Wybór szefa Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie będzie jednym z ważniejszych konkursów na stanowiska kierownicze w spółkach Skarbu Państwa, bo w tym roku ma dojść do jej prywatyzacji. Przyjęta na początku roku przez resort skarbu nowa strategia zakłada sprzedaż spółki jednej z globalnych giełd. Minister skarbu Aleksander Grad podkreślał, że będzie to najważniejsza prywatyzacja od rozpoczęcia polskiej transformacji i wpłynie na cały rynek: domy maklerskie, banki, których biznes uzależniony jest od tego, jak działa GPW, a także przedsiębiorstwa, które będą szukać kapitału w Polsce.
Kadencja zarządu giełdy na czele z prezesem Ludwikiem Sobolewskim upływa w czerwcu. Następcy zostaną wyłonieni w konkursie, którego regulamin określa siedmioosobowa Rada Giełdy pełniąca w tej spółce rolę rady nadzorczej. W miniony czwartek zdecydowała, że wymogiem, jaki będą musieli spełnić kandydaci na przyszłego szefa GPW, jest trzyletni staż pracy na stanowisku kierowniczym. I nie byłoby w tym nic dziwnego – ot, banalny komunikat – gdyby nie kilka poprzedzających go zdarzeń.
Środa, tydzień wcześniej (18 luty). Rada giełdy po wyjątkowo burzliwych obradach przyjmuje uchwałę określającą kompetencje prezesa i członków przyszłego zarządu. Prezes – zgodnie z ustaleniami – ma się legitymować pięcioletnim stażem pracy w instytucjach finansowych nadzorowanych przez polskich regulatorów, w tym trzyletnim w ich zarządzie.
Dwa dni później – według informacji „Rz” – nadzorujący GPW wiceminister skarbu Michał Chyczewski w rozmowie z członkami rady reprezentującymi Skarb Państwa (który ma 98,8 proc. akcji GPW) domaga się reasumpcji głosowania i złagodzenia wymogów zapisanych w uchwale. Jego zdaniem wystarczyłoby, gdyby kandydaci na wszystkich członków zarządu mieli za sobą tylko trzyletni staż pracy na stanowisku kierowniczym.
Po rozmowie z wiceministrem Małgorzata Kalicka, urzędniczka resortu skarbu zasiadająca w radzie giełdy, wysyła e-mail do wszystkich jej członków (także reprezentujących mniejszościowych akcjonariuszy). Dotarliśmy do jego treści. „W piątek telefonicznie, a następnie w rozmowie bezpośredniej zostałam poinformowana przez ministra Chyczewskiego, że żąda reasumpcji uchwały podjętej przez radę giełdy 18 lutego w sprawie postępowania kwalifikacyjnego na członków zarządu i/lub mojej rezygnacji z rady giełdy i pracy w ministerstwie w przypadku mojego odmiennego stanowiska”. W dalszej części e-maila Kalicka sugeruje, że należałoby się wycofać z już przyjętych wymogów wobec przyszłego prezesa, bo – jak pisze – nie przypomina sobie, by były one „intencją rady”.