Tych kilka uwag spisuję w reakcji na obszerny artykuł Pana Redaktora Mariusza Ziomeckiego poświęcony w znacznej mierze analizie psychologicznej mojej osobowości i charakteru. Temat ten – co mnie całkowicie zaskakuje – fascynuje zresztą wielu analityków z różnych mediów. Ale w przeciwieństwie do nich Redaktor Ziomecki formułuje także ważne sądy w kwestii rozliczenia zbrodni dyktatury komunistycznej i wad współczesnego wymiaru sprawiedliwości.
W postawie wyprostowanej
Jestem wdzięczny Redaktorowi Naczelnemu „Rzeczpospolitej” za możliwość takiej reakcji na łamach szacownego dziennika. Będzie to zresztą moja jedyna reakcja na z górą setkę publicznych wypowiedzi odnoszących się do przegranego przeze mnie sporu sądowego z panem prokuratorem Kornatowskim. Część z nich upubliczniała oczywiste nieprawdy co do twardych faktów, jak choćby oficjalny przedstawiciel samorządu komorniczego solennie zaprzeczający zajęciu przez komornika mojej pensji albo Czołowa Dziennikarka wymyślająca z nieukrywaną złośliwością gigantycznych rozmiarów krakowskie nieruchomości, których miałbym być właścicielem (tylko dla porządku wspomnę, że nigdy ich nie posiadałem i nie posiadam).
Przypadek jawnego deklarowania nieprawdy przez samorząd komorniczy może być przyczynkiem do toczącej się debaty na temat deregulacji korporacji zawodowych, w której najważniejszy argument jej przeciwników głosi przecież, że ponoć stoją one na straży standardów etyki zawodowej. Wiele spośród owych głosów nie wyrażało żadnej myśli, ale służyło jedynie szyderstwu na temat Rokity, który „płacze o pieniądze i kłamie”. Co może być ciekawe dla analizy poziomu mediów, nie było tu bowiem zbyt wielkiej różnicy pomiędzy poziomem tabloidów i gazet uważanych za „poważne”.
Wspominam o tym tylko dlatego, żeby wytłumaczyć, że z całym tym mocno zdemoralizowanym towarzystwem polemizować nie chcę. Od jakiegoś czasu zbiorowy rechot zdobył sobie prawo obywatelstwa w polskiej debacie publicznej, szczególnie wtedy gdy zahacza ona o kwestie cnót: np. wiary albo sprawiedliwości. Należę do zwolenników tezy, że do tego nowego „uczestnika” polskiej debaty należy odnosić się w postawie wyprostowanej, bez wrogości, ale też bez schylania się do zbyt niskiego poziomu. Na ten temat tyle musi wystarczyć.
Gwarancja wiarygodności
Co innego tekst Redaktora Ziomeckiego. Po pierwsze, ów Autor to postać szacowna, a każda polemika jest jakimś świadectwem respektu dla przeciwnika. Ale po drugie, Ziomecki najwyraziściej stawia tezę, z którą zgodzić się absolutnie nie sposób.