R<sup>2</sup>: Listy Roberta do Roberta

Publikacja: 30.11.2012 18:39

R<sup>2</sup>: Listy Roberta do Roberta

Foto: Rzeczpospolita

D

rogi Robercie, supermarkety – agresywne religijne bojówki, które grubo miesiąc przed świętami przypominają, że za chwilę Boże Narodzenie. Na ten czas mobilizują się ludzie pióra, którzy wyłącznie w listopadzie wydają książki. Tylko tak można je sprzedać. Gdyby nie święta, ludzie w ogóle przestaliby je kupować, a dając prezent, najłatwiej wybronić się książką. To zresztą najtańszy sposób, by wypaść na intelektualistę. Oprawki ze szkłami zerówkami są droższe. Nic dziwnego, że przed świętami sprzedaje się połowa wszystkich książek w roku. Reszta to prezenty na urodziny i imieniny.

J

estem z tych, którzy nie znoszą dawać prezentów. Nigdy nie wiem, co podarować. A dać trzeba, bo oni dadzą. Pomyślałem o prezentach teraz, bo im wcześniej ma się to za sobą, tym lepiej. Ostatni tydzień przed świętami to przecież czysty horror. Każda niby ostatecznie podjęta decyzja wydaje ci się głupia. Pachnące mydło? Pomyśli, że mam ją za brudasa. Porcelanowy wazonik? Ma już taki. Sweter? Będzie za mały i nie ten kolor. Srebrne sztućce? To można było dawać babciom w latach 60. Perfumy? Powie, że zapach dla starych bab. Od razu pomyśli, że to na siłę, z przymusu, rezultat bezpomysłowej rozpaczy. A na co dzień, a dla innych to taki kreatywny, świnia. A ona by chciała od serca.

K

iedyś to były czasy. Raj. Nic nie było. W związku z tym wszystko miało wartość. Jacyś kuzyni, których widziałem pierwszy raz w życiu, przyjechali z Ameryki i dali mi długopis. Amerykański. Z napisem USA. I jeszcze Connecticut. Co za cudowne, niepolskie zestawienie liter! Tak mi się podobał, że ani razu go nie użyłem, bo bałem się, że się wypisze, a jak już się nie bałem, to tusz wysechł. (Tu przypomniała mi się i smutna, i śmieszna historia. Ojciec mojej narzeczonej pracował w Grecji przez parę lat. Lubił alkohol. Na początku pisał, potem nie. Wrócił w tym, co miał na sobie, a dzieciom w ramach prezentu podarował skasowane bilety do ateńskiego metra). Teraz wszystko jest, więc wartość mają tylko naprawdę drogie rzeczy. Na takie mnie nie stać. A jak stać, to nie wypada. Najłatwiej z dziećmi. Tym wystarczy lego. Albo gra. Byle nie głupia. Albo niech będzie głupia, co będę szukał mądrej. Raz na rok można. Jak nie lego, to zabawka – byle w dużym pudle. Od razu inaczej wygląda.

R

odzice. Tu poważny kłopot, bo mama jak zwykle mówi, że nic nie chcą, bo wszystko mają. Oczywiście, że nie mają wszystkiego, ale rzeczywiście mają wszystko, co im potrzeba. Kiedyś zauważyłem, że mama ma stare garnki. Takie, co to łapie się za uszy przez szmatę, podłe gomułkowskie aluminium. Ucieszyłem się. No to nowe garnki. Kupiłem. Mama do tej pory gotuje w starych, nowe leżą w pudle pod telewizorem. Pocieszam się, że jak teściowa kupiła garnki i trzymała w pudłach, to teść wziął kiedyś i powyrzucał te kartony na makulaturę. O mało się nie rozwiedli. Wycieczkę do Lourdes albo chociaż do Lichenia. Nie pojadą, bo za daleko. Bilety do kina. Nie pójdą, bo nie mają w czym. Rok temu wręczyłem książkę Danuty W. Pudło. Wałęsa już dawno przestał być idolem. Teraz jest antyidolem.

D

wa lata temu komfort – DVD z papieżem. Trzy lata temu też luz – album o papieżu. Wszystko z papieżem już się skończyło. W końcu, w środku nocy – mam! Dla mamy butelka advocata. Nie pije alkoholu, ale takie słodkie to zmęczy. Do tego książka o Violetcie Villas. To była jakaś ich Doda, jakaś namiastka Ameryki. Aby druk nie był za mały. Ilu synów myśli tak jak ja? Tata – śliwowica. Lepiej wygląda niż wódka, nawet w ładnej butelce, a whisky do ust nie weźmie. Że z myszy. Nie powinien niby pić, może go jeszcze do grobu wpędzę, ale naprawdę nie mam innego pomysłu. Książka – o Hitlerze. Hitler to hit. Zawsze na topie. Jak Beatlesi. Tymi rzeczami wymienię się z rodzicami na piankę do golenia, skarpety i słodycze. Jakoś mnie co roku rozczula ich stały zestaw.

T

eraz Ona. Już mi powiedziała niby, co chce. Perfumy takie, płytę Smolika, to sam bym się domyślił, książka taka. Uff, już myślałem, że Gessler. Nie jest tak źle. I niby „nic więcej nie kupuj”, ale wiadomo, że trzeba coś od serca. Tylko co? Może Gessler? Nie. Boże, ona naprawdę wszystko ma. Jedną rzecz… jedną rzecz… Może Gessler? Ona tak ją ogląda. Nie, obciach. Kasjerka na mnie spojrzy – kolejny nabywca świątecznego spokoju za wszelką cenę. Może się przejdę po galerii i coś wypatrzę. Jedyna pociecha, że Ona też tak ma.

K

iedyś świat był prosty jak psia buda z desek. Na komunię miałem dostać rower i ruski zegarek, i to właśnie dostałem. Wszyscy to dostali. Tak, wiem, że ty dostałeś elektronika i szpanowałeś. Jeździli potem po podwórku wigrami, co chwila patrząc nie wiadomo po co, która godzina. Gdzie jest czas z ruskich zegarków?

D

rogi Robercie, supermarkety – agresywne religijne bojówki, które grubo miesiąc przed świętami przypominają, że za chwilę Boże Narodzenie. Na ten czas mobilizują się ludzie pióra, którzy wyłącznie w listopadzie wydają książki. Tylko tak można je sprzedać. Gdyby nie święta, ludzie w ogóle przestaliby je kupować, a dając prezent, najłatwiej wybronić się książką. To zresztą najtańszy sposób, by wypaść na intelektualistę. Oprawki ze szkłami zerówkami są droższe. Nic dziwnego, że przed świętami sprzedaje się połowa wszystkich książek w roku. Reszta to prezenty na urodziny i imieniny.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?