Gra o Giełdę Papierów Wartościowych

Zamieszanie wokół jednej z największych spółek przeznaczonych do prywatyzacji. Jakie kompetencje musi mieć prezes giełdy?

Publikacja: 02.03.2009 00:34

Wiceminister Skarbu Michał Chyczewski (z lewej strony) i prezes giełdy Ludwik Sobolewski

Wiceminister Skarbu Michał Chyczewski (z lewej strony) i prezes giełdy Ludwik Sobolewski

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Wybór szefa Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie będzie jednym z ważniejszych konkursów na stanowiska kierownicze w spółkach Skarbu Państwa, bo w tym roku ma dojść do jej prywatyzacji. Przyjęta na początku roku przez resort skarbu nowa strategia zakłada sprzedaż spółki jednej z globalnych giełd. Minister skarbu Aleksander Grad podkreślał, że będzie to najważniejsza prywatyzacja od rozpoczęcia polskiej transformacji i wpłynie na cały rynek: domy maklerskie, banki, których biznes uzależniony jest od tego, jak działa GPW, a także przedsiębiorstwa, które będą szukać kapitału w Polsce.

Kadencja zarządu giełdy na czele z prezesem Ludwikiem Sobolewskim upływa w czerwcu. Następcy zostaną wyłonieni w konkursie, którego regulamin określa siedmioosobowa Rada Giełdy pełniąca w tej spółce rolę rady nadzorczej. W miniony czwartek zdecydowała, że wymogiem, jaki będą musieli spełnić kandydaci na przyszłego szefa GPW, jest trzyletni staż pracy na stanowisku kierowniczym. I nie byłoby w tym nic dziwnego – ot, banalny komunikat – gdyby nie kilka poprzedzających go zdarzeń.

Środa, tydzień wcześniej (18 luty). Rada giełdy po wyjątkowo burzliwych obradach przyjmuje uchwałę określającą kompetencje prezesa i członków przyszłego zarządu. Prezes – zgodnie z ustaleniami – ma się legitymować pięcioletnim stażem pracy w instytucjach finansowych nadzorowanych przez polskich regulatorów, w tym trzyletnim w ich zarządzie.

Dwa dni później – według informacji „Rz” – nadzorujący GPW wiceminister skarbu Michał Chyczewski w rozmowie z członkami rady reprezentującymi Skarb Państwa (który ma 98,8 proc. akcji GPW) domaga się reasumpcji głosowania i złagodzenia wymogów zapisanych w uchwale. Jego zdaniem wystarczyłoby, gdyby kandydaci na wszystkich członków zarządu mieli za sobą tylko trzyletni staż pracy na stanowisku kierowniczym.

Po rozmowie z wiceministrem Małgorzata Kalicka, urzędniczka resortu skarbu zasiadająca w radzie giełdy, wysyła e-mail do wszystkich jej członków (także reprezentujących mniejszościowych akcjonariuszy). Dotarliśmy do jego treści. „W piątek telefonicznie, a następnie w rozmowie bezpośredniej zostałam poinformowana przez ministra Chyczewskiego, że żąda reasumpcji uchwały podjętej przez radę giełdy 18 lutego w sprawie postępowania kwalifikacyjnego na członków zarządu i/lub mojej rezygnacji z rady giełdy i pracy w ministerstwie w przypadku mojego odmiennego stanowiska”. W dalszej części e-maila Kalicka sugeruje, że należałoby się wycofać z już przyjętych wymogów wobec przyszłego prezesa, bo – jak pisze – nie przypomina sobie, by były one „intencją rady”.

Tydzień później rada w trybie obiegowym zmienia uchwałę i łagodzi próg dostępności dla kandydatów na prezesa GPW po myśli wiceministra.

[srodtytul]Rozmowa przy herbacie[/srodtytul]

Członkowie rady giełdy pytani o spór dotyczący kompetencji przyszłego prezesa nabierają dziś wody w usta.

[ramka][b]art. 25a nowelizacji ustawy o obrocie instrumentami finansowymi[/b]

W skład zarządu giełdy powinny wchodzić osoby posiadające wykształcenie wyższe, co najmniej trzyletni staż pracy w instytucjach rynku finansowego oraz nieposzlakowaną opinię w związku ze sprawowanymi funkcjami.

W przypadku gdy spółka prowadząca giełdę organizuje alternatywny system obrotu, warunki, o których mowa w ust. 1, powinny spełniać osoby kierujące tą działalnością. [/ramka]

– Z wiceministrem Michałem Chyczewskim nie prowadziłem oficjalnych rozmów, a nieoficjalnych nie chciałbym powtarzać. Nawet gdybym otrzymał od niego telefon w tej sprawie, nie powiedziałbym o tym, bo to, co ktoś może mówić przy herbacie, nie jest do powtarzania – mówi „Rz” Leszek Pawłowicz, przewodniczący rady. Dodaje, że konkurs na nowy zarząd GPW zostanie rozpisany najpóźniej na następnym posiedzeniu rady w połowie marca. Małgorzata Kalicka, autorka e-maila, do którego dotarła „Rz”, odmawia nam komentarza, podobnie jak sekretarz rady Sebastian Skuza pracujący na co dzień w resorcie finansów.

– Ani ja, ani nikt z kierownictwa Ministerstwa Skarbu nie dawał członkom rady giełdy żadnych instrukcji dotyczących postępowania kwalifikacyjnego – zapewnia Michał Chyczewski. – W rozmowie z przewodniczącym rady uzgodniliśmy, że konkurs miałby przebiegać w sposób transparentny i profesjonalny. Stąd z satysfakcją przyjąłem decyzję Rady GPW o zaangażowaniu firmy doradztwa personalnego.

Nie ukrywa jednak, że uznał pierwotną, uchyloną w czwartek uchwałę rady za „głęboko nieodpowiednią” w części dotyczącej kryteriów, które powinni spełniać kandydaci. – Po pierwsze, uniemożliwia ona awans obecnym członkom zarządu GPW. Po drugie, zapis o konieczności posiadania pięcioletniego stażu pracy w polskiej instytucji finansowej, w tym przez trzy lata w zarządzie tej instytucji, odcina możliwość kandydowania między innymi polskim menedżerom z banków inwestycyjnych, które nie znajdują się pod nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego, gdyż są zarejestrowane np. w Londynie. Po trzecie, kryteria te dyskryminują szereg bardzo doświadczonych menedżerów z krajowych instytucji finansowych, którzy akurat nie legitymują się trzyletnim stażem w zarządzie – wylicza Chyczewski i dodaje: Konkurs zorganizowany przy założeniu takich kryteriów faworyzowałby w praktyce bardzo wąską grupę osób, w tym obecnego prezesa GPW.

– Nie będę komentować sprawy, która może mnie dotyczyć – mówi w odpowiedzi na ten zarzut „Rz” Ludwik Sobolewski, prezes GPW. Nie chce też zdradzić, czy podjął już decyzję o kandydowaniu na kolejną kadencję.

Wiceminister Chyczewski podkreśla, że kryteria, które powinni spełniać członkowie zarządu giełdy, są określone w art. 25a nowelizacji ustawy o obrocie instrumentami finansowymi. – Wszelkie dodatkowe ograniczenia – ponad wymagania ustawowe – musiałyby być w mojej opinii bardzo dobrze uargumentowane – zaznacza.

Od członków rady można natomiast nieoficjalnie usłyszeć, że gwałtowna reakcja Michała Chyczewskiego związana była z faktem, że przyjęte w środę kryteria uniemożliwiły start w konkursie typowanym przez niego osobom, w tym jemu samemu. Chyczewski, który wcześniej m.in. pracował w biurze analiz Banku BPH, jednak zaprzecza. – Jak już mówiłem kilkakrotnie, nie zamierzam startować w konkursie do zarządu GPW – podkreśla.

Wiceminister nie chce komentować sprawy e-maila Małgorzaty Kalickiej.

[srodtytul]Interes właściciela, interes spółki[/srodtytul]

Zakładając, że wiceminister skarbu nadzorujący spółkę kontrolowaną przez Skarb Państwa ma wobec niej realne uprawnienia właścicielskie, teoretycznie trudno kwestionować fakt sugerowania lub nawet wydawania przezeń instrukcji swoim reprezentantom w radzie nadzorczej takiej firmy.

Eksperci zajmujący się dobrymi praktykami korporacyjnymi są jednak bezwzględni. – Niedobrze, że doszło do obniżenia kryteriów wyboru przyszłego prezesa GPW – mówi Andrzej Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów. – Trudno, żeby firmą tej rangi kierował ktoś bez szczególnego doświadczenia. Tym gorzej, że doszło do tego – jak można przypuszczać – na skutek nacisków ze strony Skarbu Państwa. Nie ma nic dziwnego w fakcie, że instytucje państwowe lub spółki Skarbu Państwa mogą oczywiście podlegać w jakimś stopniu wpływowi państwa, jednak po to właśnie resort dobiera do rad nadzorczych osoby w rodzaju Leszka Pawłowicza, z doświadczeniem i dobrą reputacją, aby polegać na nich w istotnych kwestiach, a nie wydawać za każdym razem instrukcje, jak mają postępować. Tego typu sytuacje szkodzą reputacji Giełdy Papierów Wartościowych, która jest nie tylko jedną z najważniejszych polskich spółek, ale i instytucją zaufania publicznego – dodaje Nartowski.

[srodtytul]A gdzie zasady?[/srodtytul]

Bogusław Dąbrowski z Hay Group przypomina, że to właśnie Giełda Papierów Wartościowych stworzyła kodeks dobrych praktyk dla spółek znajdujących się w obrocie publicznym, który mówi m.in. że „każdy członek rady nadzorczej powinien się kierować w swoim postępowaniu interesem spółki oraz niezależnością opinii sądów, a w szczególności wyraźnie zgłaszać swój sprzeciw i zdanie odrębne w przypadku uznania, że decyzja rady nadzorczej stoi w sprzeczności z interesem spółki”. – Co prawda mamy do czynienia z rekomendacją, która formalnie nie obowiązuje GPW jako firmę nienotowaną na giełdzie, jednak wypadałoby, aby rada giełdy dla przykładu sama stosowała się do nich, skoro jest twórcą takiego kodeksu. Rada giełdy podjęła nieudaną próbę kierowania się „niezależnością opinii” – mówi Dąbrowski.

Wybór szefa Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie będzie jednym z ważniejszych konkursów na stanowiska kierownicze w spółkach Skarbu Państwa, bo w tym roku ma dojść do jej prywatyzacji. Przyjęta na początku roku przez resort skarbu nowa strategia zakłada sprzedaż spółki jednej z globalnych giełd. Minister skarbu Aleksander Grad podkreślał, że będzie to najważniejsza prywatyzacja od rozpoczęcia polskiej transformacji i wpłynie na cały rynek: domy maklerskie, banki, których biznes uzależniony jest od tego, jak działa GPW, a także przedsiębiorstwa, które będą szukać kapitału w Polsce.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację