Przykład z ostatniej chwili: Węgry i Francja zawarły porozumienia nuklearne i zbrojeniowe, jak poinformował Minister Spraw Zagranicznych Węgier Péter Szijjártó po spotkaniu ze swym francuskim odpowiednikiem Jean-Yves'em Le Drianem w Paryżu. Pierwsze zamówienie jest związane z rozbudową węgierskiej elektrowni atomowej w Paks, w tym z instalacją nowych turbin. Drugi kontrakt obejmuje dostawę 20 śmigłowców Airbus dla węgierskiej armii.
Warto przytoczyć słowa ministra Szijjártó: „Są takie kwestie polityczne, w których się nie zgadzamy. Jesteśmy jednak zgodni, że byłoby marnowaniem czasu omawianie tylko ich, dlatego w przyszłości będziemy więcej rozmawiać o rzeczywistych sprawach, o ważnych gospodarczych sprawach, które są istotne także dla ludzi"
Mimo różnic, oba kraje stawiają na współpracę. Są kwestie polityczne, które je różnią, ale są realne sprawy gospodarcze, przy których sprawy ideologiczne odchodzą na dalszy plan. Oba kraje są zgodne, że w kwestiach strategicznych trzeba szukać porozumienia a nie podkreślać podziały.
A jak to wygląda u nas? Każdy chyba wie ze szkoły podstawowej, że relacje polsko-francuskie są prastare i bogate. Francja zawsze była sojusznikiem Polski. My mamy wielowiekową płaszczyznę porozumienia z Paryżem, Węgrzy w zasadzie zaczynają. Oba kraje częściej były we wrogich obozach niż w aliansach. Pakt Budapeszt-Paryż, jak zauważył sam minister Szijjártó, dopiero się zarysował.
Jednak najnowszy sojusz węgiersko-francuski od razu zarysował się bardzo wyraźnie. Dotyczy on konkretnych umów w dwóch kluczowych obszarach: energetyce i obronności.