Jak długo wyskoki, to z prawa, to z lewa, będą znajdywały swoich obrońców, przekraczane będą kolejne granice przyzwoitości.
Kto najbardziej stracił w tym tygodniu? Na pierwszy rzut oka, straciliśmy wszyscy, bo gwizdy i buczenie na cmentarzu czy na kopcu powstania warszawskiego nikomu chluby nie przynoszą. Ktoś mógłby tu jeszcze dodać do tych, którzy stracili tych którzy gwizdali, albo może i tych, którym klaskano. Wszystko prawda, wydaje mi się jednak, że najbardziej stracili ci, którzy to gwizdanie próbowali usprawiedliwić.
Z prawej strony od początku zaczęły płynąć uzasadnienia: no gwizdy nie są fajne, ale przecież podobno na koncercie Madonny też gwizdano podczas puszczania filmiku o powstaniu warszawskim. Poseł PiS Przemysław Wipler uspakajał, że ludzie gwizdali, bo Hanna Gronkiewicz Waltz i Straż Miejska kojarzą im się z niszczeniem zniczy na Krakowskim Przedmieściu. W Internecie szybko pojawił się żart, że z pewnością prezydent Bronisław Komorowski zgłosi teraz nowelizację ustawy o zgromadzeniach publicznych, która zakaże gwizdania i buczenia. Zaskakuje to usprawiedliwienie u tych samych, którzy narzekali, że Lech Kaczyński nie spotykał się z wystarczającym szacunkiem ze strony oponentów.
Byłem zaskoczony dobrym samopoczuciem wszystkich po gwizdach z okazji rocznicy powstania. Ci na których gwizdano (może za wyjątkiem gen. Ścibor-Rylskiego, który podobnie jak powstańcy historię tę niezwykle przeżył) oraz inni politycy PO wyglądali na niezwykle zadowolonych. To prawdziwa Schadenfreude, że przeciwnicy polityczni okazali się burakami. Platforma i jej sojusznicy dostali do ręki kolejny argument, że teraz gwiżdżą, 11 listopada rzucali kamieniami, 12 czerwca bili Rosjan, a niedługo wdzieją brunatne koszule i staną się regularną bojówką. Od razu zaczęło się przypominanie, jaką rolę podczas wojny na Bałkanach pełnili kibice. Innymi słowy zaczęło się licytowanie na antykaczystowską histerię, dla której chamskie gwizdy na cmentarzu stają się oczywistą porażką.
Ale satysfakcji nie kryła i druga strona. PiS zamiast sprawę zmilczeć, nie krył satysfakcji, że Tuska i Gronkiewicz-Waltz spotkał afront. Poseł Wipler w "Naszym Dzienniku" tak tłumaczył zajścia na kopcu: "Ludzie nie mają innej możliwości wyrażenia tego, co myślą o władzach Warszawy". Nie słyszałem również komentarza delegacji PiS, podczas złożenia wieńców której krzyczano „Chwała bohaterom” (czyli bohaterem II Wojny jest Mariusz Błaszczak a nie Władysław Bartoszewski?).