Państwem, które realizowało marzenia komisarza Andora (byłego doradcy skompromitowanego na Węgrzech socjalistycznego rządu Ferenca Gyurcsánya), była do niedawna Grecja. Ateny mają bardzo hojny system ubezpieczeń społecznych, płaca minimalna odpowiada tam połowie przeciętnego wynagrodzenia brutto, a przepisy odnośnie do jej stosowania obejmują prawie 100 proc. pracowników w sektorze detalicznym.
Prawo to znacznie obniżyło konkurencyjność greckiej gospodarki i przez to znacznie przyczyniło się do obecnego kryzysu. Jest ono także jednym z głównych powodów olbrzymich trudności, jakie ma dzisiaj grecki rynek pracy, by dostosować się do nowych warunków i odzyskać zadowalający poziom zatrudnienia.
Miejsca pracy w biurokracji
Podwyższenie poziomu płacy minimalnej ma zwiększyć popyt, czyli dać ludziom więcej pieniędzy do wydawania, i w ten sposób „rozkręcić" koniunkturę gospodarczą. Według Andora stworzyć ma to też, choć nie bezpośrednio, więcej miejsc pracy. Jak to możliwe? W parze z podniesieniem tych płac ma iść silniejsza kontrola szarej strefy, by nieformalną i niezarejestrowaną pracę przekształcić w legalne zatrudnienie, co jest również jednym z priorytetów wyznaczonych przez Komisję.
Już samo to w zamyśle ma doprowadzić do spadku bezrobocia w całej UE, ale poprzez zwiększenie zysków z podatków da państwom jeszcze jedną możliwość. Komisarz Andor chce dotować z tych pieniędzy nowe miejsca pracy! Jednak dlaczego, panie komisarzu, te miejsca pracy nie są dziś tworzone? Bo pracodawcy nie mają pieniędzy, by za tę pracę zapłacić! Ich pieniądze zamiast na pracę, idą na płacenie rozmaitych podatków, z których część ma właśnie stymulować tworzenie nowych miejsc pracy.
A wystarczy przecież nie obciążać pracodawców tak wielkimi kosztami, by zaczęli zatrudniać. Zabieranie im majątku tylko po to, by im go potem oddać, rzeczywiście spowoduje zwiększenie zatrudnienia, ale wyłącznie w biurokracji!
Jak widać, i co dla każdego powinno być oczywiste, prawdziwymi przyczynami ubóstwa osób pracujących są wysokie podatki i restrykcyjne przepisy, które ograniczają tak pracodawców, jak i samych pracowników. Podatki w bezpośredni sposób obniżają zarobki, podczas gdy regulacje zwiększają koszty zasadnicze, takie jak koszty żywności, energii i koszty zamieszkania. Pamiętajmy, że szara strefa, którą Unia Europejska próbuje eliminować, jest w oczywisty sposób tylko naturalną reakcją na socjalistyczną politykę państw europejskich. Żadna ucieczka w tę strefę nie byłaby opłacalna, gdyby podatki za te miejsca pracy były możliwe do opłacenia, a przepisy regulujące zatrudnienie były na tyle odnoszące się do gospodarczej rzeczywistości, by dało się ich przestrzegać. Zdecydowana walka z taką naturalną szarą strefą, jaka jest dziś we Włoszech, Hiszpanii i Grecji, musi przynieść odwrotny skutek do zamierzonych celów, ponieważ, po pierwsze, zniszczy ona działania tworzące bogactwo gospodarcze, które z ekonomicznych powodów nie mogą zostać przeniesione do gospodarki formalnej w obecnych ramach prawnych. To nie zwiększy wcale dochodów państwa, tylko powiększy grupę ludzi pozostających na łasce jego dobrodziejstw socjalnych.