy te nieliczne pozostałości państwa opiekuńczego, które udało się zachować w ciągu dwudziestolecia niekończącej się „transformacji".

Projekt ustawy podatkowej jesienią zeszłego roku wywołał zamieszki znane jako „podatkowy Majdan". Projekt ten de facto niszczy system „uproszczonego opodatkowania" małych przedsiębiorców, dzięki któremu pod koniec lat 90. ogromna liczba wyrzuconych z pracy robotników samozatrudniła się na bazarach i w drobnym handlu. Oczywiście, od czasu uchwalenia tego systemu wiele się zmieniło – przede wszystkim w niektórych fabrykach znów pojawiła się praca. Premier Azarow wprost mówi, że celem reformy podatkowej jest to, by „pogonić lud do fabryk". Faktycznie, chodzi o powtórną proletaryzację ogromnej liczby małych przedsiębiorców, którzy wcale nie są gotowi dobrowolnie rozstać się z rolą drobnej burżuazji.

Nieposłuszeństwo obywatelskie

Ten „powrót do fabryk" może się okazać dość zaskakujący dla wielu byłych robotników z powodu kolejnej ustawy, której uchwalenie planowane jest jesienią. Odrzuca ona niemal wszystkie zdobycze ruchu robotniczego z ostatnich stu lat: kasuje 40-godzinny tydzień pracy, wprowadza 12-godzinny dzień roboczy (a i to nie będzie długość maksymalna), znosi zasadę, że związki zawodowe muszą wyrazić zgodę na zwolnienie pracownika.

W tej sytuacji władza naprawdę może się bać wzrostu nieposłuszeństwa obywatelskiego. Przejawy tego strachu już widać w niedawnych wypowiedziach funkcjonariuszy rządzącej Partii Regionów. Głoszą oni, że niezbędny jest zakaz otrzymywania funduszy z zagranicy przez organizacje pozarządowe. Przyczyną, według deputowanego Jefremowa, miałoby być przygotowanie przez George'a Sorosa i (sic!) Borysa Berezowskiego na Ukrainie rewolucji podobnej do tych w Tunezji czy w Egipcie. Coraz większą rolę w tłumieniu społecznych nastrojów odgrywa też bliska władzy Cerkiew prawosławna: nie przypadkiem w procesie najsłynniejszego ukraińskiego więźnia politycznego Oleksandra Wolodarskiego, uwięzionego za akcję artystyczną przed gmachem parlamentu, ważną rolę odegrały radykalne prawosławne środowiska.

Ale najbardziej pożytecznym sposobem na neutralizację protestu społecznego pozostaje jego „etnizacja". Bardzo pomaga w tym obecnej władzy „opozycyjna" (a w rzeczywistości blisko związana z rządzącą ekipą) skrajnie prawicowa partia Swoboda. Ugrupowanie to, które buduje swój program na ksenofobicznych hasłach oraz nawoływaniu do socjal-nacjonalistycznej rewolucji, odniosło zwycięstwo w wyborach lokalnych w regionach lwowskim, ternopilskim i iwanofrankiwskim. Udało się to przede wszystkim dzięki odsunięciu od udziału w wyborach w tych regionach, drogą manipulacji prawnych, głównych oponentów władzy: bloku Batkiwszczyna Julii Tymoszenko.

Nic dziwnego, że Partia Regionów, słusznie postrzegana jako prorosyjski, ale postideologiczny i postpolityczny utwór, hoduje sobie sztucznego przeciwnika w postaci radykalnie prawicowej, ksenofobicznej partii, która ma wyborców wyłącznie w zachodnich regionach Ukrainy, gdzie poparcie dla Partii Regionów jest bliskie zera. Więc już podczas najbliższych, przyszłorocznych wyborów do parlamentu ukraińskie życie polityczne może się „zeuropeizować" w dość zaskakujący sposób: jednym z poważnych graczy w polu politycznym może zostać skrajnie prawicowa partia, która wzięła nie tylko nazwę, ale też główne postulaty od austriackiej Freedom Party. Wzrostowi partii Swoboda sprzyjają nie tylko ciemne gry polityczne, ale przede wszystkim polityka socjalna rządzącej ekipy, która czyni Ukraińców łatwą zdobyczą dla prawicowych populistów.

Czyja przyszłość

Wybór „Europa albo Rosja" bardzo długo przedstawiano Ukraińcom jako nie tylko niemający alternatywy, ale też wzajemnie się wykluczający. Obecnie widzimy, że w sytuacji demontażu pozostałości europejskiej sfery socjalnej nie ma między tymi opcjami zasadniczej różnicy. Integracja z Europą zawsze była promowana na Ukrainie jako integracja z tradycją europejskiego państwa opiekuńczego. Tymczasem, mimo ciągłej nieobecności konkretnej perspektywy członkostwa w UE, na Ukrainie trwa totalna integracja z nieokiełznanym systemem turbokapitalistycznym. Ten system świetnie się czuje w sytuacji pełnej atomizacji społecznej, która zaszła na Ukrainie: brak ruchów obywatelskich oraz aktywnych związków zawodowych, ogólna niechęć do polityki, totalna korupcja na wszelkich poziomach społeczeństwa.

To nie Unia Europejska jest przyszłością Ukrainy. Przeciwnie – jeśli nie powstrzyma demontażu państwa opiekuńczego, Unia Europejska wkrótce zobaczy właśnie na Ukrainie swoją prawdopodobną przyszłość.

Autor jest redaktorem ukraińskiej edycji pisma „Krytyka Polityczna",  felietonistą serwisu krytykapolityczna.pl

Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?