Sporo niepewności zostało, ale mam nadzieję, że najgorsze mamy już za sobą. Jestem podbudowany szybkością i siłą reakcji rządów USA oraz głównych państw europejskich. Źle, że do krachu dopuszczono, dobrze, że natychmiast podjęto akcję ratunkową. To nie jest powtórzenie kryzysu z 1929 roku. Jedno jest pewne – po październiku 2008 świat finansów i gospodarki nie będzie już taki sam. Mam wielką nadzieję, że będzie lepszy, że będą nim rządzić rozsądek i odpowiedzialność, a nie wirtualny pieniądz.
To nie jest kryzys globalnej gospodarki rynkowej, tylko jej dramatyczna i brutalna korekta. Zachwiane zostały proporcje między odpowiedzialnością i rzetelnością a chęcią osiągnięcia zysku za wszelką cenę. Obowiązujące prawo okazało się za słabe, żeby tym dysproporcjom zapobiec. To jest poważna nauka na przyszłość.
Aktywność banków w tworzeniu nowych produktów finansowych wymknęła się spod kontroli. Czytamy obecnie w prasie międzynarodowej jadowite komentarze atakujące chciwość, zaślepienie i nieuczciwość bankowców, w szczególności reprezentujących banki inwestycyjne. Sprzedawali oni derywaty i produkty strukturyzowane, wiedząc, że ich wartość opiera się na przeszacowanych wycenach aktywów i nierealnych oczekiwaniach wzrostu cen. W języku zwykłych ludzi taka operacja nazywa się oszustwem.
Szczególnie dobrze widać to na przykładzie kredytów subprime, czyli pożyczek hipotecznych udzielanych ludziom, którzy nie mieli szans ich spłacić. Obfitość taniego pieniądza doprowadziła do krachu kredytowego. Ci, którzy brali kredyty, kupowali drożejące z dnia na dzień domy. Ci, którzy ich udzielali, dostawali potężne premie. Prezes zbankrutowanego banku inwestycyjnego Lehman Brothers otrzymał ogromną premię za zarządzanie, które doprowadziło bank do katastrofy.
Chęć osiągnięcia zysku jest motorem gospodarki rynkowej i nikt rozsądny nie może tego zjawiska potępiać. Często słyszymy dziś ostre ataki na „żądnych zysku” bankierów, którzy wpędzili globalny świat finansów w tarapaty. Skłonność do maksymalizacji zysków za wszelką cenę musi ograniczać prawo i etyka biznesowa. Oba te hamulce, niestety, puściły. Skutki widzimy teraz wszyscy na własne oczy.