Solidarna Polska wykrwawia PiS - Gursztyn

Ziobryści pozbawiają Jarosława Kaczyńskiego szansy na powrót do władzy – twierdzi publicysta "Rzeczpospolitej"

Aktualizacja: 27.11.2011 18:32 Publikacja: 27.11.2011 18:30

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

W swoim czasie w PiS co mądrzejsi politycy powoływali się na długi, ale wiele mówiący o taktyce ich ugrupowania cytat z Józefa Piłsudskiego: "Wy, Królewiacy, macie śmieszną naturę. Kiedy jadących drogą napada pies natarczywym i hałaśliwym ujadaniem, bierze was zaraz ochota, żeby wyskoczyć z pojazdu, stanąć na czworakach i zacząć mu się odszczekiwać. My, w Wileńszczyźnie, pozwalamy psu szczekać, bo taka już jego psia natura, ale nie przerywamy przez jego psie szczekanie podróży i bez wojny z psem spokojnie jedziemy do naszego celu. Wam, zdaje się, na przeszczekiwaniu psa, wygraniu wojny z byle parszywym szczeniakiem bardziej zależy niż na szybkim dojechaniu do celu podróży".

Powoływali się na to z ubolewaniem, uważając, że lider PiS tracił zbyt wiele energii na głośne medialnie, ale bez istotnego znaczenia, utarczki. Jarosław Kaczyński – zdaniem wielu – wdawał się w te spory, bo lubił. Było to zgodne z jego upodobaniem do polemik, charakterem publicysty – jak ujmowali to niektórzy.

Dziś doszło do innej sytuacji. Od kilku tygodni jest to kwestia nie upodobań, lecz musu. Zmusiła go do tego najpoważniejsza secesja, która dotknęła jego partii. To jest wytłumaczenie jego ostatnich wypowiedzi, które nawet życzliwym słuchaczom zdają się kuriozalne.

Wyścig do Nowego Sącza

Mowa oczywiście o konkurowaniu i licytowaniu się z Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry i Jacka Kurskiego. Świat polityki zastanawia się nad szansami nowego ugrupowania. Zdania są podzielone. Jedni – np. Marek Siwiec z SLD – mówili, że to inicjatywa z dużymi szansami na powodzenie. Ale już Stanisław Żelichowski wyrażał przekonanie, że ziobryści skończą tak jak PJN.

Jedno za to można powiedzieć z pewnością. To pierwszy bunt w PiS, który Jarosław Kaczyński musi tłumić osobiście. Żaden poprzedni – grupa Marka Jurka, Polska XXI ani PJN – nie wymagał takich działań. Kaczyński nie musiał się nimi zajmować, usychały samoczynnie.

Tym razem byliśmy świadkami wyścigu do Nowego Sącza. Najpierw miał tam pojechać Ziobro, Kaczyński poczuł się zmuszony do osobistego przeciwdziałania. Wiadomo, że konserwatywna Nowosądecczyzna to cenne zaplecze dla każdej partii prawicowej. Na dodatek pojawiły się pogłoski, że Ryszard Nowak, prezydent Nowego Sącza, może przejść na stronę Ziobry. Dla PiS byłaby to poważna strata, bo Nowy Sącz to jedno z niewielu dużych miast rządzonych przez PiS.

Kaczyński wygrał. Na spotkanie z nim przyszło wielu mieszkańców. Nowak został w PiS. Przechadzający się po ulicach Ziobro często był witany z entuzjazmem, ale też usłyszał od kilku osób, że jest zdrajcą. Nie był to jednak nokaut dla ziobrystów, jak ogłosił prezes PiS. Na pewno zobaczyliśmy to, że Kaczyński jest przywódcą większego formatu niż Ziobro i w odróżnieniu od niego potrafi być charyzmatyczny. Choć jednocześnie Ziobrze nie można odmówić talentu wiecowego mówcy. Jednak dla przywódcy największej partii opozycyjnej i byłego premiera wyścig z czasem o względy lokalnych macherów musiał być zajęciem upokarzającym.

Zamęczyć starszego polityka

Ziobro i Kurski nie osiągnęli w Nowym Sączu wszystkiego, co planowali. Mieli jednak prawo do zadowolenia. To oni narzucili Kaczyńskiemu konieczność działania. Na tym etapie nie muszą wygrywać wszystkiego. Są pretendentami, więc nawet mały sukces oznacza dla nich zysk, a dla lidera PiS uszczerbek w dotychczasowym stanie posiadania.

Są w położeniu ogarów podgryzających niedźwiedzia.

Wielki zwierz powinien w tym samym czasie walczyć z innym gigantem – czyli Donaldem Tuskiem i Platformą – o panowanie nad knieją. Tymczasem musi opędzać się przed polityczną drobnicą. Musi, bo Kurski i Ziobro nie dadzą mu szansy na oderwanie się od nich. Nie będzie miał chwili spokoju. Ich plan jest oczywisty: zamęczyć starszego od nich Kaczyńskiego, pokazać wyborcom, że wraz z nimi "to idzie młodość". Wszystko przy powtarzaniu zdań o jedności i bez werbalnej agresji wobec swej dawnej partii. Tę metodę można porównać do taktyki stosowanej przez PO wobec Lecha Kaczyńskiego, którą politycy PO dosadnie nazywali drażnieniem małpy w klatce.

Tylko w ten sposób można wytłumaczyć tak zaskakujące deklaracje szefa PiS, jak ta o przywróceniu kary śmierci. "O czym chce rozmawiać Naród, gdy benzyna kosztuje 5,50, euro – 4,50, nasze emerytury topnieją w oczach, a Unia Europejska właśnie się wali? Oczywiście, o karze śmierci. Jarosław Kaczyński uznał, że to obecnie najlepszy lejtmotyw dla największej partii opozycyjnej" – zdziwił się Marek Magierowski na portalu "Rzeczpospolitej".

Tyle że Kaczyński nie spadł wczoraj z kosmosu. Wie, co będzie dalej. Zagrzmią autorytety moralne i naukowe, drwić będą mainstreamowe media. A może nawet i Janusz Palikot rzuci coś ostrego. I o to mu chodzi. Bo w reakcji jego najwierniejsi wyborcy zewrą szeregi, a dołączą do nich ci wszyscy, którzy nie lubią "Gazety Wyborczej" i "Szkła kontaktowego".

To gra na utrzymanie przy sobie najbardziej prawicowego elektoratu. W odpowiedzi na rzucony wcześniej przez Solidarną Polskę pomysł zaostrzenia przepisów prawa. Jednocześnie PiS traci centrum. Ale nie szkoda róż, gdy płonie las.

Dwa tygodnie wcześniej Kaczyński musiał postąpić podobnie. Wystąpił na konferencji prasowej w związku z Marszem Niepodległości – imprezą, z którą nie miał nic wspólnego. Tam wygłosił słowa o niemieckich anarchistach, przez co spowodował, że zaczęły spadać na niego gromy za zdemolowanie miasta przez chuliganów. To też nie był przejaw ekscentryzmu czy szaleństwa. To była wymuszona reakcja na skuteczną kampanię ziobrystów przeciw Wandzie Nowickiej. PiS to przespało, więc prezes musiał to naprawiać radykalną metodą.

Drażnienie Kaczyńskiego widać było też w ten weekend. Władze PiS zwołały posiedzenie Rady Politycznej. Więc ziobryści odpowiedzieli swoją konwencją. Gdzie? W Biłgoraju, mieście Janusza Palikota. Wybór nie był przypadkowy, niezależnie od tego, że pochodzi stamtąd poseł SP Piotr Szeliga.

Mocowanie się z Ziobrą

Oczywiście marketingowe triki to za mało, by osiągnąć wielki polityczny sukces. Kaczyńskiemu wielkości nie odmawiają nawet wrogowie. W stosunku do Ziobry nawet życzliwi mają wątpliwości co do jego zdolności przywódczych. Słychać porównania do Grzegorza Napieralskiego, czyli widzą w nim sprawnego gracza, dobrze czującego politykę, ale zdolnego do osiągnięcia tylko ograniczonego pułapu. W dodatku wraz ze względnym sukcesem Kaczyńskiego w Nowym Sączu pojawił się sondaż dający ziobrystom tylko 3 proc. Niektórzy zaczęli wieszczyć koniec Solidarnej Polski.

Być może ziobryści podzielą los PJN. Być może są za słabi na wyrąbanie sobie kosztem PiS miejsca na scenie politycznej. Jedno wydaje się jednak pewne. Mają dość sił, aby upuścić sporo krwi partii Jarosława Kaczyńskiego. Prezes jeszcze długie miesiące będzie się oganiał przed ich ostrymi ząbkami. To może sprawić, że do następnych wyborów PiS nie będzie miało czasu na odzyskanie nawet takiej formy, jaką miało we wrześniu tego roku. Tym, którzy nie pamiętają, warto przypomnieć, że wówczas także w PO zakładano wygraną PiS.

W swoim czasie w PiS co mądrzejsi politycy powoływali się na długi, ale wiele mówiący o taktyce ich ugrupowania cytat z Józefa Piłsudskiego: "Wy, Królewiacy, macie śmieszną naturę. Kiedy jadących drogą napada pies natarczywym i hałaśliwym ujadaniem, bierze was zaraz ochota, żeby wyskoczyć z pojazdu, stanąć na czworakach i zacząć mu się odszczekiwać. My, w Wileńszczyźnie, pozwalamy psu szczekać, bo taka już jego psia natura, ale nie przerywamy przez jego psie szczekanie podróży i bez wojny z psem spokojnie jedziemy do naszego celu. Wam, zdaje się, na przeszczekiwaniu psa, wygraniu wojny z byle parszywym szczeniakiem bardziej zależy niż na szybkim dojechaniu do celu podróży".

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: W sprawie immunitetu Kaczyńskiego rację ma Hołownia, a nie Tusk
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Demokracja w czasie wojny. Jak rumuński sąd podważa wiarygodność Zachodu
Opinie polityczno - społeczne
Franciszek Rzońca: Polska polityka wymaga poważnych zmian. Jak uratować demokrację nad Wisłą?
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Czy Elon Musk stanie się amerykańskim Antonim Macierewiczem?
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Opinie polityczno - społeczne
Polska prezydencja w Unii bez Kościoła?