Chociaż tym razem stopy procentowe pozostały na niezmienionym poziomie, bank centralny poinformował, że wnioski z prowadzonej dyskusji będą miały wpływ na decyzję, która zostanie podjęta pod koniec października.
Po tych doniesieniach część inwestorów zapewne się zastanawia, czy i kiedy RPP pójdzie w ślady zagranicznych banków centralnych i zacznie gwałtownie obniżać stopy. Warto jednak pamiętać, że jeszcze dwa dni temu niektórzy członkowie RPP wspominali o konieczności dalszych podwyżek. W związku z tym nocne posiedzenie RPP można raczej interpretować jako przejście od restrykcyjnego do neutralnego nastawienia, a niekoniecznie jako zapowiedź agresywnych obniżek.
Zresztą gdyby przyjrzeć się stanowi polskiej gospodarki, nagłe rozluźnianie polityki monetarnej niekoniecznie musi być najlepszym rozwiązaniem. Perspektywa spowolnienia gospodarczego zapewne skłania do tego, by pomyśleć o obniżkach stóp procentowych, lecz chyba nie jest wystarczającym uzasadnieniem dla nocnych posiedzeń.
Argumentem za szybszymi obniżkami mogłoby być ewentualne pogorszenie sytuacji na krajowym rynku pieniężnym. Od kilku tygodni skłonność instytucji finansowych do pożyczania sobie środków wyraźnie się zmniejszyła, co zresztą uwidacznia się w stopniowym wzroście stóp WIBOR w porównaniu ze stopą referencyjną NBP. Niemniej zaburzenia na krajowym rynku są zdecydowanie mniejsze niż w strefie euro lub USA. Dlatego agresywne obniżanie stóp procentowych między posiedzeniami RPP nie wydaje się najlepszym rozwiązaniem.
Jeżeli rzeczywiście Rada doszła do wniosku, że problemy płynnościowe wymagają interwencji banku centralnego, może zdecydować się ona na inne działania. RPP mogłaby obniżyć stopę rezerwy obowiązkowej, co uwolniłoby niemal 20 mld złotych, lub obniżyć stopę lombardową, po której banki komercyjne zaciągają jednodniowy kredyt. Takich rozwiązań można znaleźć jeszcze kilka. Niestety, nocne posiedzenie Rady było owiane taką tajemnicą, że na ujawnienie jego efektów trzeba poczekać kilka tygodni.